
Znani i nieznani: Marek Padjas
Zawodowy marynarz, żeglarz-kaphornowiec i wiceprezes Ligi Morskiej i Rzecznej. Marek Padjas mieszka i pracuje w Kołobrzegu, działa w całej Polsce, a pływa po świecie.
Marek Padjas urodził się 1960 roku w Kielcach, gdzie spędził pierwsze 19 lat życia. Po maturze opuścił rodzinne miasto i zaczął studiować nawigację w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej w Gdyni.
– Nic nie wskazywało na to, że zostanę zawodowym marynarzem i żeglarzem – wspomina. – Kariera marynarska była niespełnionym marzeniem mojego śp. taty, który pasjonował się marynistyką, zbierał znaczki, pocztę okrętową… Żyłem w tym świecie, ale oczekiwano, że zostanę na lądzie, a mój młodszy brat pójdzie w morze. W czwartej klasie szkoły średniej pojechałem do Trójmiasta, żeby zobaczyć Politechnikę Gdańską. W pociągu spotkałem podchorążych Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej, którzy podzielili się wspaniałymi opowieściami i powiedzieli o dniu otwartym szkoły, który akurat wypadał nazajutrz. Wyższa Szkoła Marynarki Wojennej zrobiła na mnie ogromne wrażenie, większe niż Politechnika Gdańska i postanowiłem złożyć tam papiery. Zdziwienie w domu było niesamowite.
Marek Padjas po ukończeniu uczelni dostał przydział do Kołobrzegu, gdzie przeszedł drogę od asystenta okrętowego do dowódcy okrętu. W 1990 roku odszedł wojska i został zatrudniony w Morskim Oddziale Straży Granicznej w Kołobrzegu. Pracuje tam do dzisiaj, wykłada także w Szkole Morskiej w Kołobrzegu.

Marek Padjas podczas arktycznego rejsu na „Selmie Expeditions” w 2014 roku.
Fot. arch. Marka Padjasa
Po raz pierwszy z żeglarstwem morskim zetknął się na początku studiów. W 1980 roku popłynął do Tallina, Helsinek i Leningradu, w rejsie organizowanym przez Jacht Klub Morski Kotwica (obecnie Jacht Klub Marynarki Wojennej Kotwica). Zdobył też patent sternika. Przygodę z żeglarstwem kontynuował w jednostce w Kołobrzegu.
– Był tam Opal „Karawela II” i najmłodsi oficerowie odbywali na nim rejsy po Bałtyku, ale najczęściej bez zawijania do jakiegokolwiek innego portu niż Kołobrzeg – opowiada. – Była to dobra szkoła, bo kapitanem jachtu był bosman Jan Jałoszyński, autor podręczników żeglarskich. Nauczyłem się od niego bardzo wiele.
Po 1989 roku zaczął pływać „Karawelą II” na Zachód, brał także udział w Operacji Żagiel. Organizował rejsy dla młodych oficerów i młodych funkcjonariuszy Straży Granicznej. Żeglował m.in. po Morzu Śródziemnym, Morzu Czarnym i Adriatyku – okrążył jachtem Kubę, pokonał trasę z Sydney do Hobart. Kiedy został nauczycielem w Szkole Morskiej w Kołobrzegu, pływał również na Karaibach jako opiekun praktyk na „Fryderyku Chopinie”. Startował w regatach. Najbardziej polubił jednak pływanie po zimnych wodach.
– W 2002 roku miałem pierwsze spotkanie z polarnym klimatem i bardzo go polubiłem. Żeglowaliśmy wtedy na norweskim jachcie „Norda” wzdłuż wybrzeży Norwegii, dopłynęliśmy do Nordkappu, a stamtąd na Spitsbergen. Dotarliśmy m.in. do polskiej stacji badawczej. Wtedy postanowiłem, że pewnego dnia muszę opłynąć Przylądek Horn.
Marzenie udało się zrealizować 12 lat później na „Selmie Expeditions” Piotra Kuźniara. Podczas rejsu nie tylko pokonał Przylądek Nieprzejednany, ale też dotarł do Antarktydy.
– To był mój rejs życia i zupełnie nowe doświadczenie, dzięki któremu poznałem prawdziwą oceaniczną żeglugę – mówi Marek Padjas. – Byłem na wachcie, kiedy wpłynęliśmy do strefy konwergencji arktycznej – pamiętam, jak zaczęło świtać i zobaczyłem ogromne fale… Najpierw dotarliśmy na Szetlandy i do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, a później na samą Antarktydę. Zaskoczyła mnie wielka liczba roślin i zwierząt, o których opowiadał nam Piotr Kuźniar – biolog z wykształcenia. Odwiedzaliśmy też bazy polarne, w których byliśmy bardzo gorąco witani.
Marek Padjas pomiędzy pracą zawodową i rejsami znajduje jeszcze czas na działalność organizacyjną. Związany jest przede wszystkim z Ligą Morską i Rzeczną.
– W 1998 roku zostałem oddelegowany jako reprezentant środowiska Marynarki Wojennej i Straży Granicznej na zebranie sprawozdawczo-wyborcze oddziału kołobrzeskiego Ligi Morskiej i Rzecznej – opowiada. – Na zebraniu nieoczekiwanie wybrano mnie na członka zarządu. Postanowiłem zacząć aktywnie działać. Następnie zostałem wiceprezesem zarządu głównego Ligi. Od 2000 roku w Kołobrzegu organizujemy Zlot Jungów, na który rokrocznie przyjeżdża ponad 200 dzieciaków. Mająokazję zobaczyć morze, pożeglować na „Iskrze” czy popływać wiosłowo-żaglową Dezetą wzdłuż wybrzeża. Niektórzy z uczestników wybrali potem karierę na morzu, z czego bardzo się cieszę.
Marek Padjas stara się także dbać o historię morską. Uczestniczy w rocznicowych obchodach zaślubin Polski z morzem w Pucku oraz pielęgnuje związki Kołobrzegu z Polską. Doprowadził m.in. do budowy pomnika admirała Stanisława Mieszkowskiego, zamordowanego w 1952 roku w tzw. procesie komandorów, który był pierwszym polskim kapitanem w Porcie Kołobrzeg. Ponadto z inicjatywy Ligi Morskiej i Rzecznej w tamtejszej marinie w 2004 roku odsłonięto Pomnik Kołobrzeskim Żeglarzom na Wiecznej Wachcie, obok którego ustawiane są polery z nazwiskami zasłużonych wodniaków.

Podczas rejsu.
Arch. Marka Padjasa
Od 2019 roku jest także grotmasztem Bractwa Kaphornowców. Działa w Polskim Związku Motorowodnym i Narciarstwa Wodnego oraz Towarzystwie Przyjaciół Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
Pomimo zdobycia żeglarskiego Everestu, ma jeszcze jedno wielkie marzenie.
– Wciąż kuszą mnie zimne wody i dlatego chciałbym przepłynąć Przejście Północno-Zachodnie. W związku z pandemią w najbliższym czasie raczej się to nie uda, ale kto wie – może telefon zadzwoni i ktoś mnie zaprosi do załogi? Mam 60-tkę na karku, czas biegnie nieubłaganie, ale czuję się na siłach, żeby wziąć udział w takiej wyprawie!
Marek Padjas, ur. w 1960 w Kielcach. Zawodowy marynarz pracujący w Morskim Oddziale Straży Granicznej w Kołobrzegu i Szkole Morskiej w Kołobrzegu. Doświadczony żeglarz, kapitan jachtowy i motorowodny, instruktor żeglarstwa. Wiceprezes zarządu głównego Ligi Morskiej i Rzecznej i grotmaszt Bractwa Kaphornowców. Absolwent nawigacji na Wyższej Szkole Marynarki Wojennej w Gdyni.