
Znani i nieznani: Henryk Fall
Wieloletni komandor Jacht Klubu Krynica Morska i prezes Elbląskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Henryk Fall to jednak nie tylko organizator, ale też miłośnik żeglarstwa, który żeglować lubi zwłaszcza na ukochanym Zalewie Wiślanym.
Urodzony w 1943 roku Henryk Fall przez całe życie związany jest z ziemią elbląską i nowodworską. Choć z żeglarstwem związał całe dorosłe życie, w młodości nie miał okazji żeglować. Pierwszy prawdziwy kontakt z morzem miał w latach 60., kiedy w Marynarce Wojennej odbywał służbę wojskową. O tym, że zostanie żeglarzem, zadecydował przypadek.
– W 1971 roku żeglarze w założonego rok wcześniej Jacht Klubu Krynica Morska zwrócili się do mnie o pomoc w organizacji imprezy żeglarskiej – wspomina Henryk Fall. – Byłem wówczas sekretarzem prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Nowym Dworze Gdańskiej i podlegał mi Wydział Kultury Fizycznej i Sportu. Zgodziłem się, ale zaznaczyłem, że najpierw muszę przyjechać do nich, porozmawiać i zobaczyć jak funkcjonują. Pojechałem i zachwycili mnie zapałem do żeglarstwa i pracy społecznej.
Żeglarstwo wciągnęło Henryka Falla. Zaczął pływać na klubowym Nefrycie i szybko zrobił kurs na patent żeglarza jachtowego. Dwa lata później został wybrany komandorem klubu. Sprawował tę funkcję przez 35 lat! Pierwsze lata były niezwykle aktywne. Klub prowadził szkolenia i rozwijał sport młodzieżowy – około 70 procent krynickich uczniów uczyło się żeglarstwa. W Krynicy pojawiły się też bojery.

Henryk Fall podczas rejsu.
Fot. arch. Henryka Falla
– W tym czasie zaczęły się rozwijać na Zalewie Wiślanym bojery, ponieważ dłużej utrzymywał się tu lód – opowiada. – Koledzy z Gdańska zaszczepili w Krynicy Morskiej miłość do ślizgów lodowych, a nasi żeglarze mocno się w nie zaangażowali. Wkrótce zaczęły być u nas organizowane mistrzostwa Polski, Europy i świata!
Właśnie dzięki mistrzostwom świata w 1976 roku klubowi udało się zdobyć fundusze na rozbudowę bazy klubowej. Dużo trudności przy prowadzeniu działalności sprawiał jednak brak portu. I ten problem udało się rozwiązać.
– W tym celu trzeba było stworzyć środowisko, które kupi taką ideę – nie tylko żeglarzy, ale też władz utworzonego w 1975 roku województwa elbląskiego – tłumaczy Henryk Fall. – Byłem wówczas dyrektorem jednego z wydziałów w urzędzie wojewódzkim, co dawało mi dostęp do osób decyzyjnych. W tym czasie wojewodą był Leszek Lorbiecki, którego namówiłem na kilka rejsów po Zalewie Wiślanym. Kiedyś zwróciłem mu uwagę, że z powodu braku portu musimy wypływać bączkiem z szuwarów i przesiadać się na jacht, który stoi na kotwicy oddalony od brzegu. On nic nie odpowiedział, za to niedługo później zadzwonił, że ma kolegów wojewodów z Inowrocławia i Torunia, którym chciałby zafundować rejs. Pomyślałem, że to kolejna okazja do nacisku. Kiedy wszyscy wypływaliśmy znów westchnąłem głośno, że jak to możliwe, że wojewodowie tak bączkiem z szuwarów muszą wypływać… Wojewodowie podchwycili temat, a dzień później Leszek Lorbiecki wezwał mnie, ochrzanił, ale zaczął planować budowę.
W 1979 roku, po dwóch latach podchodów i starań, zaczęto budowę portu jachtowego. Przy pracach nie brakowało problemów, nawet z cementem i stalą, ale udało się je dokończyć. Port otrzymał imię Leonida Teligi, pierwszego Polaka, który samotnie opłynął świat. Dekadę później Henryk Fall zaangażował się też w proces utworzenia dla Krynicy Morskiej osobnej gminy i nadania jej praw miejskich. Udało się do tego doprowadzić w 1991 roku, a za zasługi Fall otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Krynicy Morskiej.
W 1983 roku Henryk Fall został wybrany również prezesem Elbląskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Jak wspomina, nie miał nawet mandatu delegata na sejmik wyborczy, ale podczas głosowania żaden z kandydatów nie mógł zdobyć odpowiedniej liczby głosów, więc żeglarze zwrócili się do niego. Prezesem EOZŻ był przez 26 lat.
– Już wcześniej jako komandor zauważyłem, że nie ma spójności wśród okręgowych klubów – tłumaczy. – Dlatego postanowiłem zjednoczyć środowisko wokół wspólnych regat na Zalewie Wiślanym i Jezioraku oraz szkółek żeglarskich w Elblągu, Fromborku, Krynicy Morskiej i Tolkmicku. Jej wychowaniem jest m.in. Mirek Zemke, który kilka lat temu wygrał Wielką Żeglarską Bitwę o Gotland. Dofinansowywaliśmy też imprezy i nagrody oraz tworzyliśmy kalendarz. Udało się w tym czasie wspierać nowe żeglarskie ośrodki, m.in. w Nowej Pasłęce.

Henryk Fall.
Fot. arch. Henryka Falla
Pomimo nawału pracy organizacyjnej, Henryk Fall miał też czas na żeglowanie.
– Uczestniczyłem w większości imprez odbywających się na Zalewie Wiślanych – wspomina. – Nawet w regatach samotników, bo i takie się odbywały. Sukcesów nie odnosiłem, bo trochę brakowało mi doświadczenia. Latałem też na bojerach, choć nie w zawodach. Dużo pływałem też rekreacyjnie z przyjaciółmi po Zalewie Wiślanym, który jest moim ulubionym akwenem.
Henryk Fall najbardziej wspomina rejs „Misią II” przez cieśninę pilawską w 1990 roku. Był to ewenement, ponieważ ZSRR wbrew podpisanym porozumieniom przez 45 lat nie pozwalał polskim jednostkom rekreacyjnym na pływanie po tym akwenie. Żeglarze postanowili jednak spróbować.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że rejs może potoczyć się różnie – przyznaje Fall. – Rosjanie mogą nas nawet aresztować. Na „Misi II” popłynęło kilkoro żeglarzy i dziennikarzy oraz poseł Edmund Krasowski, który był politycznym inicjatorem przedsięwzięcia. Okazało się, że Rosjanie nie sprawili nam najmniejszych kłopotów i spokojnie przepłynęliśmy do Gdyni. Obyło się bez międzynarodowej awantury, ale i tak nasz rejs śledziła cała Polska.
Sukces rejsu spowodował, że Henryk Fall i Elbląski Okręgowy Związek Żeglarski zaczęli regularnie organizować regaty, których trasa biegła przez Cieśninę Pilawską. Po kilku latach zaproszono do nich także rosyjskich żeglarzy. Inicjatywa zakończyła się w 2004 roku wraz z zamknięciem cieśniny dla polskich jednostek. Później wspólnie z Pomorskim Związkiem Żeglarskim i Kaliningradzką Obwodową Federacją Żeglarstwa zaczęli organizować Puchar Trzech Marszałków. Również i ta inicjatywa dobiegła już końca.
Obecnie Henryk Fall jest na emeryturze, ale doradza nowym władzom klubowym i związkowym. Od czasu do czasu z przyjaciółmi wypływa na ukochany Zalew Wiślany, po którym żegluje od pół wieku.
Henryk Fall, sternik jachtowy, instruktor żeglarstwa i zasłużony działacz klubowy i związkowy. Przez 35 lat był komandorem Jacht Klubu Krynica Morska, a przez 26 lat prezesem Elbląskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Pracował m.in. w Powiatowej Radzie Narodowej w Nowym Dworze Gdański, urzędzie wojewódzkim w Elblągu oraz w Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej, której był kanclerzem.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ