Janusz Kołodziejczuk: Okręg potrzebny żeglarzom
Mają kilka dużych akwenów, zgodnie współpracują z klubami, a w tym roku zorganizują morski rejs na „Gedanii”. O Częstochowskim Okręgowym Związku Żeglarskim rozmawiamy z prezesem Januszem Kołodziejczukiem.
– Gdzie żeglują częstochowscy żeglarze?
– Po zalewie w Poraju, który ma ponad 500 ha, na akwenie w Blachowni, który ma 56 ha, korzystamy też z zalewu na rzece Okrzy, który ma 39 ha. W samej Częstochowie są też tereny parkowe ze stawami, na których pływają dzieciaki z UKS Morka – mieści się tam jednak tylko 6-8 Optimistów. W latach 60. żeglarskie życie toczyło się na zbiornikach huty Częstochowa. Niestety po przemianach ustrojowych huta się wycofała ze wspierania żeglarstwa, a zbiorniki przestały być wykorzystywane. Kilka lat temu próbowaliśmy je reaktywować, ale to się nie udało.
– Jakie żeglarstwo u was dominuje?
– Głównie turystyczne. Są jednak wyjątki – na przykład Yacht Club „Zefir” od kilku lat prowadzi zajęcia z dziećmi na Optimistach, a na Poraju Klub Wodny „Enif” organizuje mistrzostwa Śląska w klasie 470.
– Kto organizuje regaty?
– Wypracowaliśmy taki układ, że robią to kluby, a my je wspieramy – na przykład motorówką lub bojami. W 2017 roku takich imprez będzie jedenaście. Znaczy to, że każdy klub organizuje jedną w sezonie. Najdłuższą tradycję mają regaty o Puchar Prezydenta Miasta Częstochowa, które odbędą się po raz 23.
– Macie własny ośrodek?
– Mieliśmy nad zalewem Poraj, ale ponieważ niedopatrzone zostały sprawy własnościowe, jego właścicielem została gmina. Obecnie zarządza nią stowarzyszenie Marina Poraj, do którego weszli i żeglarze, i samorząd.
– A własny jacht?
– W PRL-u mieliśmy ambicje, jak każdy z okręgów, żeby mieć jacht. Rozpoczęliśmy nawet budowę, ale po zmianach ustrojowych ciężko było o sponsora na jej dokończenie. Jakby stary system jeszcze pięć lat potrwał, może by nam się udało (śmiech). Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że kończenie jachtu nie ma sensu i sprzedaliśmy go maszoperii z Mysłowic. Nowi właściciele szybko zauważyli, że budowę niełatwo będzie sfinalizować i próbowali sprzedać jacht dalej. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje.
– Organizujecie rejsy morskie?
– W tym roku w październiku planujemy rejs stażowy na „Gedanii”. Jest to pierwsza taka inicjatywa – jeżeli dobrze wyjdzie, w przyszłym roku zorganizujemy kolejne takie wyprawy.
– Współpracujecie z innymi okręgami?
– W przeszłości z Bielskim i Śląskim, teraz trochę to zamarło. Jedynie Yacht Club Zefir – Drakkar, który postawił na szkolenie dzieci i młodzieży, kooperuje ze Śląskim Okręgowym Związkiem Żeglarskim, w którym żeglarstwo sportowe jest bardziej popularne niż u nas.
– Jakie są wasze główne inicjatywy?
– Uroczyście świętujemy otwarcie i zamknięcie sezonu. Naszą tradycją są też spotkania integracyjne 1 stycznia w samo południe – podnosimy na nich banderę, jest coś do jedzenia i picia. Gromadzi się wówczas około 200 osób. Uważamy, że jako Okręg musimy kultywować tradycje.
– Rok temu obchodziliście 40-lecie istnienia. Był to czas na refleksje?
– Przypomnieliśmy sobie, że podczas przemian, kiedy straciliśmy ośrodek w Poraju, los Okręgu był zagrożony przez brak finansów. Ale trwamy i nasi członkowie nie wyobrażają sobie, żeby było inaczej…
Janusz Kołodziejczuk, urodzony w 1949 roku. Jachtowy sternik morski, komandor Yacht Klubu Polski Częstochowa. Od 2016 roku jest prezesem Częstochowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Obecnie na emeryturze, wcześniej był prezesem w przedsiębiorstwach PKS.
Częstochowski Okręgowy Związek Żeglarski
ul. Broniewskiego 3
42-200 Częstochowa
Liczba klubów: 10
Liczba żeglarzy: ok. 300
PODZIEL SIĘ OPINIĄ