Znani i nieznani: Marek Lenard
Lotnik, żeglarz, ale przede wszystkim sprawny administrator, który od ponad 20 lat dba o gdańskie mariny. Marek Lenard ma także na koncie organizację wielu imprez żeglarskich.
Marek Lenard urodził się 17 lutego 1953 roku w Skarżysku-Kamiennej. Tam też w wieku 13 lat po raz pierwsze zetknął z żeglarstwem.
– W Skarżysku-Kamiennej znajduje się Zalew Rejów, nad którym kiedyś prężnie działała sekcja wioślarska – wspomina Marek Lenard. – Pamiętam, że przy pomostach stało też kilka jachtów. Miałem wtedy 13 lat i starsi koledzy zaprosili mnie, żebym z nimi popływał. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie, bo oni brylowali na Rejowie. Tak się wkręciłem w żeglarstwo. W Skarżysku Kamiennej nie było niestety klubu, ale starałem się pływać przy każdej okazji.
Młody Marek Lenard był aktywny nie tylko w żeglarstwie, ale m.in. grał w siatkówkę w drugoligowym klubie Skórzani Skarżysko. Karierę zawodową widział jednak nie w sporcie, ale w medycynie. Studia w tym kierunku zakończył niestety przedwcześnie przez niezdany egzamin.
– Uważałem, że skoro i tak muszę iść na dwa lata do wojska, to już lepiej się z nim związać – opowiada. – Nigdy nie miałem nic wspólnego z lotnictwem, ale zdrowie mi dopisywało i uznałem, że mogę spróbować swoich sił w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie. Udało się i dzięki niemu ostatecznie znalazłem się na Pomorzu.
Marek Lenard po skończeniu w 1976 roku studiów w stopniu podporucznika pilota i tytułem inżyniera służył w jednostkach w całej Polsce. Najpierw w Łasku, następnie w Zegrzu Pomorskim, Siemirowicach i Darłowie. Wreszcie w 1987 roku trafił do Gdyni, gdzie ostatecznie osiadł na stałe. Latał w tym czasie na różnych rodzajach samolotów, ale najwięcej na An-28. 31 sierpnia 1996 zakończył karierę wojskową, jednak nie przestał latać.
– Już 3 września trafiłem do Nairobi i zacząłem pracę w Tropical Airways – mówi Lenard. – Sam nie wiem z czyjej rekomendacji, ale sami się do mnie zgłosili. Widzieli na pewno, że posiadam licencję pilota zawodowego pierwszej klasy i mam uprawnienia do wykonywania lotów w dzień i w nocy w trudnych warunkach atmosferycznych na samolocie An-28, a takowy tam właśnie był. Najpierw musiałem go zresztą odebrać spod Sudanu, doprowadzić do Ugandy i tam rozpocząć normalnie regularne loty w prywatnych liniach lotniczych Tropical Airways.
W Afryce Marek Lenard spędził ponad rok, latając po Ugandzie, Kenii, Zairze, Ruandzie i Tanzanii. Jak wspomina, w porównaniu z Europą różnice były kolosalne – nie było praktycznie zabezpieczenia radioelektronicznego, komunikacja radiowa prowadzona była tylko przy podejściu do lądowania, a lądowało się nie na lotniskach, a na lądowiskach. Ostatecznie musiał jednak wrócić do Polski, ponieważ firma nie chciała wykupić ubezpieczenia samolotu i polisy na życie Marka Lenarda na odpowiednią kwotę. W 1998 roku zaczął szukać pracy w Trójmieście.
– Zupełnie przypadkowo znalazłem w gazecie ogłoszenie, że potrzebują kierownika w gdańskiej marinie przy ul. Szafarnia – wspomina. – Trochę się na żeglarstwie znałem, a na Uniwersytecie Gdańskim skończyłem studia magisterskie z transportu i logistyki, więc postanowiłem spróbować.
W gdańskich marinach, Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji i Gdańskim Ośrodku Sportu Marek Lenard pracuje – z przerwą w latach 2001-2005 do dzisiaj. W tym czasie zajmował różne stanowiska, a do jego kompetencji należały m.in. zamówienia publiczne, kwestie ubezpieczenia majątku GOS, inwentaryzacja sprzętu… Organizował także duże imprezy żeglarskie, jak Puchar Mariny Gdańsk i zloty Baltic Sail Gdańsk. Uczestniczył również w Pucharze Świata w klasach olimpijskich Idea Gdynia Sailing Days i mistrzostwach świata w jachtach sterowanych radiem.
– Najbardziej wspominam organizację mistrzostw Polski ORC i współorganizację mistrzostw Europy ORC – zdradza Lenard. – Nawet otrzymaliśmy potem nagrodę za najlepiej przeprowadzoną imprezę. Dużo satysfakcji dało mi też uczestniczenie w projekcie Pętla Żuławska II, czyli rewitalizacja przystani jachtowej w Górkach Zachodnich. To było pięć lat ciekawej pracy, która doprowadziła do jej otwarcia.
Pomimo natężenia pracy, najpierw w lotnictwie, a później w gdańskich marinach, Marek Lenard znajdował czas na żeglowanie. Pływał m.in. na Mazurach podczas pobytu w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjny w Mrągowie, czyli obozie kondycyjnym dla personelu latającego.
– Po przyjeździe do Gdyni wziąłem w kilku rejsach Jacht Klubu Morskiego Kotwica – opowiada. – Na więcej jednak nie było czasu. Dopiero po rozpoczęciu pracy w Gdańsku udało się popływać więcej, m.in. ze Zbyszkiem Szafranowiczem na jachcie „Morka” i Jurkiem Wąsowiczem na „Antice”. Głównie po Zatoce Gdańskiej, ale też na Bornholm, Sassnitz i Christiansø.
Wszystko wskazuje przy tym, że największe rejsy dopiero przed Markiem Lenardem. Wkrótce planuje bowiem przejść na emeryturę, podczas której zamierza sporo żeglować.
– Generalnie przede wszystkim chciałbym pływać na oldtimerach – „Antice” i „Bryzie H”. – Czuję sentyment do Bałtyku, więc nigdy nie kusiła mnie Chorwacja, mimo że koledzy namawiali. Marzy mi się dłuższy rejs na w szkiery na Alandy. Czasu będę miał mnóstwo, więc powinno się udać.
Marek Lenard, ur. 17 lutego 1953 r., sternik jachtowy, organizator imprez żeglarskich w Gdańskim Ośrodku Sportu. Pilot wojskowy i komandor podporucznik w stanie spoczynku. Ukończył w stopniu podporucznika pilota i z tytułem inżyniera Wyższą Oficerską Szkołę Lotniczą w Dęblinie oraz studia magisterskie z logistyki i transportu na Uniwersytecie Gdańskim. Od 1998 roku związany z Gdańskim Ośrodkiem Sportu. Organizator wielu imprez, w tym Pucharu Mariny Gdańsk.