< Powrót
5
kwietnia 2024
Tekst:
Adam Mauks
Zdjęcie:
Hubert Hurban
Eugeniusz Moczydłowski
"Magnus Zaremba" - jacht Eugeniusza Moczydłowskiego.

Eugeniusz Moczydłowski: Zrobiłem co należało, niech inni zrobią lepiej

Kapitan Eugeniusz Moczydłowski apeluje o wsparcie polskiego projektu badawczego, który zapoczątkował na jachcie „Magnus Zaremba”.

– Pierwszego marca 2024 roku mój syn Adam z żoną Eweliną i wnukami Franciszkiem i Ignacym, w moim imieniu odebrali Srebrny Sekstant, nagrodę dla Żeglarza Roku 2023 – mówi Eugeniusz Moczydłowski przekazując podziękowania i pozdrowienia z Cabo San Lucas na południowym krańcu Półwyspu Kalifornijskiego. – Zapewniam, że wielkie wyróżnienie, jakiego dostąpiłem przeżywa się bardziej z dystansu tysięcy mil dzielących mnie od domu. Bardzo dziękuję jury nagrody Rejs Roku za dostrzeżenie rejsu „Magnusa Zaremby”. Ja jestem tylko depozytariuszem Srebrnego Sekstantu. To wyróżnienie przynależne przede wszystkim armii przyjaciół i sympatyków, którzy przez dziesięć lat wspierali projekt Magnus Zaremba w arktycznych wyprawach, byli ze mną nie tylko na dobre, ale przede wszystkim na złe chwile. Niech ten nagrodzony rejs zostanie potraktowany jako akt założycielski dla przyszłych wielkich wypraw. Zakończę maksymą, którą swoją służbę kończyli rzymscy konsulowie: Feci, quod potui, faciant meliora potentes – Zrobiłem co należało, inni niech zrobią lepiej.

Najbardziej prestiżową polską nagrodę żeglarską otrzymał Moczydłowski za pokonanie, w większości samotnie, Przejścia Północno-Zachodniego na jachcie “Magnus Zaremba”. Według kapitana kłopoty podczas rejsu sprawiły, że był on przekonany o zakończeniu kariery.

– Mam swój wiek na karku i pora po dziesięciu latach czynnej służby nauce i żeglarstwu, przekazać w dobre ręce „Magnusa Zarembę”, by dalej aktywnie spełniał funkcje informacyjne, promocyjne, dydaktyczne jako historyczne dobro kultury narodowej – mówi. – Poszukuję instytucji kultury narodowej, która zechce wykorzystać go jako jądro kondensacji polskich aktywności w krajach polarnych.

Jego zdaniem „Magnus Zaremba” mógłby w sensie biernym spełniać rolę „Frama” lub „Gjøi”, ale w formie podobnej do działalności „Generała Zaruskiego”.

– Kiedy jednak zdołałem ogarnąć główne problemy techniczne, wróciła równowaga ducha i zbudził się bunt – dodaje. – Jak to? Teraz, gdy już wiem dużo więcej jak trzeba to zrobić, mam odpuścić? Mam na myśli to, co nie udało się zrealizować podczas rejsu „Magnusa Zaremby”, czyli dryfu w lodach Basenu Centralnego Oceanu Arktycznego.

Byłaby to czwarta tego rodzaju wyprawa na świecie i kolejna ekspedycja badająca dynamikę Oceanu Arktycznego jako reakcji na zmiany klimatu.

– Uznałem, że nie mam prawa się poddać – mówi. – I nawet nie chodzi o mnie. Ja mam dość lat, wystarczająco dużo sławy i uznania i nie mam potrzeby uczestniczyć w takiej wyprawie. Mam obowiązek próbować do niej doprowadzić, by ci „inni” zrobili to lepiej. Ja im tylko opowiem „jak” na podstawie dziesięciu lat doświadczeń, studiów i przemyśleń i pół wieku na morzach i oceanach. To się może udać.

Czego potrzeba do sukcesu?

– Na pewno pieniędzy – wyjaśnia. – Człowiek ma jednak ograniczony potencjał. Albo odnosi sukces zarabiając pieniądze, albo poświęca życie dla, tak zwanych, wyższych celów. Żaden z wielkich odkrywców nie potrafił zarobić pieniędzy na swoje wyprawy. Owszem, jestem ortodoksyjnym wyznawcą zasady pana Janeczka z kabaretu Olgi Lipińskiej: „Masz pomysł? Zrób to sam!” Popełniłem ten błąd, z którego zresztą czerpię satysfakcję i siłę, ale ogołociłem rodzinę z życiowego dorobku. Więcej nie ma i nie będzie, dlatego zwracam się z ofertą do moich rodaków, może tych z kultowej listy magazynu „Forbes”? Zbudujmy jacht „Polarktyka” i dajmy mu szansę na zapis w historii złotymi zgłoskami. Nie może być tak, że zostawiamy po sobie kupę pieniędzy, które – gdy nas zabraknie – znikną szybciej niż kamfora. Oczywiście, doskonale wiem, że ludzie zasobni nie zajmują się wyłącznie gromadzeniem fortun, że szlachetność nie jest u ludzi majętnych czymś wyjątkowym. Stanisław Lem po wydaniu 40 milionów książek, napisał jednak: „Kto ma wszystko, ten nie ma nic”. Proponuję, by do CV dopisać jeszcze to „coś”.

– Załóżmy np. jakąś fundację, aby projekt miał swój ekonomiczny wymiar – przekonuje. – Jestem do dyspozycji, bo uważam, że taki mam obowiązek. Do 10 kwietnia kotwiczę w Cabo San Lucas pod internetem i telefonem. Potem płynę przez Kanał Panamski do domu. Do Gdańska mam nadzieję dopłynąć w końcu lata 2024 roku. Dla tych, których obchodzi mój apel zostawiam kontakt: Eugeniusz Moczydłowski megas@richmond.pl, tel. +52 6241590573.

Co myślisz o tym artykule?
+1
7
+1
1
+1
7
+1
1
+1
0
+1
0
+1
0