< Powrót
8
maja 2024
Tekst:
Adam Mauks
Zdjęcie:
Archiwum prywatne
Anna Rakowska w Pucku w 2019 roku - Fot. Archiwum prywatne

Znani i nieznani: Anna Rakowska

Tańczyła i śpiewała w słynnym zespole „Mazowsze”. Do dziś została jej po tym pamiątka, która przypomina o sobie, gdy pani Anna realizuje swoją drugą pasję – żeglarstwo.

W życiu 43-letniej lublinianki Anny Rakowskiej pasje do tańca i żeglarstwa dały o sobie znać w podobnym czasie. W szkole średniej była tancerką w Zespole Tańca Ludowego Akademii Rolniczej w Lublinie „Jawor” w tamtym też okresie zrobiła patent żeglarza jachtowego.

– W moim rodzinnym domu nikt wcześniej nie żeglował – wspomina Ann Rakowska. – Do żeglarstwa trafiłam dzięki mojej przyjaciółce Honoracie Wronie, która wciągnęła mnie do wodniackiej drużyny harcerskiej. Więcej tam było teorii i obrzędowości żeglarskiej, bo możliwości samego żeglowania było bardzo niewiele. Remontowaliśmy starą Omegę, śpiewaliśmy szanty, mieliśmy żeglarskie mundury i byliśmy wychowywani w duchu kultury żeglarskiej, ale prawie nie żeglowaliśmy.

Pewnego dnia w szkole średniej Anna Rakowska zobaczyła swoją koleżankę Alicję Wagę, która była zmarznięta i obolała. Okazało się, że właśnie wracała z zajęć na patent żeglarski.

– Wtedy otworzyłam oczy z zazdrości. To mi bardzo zaimponowało – opowiada pani Anna. – Od razu dowiedziałam się, gdzie są kursy żeglarskie i zapisałam się na nie do Lubelskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Zrobiłam to w tajemnicy przed rodzicami, bo moja mama się nie zgodzała bym żeglowała, na szczęście z czasem zmieniła zdanie. Ciężko było, bo nie zdążyłam przerobić części teoretycznej i już musiałam iść na wodę. Nauczyłam się jednak do egzaminu, zdałam go, ale brak wcześniejszej praktyki sprawiał, że czułam się bardzo niepewnie. Zmieniło się to, kiedy jako drużyna wyjechaliśmy na obóz harcerski, podczas którego żeglowaliśmy dwiema Omegami po Jezioraku, dopiero wtedy trochę się opływałam.

Anna Rakowska i choreograf “Mazowsza” Witold Zapała – Fot. Archiwum prywatne

Potem żeglarstwo Anny Rakowskiej trochę wyhamowało z racji braku towarzystwa, sprzętu i finansów.

– Nie bardzo miałam z kim pływać ani za co, choć cały czas należałam do 333 Lubelskiej Drużyny Harcerskiej „Kabestan”, którą wspominam z ogromną wdzięcznością, bo poznałam tam niesamowitych ludzi, z którymi ciągle utrzymuję kontakty – mówi.

Kiedy poszła na studia dowiedziała się, że na uczelni jest sekcja żeglarska. To była świetna wiadomość, ponieważ studiowała na Uniwersytecie Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie dwa kierunki równocześnie: socjologię i animację kultury.

– Bardzo nie pasował mi wuef, który zawsze pokrywał się z jakimś innym przedmiotem – wspomina. – Okazało się, że nie muszę na niego chodzić, jeśli zapiszę się do sekcji żeglarskiej, więc właśnie tak zrobiłam. Jak się potem okazało, tam poznałam mojego męża Michała, który, jak mi wtedy powiedział, poszedł do sekcji żeglarskiej, bo…chciał poznać fajne dziewczyny.

Jak się okazało ta znajomość miała ogromne znaczenie dla żeglowania, bo stworzyła pani Annie nowe możliwości. Michał zaprosił ją do swojej załogi regatowej i razem z ekipą UMCS brali udział w regatach Grand Prix Mikołajek oraz w regatach na Zalewie Zemborzyckim. To był rok 2001.

Zanim jednak to się wydarzyło Anna Rakowska żeglowała po Morzu Bałtyckim. Między innymi brała udział w rejsie na jachcie „Polski Len”, który podczas bardzo trudnych warunków atmosferycznych uszkodził silnik i żagiel, nie było też z nim łączności na trasie Sztokholm – Gdynia. To było w 2000 roku, czyli tym samym, w którym roztrzaskał się bliźniaczy jacht „Bieszczady”.

Anna Rakowska (po lewej) – Fot. Marcin Wolski

Dziś Anna Rakowska prowadzi swój klub żeglarski w Lublinie. Zainspirował ją do tego widok pływających na Optimistach dzieci, które widziała w wielu portach.

– Marzyłam, by też kiedyś prowadzić takie zajęcia – mówi.

Nigdy jednak nie sądziła, że to marzenie nabierze realnych kształtów.

– Na czwartym roku udało mi się dostać na żaglowiec „Pogoria” jako nauczycielka historii, czekał mnie 3-miesięczny rejs – wspomina. – W tym samym czasie jednak robiłam kurs instruktorski tańca ludowego, bo chciałam pracować w zespole „Jawor”. Na tym kursie poznałam ludzi z Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Zaproponowali mi, żebym przyszła zobaczyć jak wyglądają eliminacje do „Mazowsza”, a jak już byłam na miejscu, to wzięłam w nich udział. Potem po wielu zmianach decyzji kierownictwa związanych z brakiem baletowego wykształcenia, co dla głównego choreografa Witolda Zapały, było nie do przyjęcia, ostatecznie podpisałam umowę o pracę. Musiałam wtedy zrezygnować z „Pogorii”, ale za to spędziłam w zespole cudownych kilka lat. W okresie wakacyjnym miałam jednak problem, bo w „Mazowszu” był dość sztywno ustalony grafik występów, a ja chciałam też żeglować. Poza tym jeździliśmy z zespołem po całym świecie: Stany Zjednoczone, cała Europa, Brazylia, Chiny, Tajlandia, Australia. Wyjazdów i występów było bardzo dużo.

W zespole byli tancerze z obowiązkiem śpiewu i śpiewacy z obowiązkiem tańca. Anna Rakowska należała do tej pierwszej grupy i do dziś ma po tym pamiątkę.

– Kiedy trochę głośniej mówię na wietrze i wodzie, to od razu mam problem z krtanią. Zostało mi to po śpiewaniu góralskich pieśni ze zbyt dużym zaangażowaniem – śmieje się pani Anna.

Występowała w „Mazowszu” prawie sześć lat. To był naprawdę wspaniały – jak sama mówi – czas, ale trudno było pogodzić to z żeglowaniem, a przede wszystkim z życiem rodzinnym.

Anna Rakowska w Pucku z zawodnikiem Mieszkiem Mejsnerem – Fot. Marcin Wolski

– Odeszłam z zespołu z ogromnym bólem serca w kwietnia 2008 roku – mówi. – Kilka miesięcy później dostałam dofinansowanie z programu „Inicjatywa jest kobietą” na swój pomysł na biznes, którym był oczywiście klub żeglarski.

– Udało się pewnie dlatego, że na tle bardziej codziennych pomysłów, jak zakłady kosmetyczne, czy księgowość, klub żeglarski wydawał się komisji ciekawostką. Tym bardziej, że w Lublinie nie było żadnego miejsca, w którym mogłyby żeglować dzieciaki. Kupiliśmy wtedy dziesięć łódek, kapoki, mapy i założyliśmy w 2009 roku wraz z mężem Michałem i bratem Pawłem Boskiem klub „Żegluj Lublin” – dodaje.

Anna Rakowska wraz z instruktorami, którzy byli pierwszymi wychowankami klubu prowadzi zajęcia na Zalewie Zemborzyckim koło Lublina.

Co myślisz o tym artykule?
+1
10
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1
+1
0