< Powrót
1
sierpnia 2024
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Manon Le Guen
Karolina Boule
Karolina Boule podczas regat Les Sables – Azory – Les Sables.

Karolina Boule: Nie miałam pojęcia, że pobiłam rekord

Rekord największego dystansu pokonanego w ciągu 24 godzin na jachcie klasy Mini 650 od 24 lipca należy do polsko-francuskiej żeglarki Karoliny Boule. Porozmawialiśmy z nią o tym wyczynie, regatach Les Sables – Azory – Les Sables oraz odważnych planach na przyszłość.

– W poniedziałek 29 lipca, po dziewięciu dniach żeglugi, ukończyła pani pierwszy etap liczących łącznie 2600 Mm regat Les Sables – Azory – Les Sables w klasie Mini. To chyba jeden z najdłuższych pani samotnych rejsów?

– Drugi najdłuższy, chociaż rejs kwalifikacyjny do Mini Transatu miał 1000 Mm, więc był niewiele krótszy. Te regaty strasznie mi się podobają, ponieważ miałam bardzo dobre warunki. Po raz pierwszy w regatach naprawdę dobrze się też czułam, bo na Mini Transacie miałam dużo problemów związanych z elektroniką, a teraz tak naprawdę wszystko funkcjonowało jak trzeba, dzięki czemu mogłam odpoczywać i spać w nocy. Choć zdarzyły się momenty bez wiatru, które są trochę frustrujące, bo moja łódka nie jest do nich przygotowana i dużo lepiej sobie radzi jak jest co najmniej 12 węzłów

– Zajmuje pani po pierwszym etapie siódme miejsce w grupie Proto. Satysfakcjonujące?

– Nie, ponieważ oczywiście chciałam wygrać te regaty. Myślę, że było to w moim zasięgu, ale niestety 2-3 dnia, podczas przechodzenia dużego frontu, złamał mi się bom. W tym momencie było za dużo wiatru, żeby go naprawić i musiałam przeczekać do następnego dnia. Same prace też zajęły mi dzień. Przez to musiałam strasznie zwolnić, a rywale – zwłaszcza Romain Van Enis, który też ma foile – przepłynęli tego dnia bardzo dużo. Straciłam 50 Mm, które potem zamieniły się w 150 Mm i 172 Mm, co już było niemożliwe do nadrobienia. Jestem z jednej strony nieco rozczarowana, ale z drugiej zadowolona ze swojej strategii – to moje dopiero drugie tak duże regaty, nie mam wiele doświadczenia i czuję, że wreszcie zaczynam dobrze rozumieć, jak wszystko na tej łódce funkcjonuje.

Karolina Boule

Karolina Boule podczas tegorocznych regat Trophée Marie-Agnès Péron.
Fot. Manon Le Guen

– 24 lipca, podczas pierwszego etapu regat biegnącego z Les Sables-d’Olonne na Azory, udało się pani pobić rekord najdłuższego dystansu pokonanego na jachcie klasy Mini w ciągu 24 godzin. Do tej pory wynosił on 317,25 Mm, pani przepłynęła 322,70 Mm. Jak to się udało?

– Nie miałem pojęcia, że tego dokonałam! Wiedziałam, że będzie możliwość pobicia rekordu i przed wypłynięciem z moim partnerem Benoît Marie postanowiliśmy, że spróbuję. Kiedy jednak nadszedł odpowiedni moment – przede mną był dłuższy odcinek płynięcia prosto – miałam sporo problemów technicznych i pomyślałam, że nie dam rady płynąć wystarczająco szybko. Było 30 węzłów wiatru, miałam małego spinakera i stwierdziłam, że jeżeli będę forsować łódkę, jeszcze dojdą kolejne awarie, a najważniejsze to dopłynąć na Azory. Zwolniłam więc i poszłam spać. Następnego dnia było jeszcze sporo wiatru, 20-25 węzłów, postawiłam większy żagiel i zaczęłam płynąć szybciej. Nie sądziłam jednak, że pobiję rekord. To było niesamowite jak dopłynęłam na Azory i usłyszałam, że mi się udało.

– Pani jacht ma rezerwy, żeby ten rekord jeszcze bardziej wyśrubować?

– Tak mi się wydaje. Jakby naprawdę próbowała, to sądzę, że mogę płynąć średnio 15 węzłów, a teraz miałam 13,5 węzła. Dużą satysfakcją jest też to, że udało mi się po raz pierwszy wyregulować łódkę i latała sama pod autopilotem, choć oczywiście nie tak szybko jak wtedy, kiedy ja byłam za sterem. To naprawdę było przyjemne.

– Dużo ma pani do zrobienia na łódce przed rozpoczęciem drugiego etapu, który startuje 4 sierpnia?

– Bardzo. Bom naprawiałam podczas rejsu, a teraz muszę go poprawić. Zająć się muszę systemem podnoszenia sterów oraz mechanizmem od foili. Zepsułam też średniego spinakera. Jest więc sporo małych problemów.

Karolina Boule

Fot. Manon Le Guen

– Jest szansa, że w drugim etapie nadrobi pani stratę i zwycięży w całych regatach?

– Myślę, że to niemożliwe, bo lider ma nade mną 36 godzin przewagi. Na pewno będę jednak próbowała wygrać drugi etap.

– Byłby to kolejny sukces w tym roku. Sezon rozpoczęła pani bardzo dobrze – w kwietniu zwyciężyła w duecie z Benoît Marie w Plastimo Lorient Mini.

– Wyniki były rzeczywiście w tym roku dobre. Było zwycięstwo w Plastimo, potem Benoît wygrał Pornichet Select, a ja miałam czwarte miejsce w Mini en Mai – choć długo prowadziłam. W Mini Fastnecie mieliśmy problemy z żaglem, więc musieliśmy wrócić do portu i wypłynęliśmy z pięciogodzinną stratą, a mimo to regaty ukończyliśmy na trzecim miejscu.

– Jeszcze osiem miesięcy temu nie było pewne, jak będzie wyglądała pani żeglarska przyszłość w klasie Mini. Po Mini Transacie, w którym zajęła pani 15 miejsce w grupie Proto, deklarowała pani chęć dalszego pływania w tej klasie, jeżeli sponsorzy też będą chcieli kontynuować współpracę. Wszystko się udało?

– Podpisaliśmy umowę na dwa lata, czyli do końca 2025 roku. Muszę się jednak łódką podzielić z Benoît Marie, który ma wystartować na niej w następnym Mini Transacie w przyszłym roku. Teraz mogę więc ścigać się w takich dużych regatach, ale za rok będę miała mniej pływania. Dlatego szukam sponsorów, żeby zdobyć drugą łódkę. Tylko nie byłaby to Mini, ale coś większego – np. IMOCA, która jest moim marzeniem. Wymaga to jednak dużo więcej pieniędzy. Chciałabym – najlepiej w ramach własnego projektu – popłynąć w przyszłym roku w Transat Jacques Vabre. Wydaje mi się, że pobicie rekordu zwiększyło moje szanse, bo wcześniej nie osiągnęłam tego, czego chciałam. A w żeglarstwie liczy się wynik – nie udowodniłeś, że jesteś dobry, dopóki nie wygrałeś.

Karolina Boule podczas kwietniowych regat Plastimo Lorient Mini.
Fot. Manon Le Guen

– We Francji rozwój kariery żeglarskiej tak wygląda, że po 3-4 latach przechodzi się na większą łódkę lub lepszą klasę?

– Tak jest w najlepszym przypadku. Ja idę troszeczkę szybciej niż większość żeglarzy. Zazwyczaj pływają oni cztery lata na Mini – dwa na łódkach seryjnych i dwa na prototypowych – a później albo Figaro, albo Class 40 przez 4-6 lat. Dopiero później ci, którym się uda, przesiadają się na IMOCI. Ale jest ich niewielu. Plan jest odważny, ale trzeba ciężko pracować, być bardzo dobrym i się nie poddawać.

– Jakie ma pani plany na dalszą część sezonu?

– Jadę z łódką do Szwajcarii, gdzie mam sponsorów – będziemy pływać po Jeziorze Genewskim. A potem będę szukała pieniędzy na większą łódkę. Mam już kilka firm zainteresowanych sponsoringiem, ale to na razie małe sumy. W najgorszym wypadku, jakbym nie zdołała zebrać odpowiedniej kwoty, wrócę do klasy Moth, na której pływałam wcześniej i spróbuję powalczyć o mistrzostwo świata w kategorii kobiet.

Karolina Boule to 26-letnia polsko-francuska żeglarka, która urodziła się i dorastała w Warszawie, studiowała w Wielkiej Brytanii, a obecnie mieszka i robi doktorat z fizyki we Francji. W 2023 roku wzięła udział na jachcie „Nicomatic” w regatach Mini Transat, w których zajęła 15 miejsce w grupie Proto.

Co myślisz o tym artykule?
+1
4
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0