Anna Jastrzębska i Szymon Kuczyński z pacyficznym sukcesem
Drugie miejsce w biegnących z San Francisco na Hawaje regatach Pacific Cup zajęli Anna Jastrzębska i Szymon Kuczyński. Dla podróżników udział w zakończonej 2 sierpnia imprezie był kolejnym elementem wokółziemskiej włóczęgi, którą rozpoczęli dwa lata temu.
Po Pacyfiku żeglują od końca maja Anna Jastrzębska i Szymon Kuczyński na jachcie „Hultaj”. Ich pierwszym celem po przebyciu Kanału Panamskiego stało się San Francisco, gdzie 15 lipca zaczynały się regaty Pacific Cup.
– To druga po Transpacu najbardziej znana taka impreza na Zachodnim Wybrzeżu – opowiada Szymon Kuczyński. – Odbywają się one co dwa lata naprzemiennie, Pacific Cup z San Francisco na Hawaje, a Transpac z Los Angeles na Hawaje. Transpac ma nieco taki sznyt jak regaty organizowane przez RORC i startuje w nim więcej dużych jachtów – minimalny limit to 30 stóp. Z kolei w Pacific Cup startowały łódki 24-stopowe, które byłyby małe nawet na polskich bałtyckich regatach.
– Różnica jest też taka, że w Transpacu na pokładach jest wielu klientów, podczas gdy na Pacific Cup na jachtach najczęściej startowali po prostu ich właściciele z załogami – dodaje Anna Jastrzębska. – Jednym z częstych uczestników jest na przykład Roy P. Disney, bratanek Walta Disney’a, żeglujący na „Pyewacket 70”.
Regaty są też profesjonalnie przygotowane, a organizatorzy dbają o bezpieczeństwo. Uczestnicy musieli np. nagrać i wysłać im dwa filmy – jak wykonują manewr człowiek za burtą i co robią na wypadek awarii systemu sterowania.
Ania i Szymon zostali na regatach bardzo ciepło przyjęci. Choć żeglarze polonijni już w nich startowali, ewenementem było, że pojawił się na nich jacht z Polski.
– Odbiór naszej dwójki i naszego projektu ze strony organizatorów i innych uczestników był niesamowity – opowiada Anna Jastrzębska. – Byli bardzo wzruszeni, że aż z Polski przypłynęliśmy na regaty, a odbierając nagrodę otrzymaliśmy owację.
W regatach, których trasa wynosi ponad 2000 Mm, wystartowały łącznie 64 jachty. Ani i Szymonowi na „Figaro” towarzyszyło dwóch polonijnych żeglarzy – Grzegorz Łebski i Marcin Koziarski. Zmagania okazały się wymagające przez szkwalistą pogodę i bardzo rozbudowaną falę, a nieoczekiwanym problemem okazały się też sieci i śmieci, które utrudniały żeglugę.
– Nigdzie na Atlantyku nie spotkaliśmy takich ilości śmieci – mówią Ania i Szymon. – Siedząc na dwugodzinnej wachcie za sterem spotykało się co najmniej kilka-kilkanaście śmieci przepływających tuż obok jachtu. Bojki, sieci, liny, plastikowe skrzynki – zatrważające ilości. A ponoć w czerwcu była duża akcja sprzątania akwenu, podczas której wyciągnięto setki ton odpadów.
Kłopoty miało sporo jachtów – kilka zaplątało się w sieci, inne wpadały w śmieci, a jedna uderzyła w kawałek drewna wielkości słupa telefonicznego. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. „Hultaj” też nie uniknął problemów – wpłynął w jedną z skrzynek po piwie, a o ster i śrubę zaczepiały się sieci, mocno spowalniając jacht. Ostatecznie polskiej załodze udało się zrzucić większość z nich, ale śruba pozostała zablokowana aż do Hawajów. Dodatkowo kontuzji kręgosłupa nabawiła się Ania.
Ostatecznie „Hultaj” dotarł na Hawaje 29 lipca o godzinie 15.15 czasu lokalnego, po 14 dniach, 4 godzinach, 15 minutach i 26 sekundach rejsu. W grupie PHRF 2 dało mu to świetne drugie miejsce.
– Śmiejemy się, że poniekąd całe podium było polskie, ponieważ trzecie miejsce zajął Tony Pohl, który urodził się w Wielkiej Brytanii, ale jego rodzice pochodzili z naszego kraju – opowiadają żeglarze. – Natomiast prababcia sternika, który zwyciężył w naszej grupie, też była Polką.
Teraz Anna i Szymon planują pożeglować trochę po Hawajach, a za około dwa tygodnie udadzą się w podróż powrotną do Ameryki, kierując jednak najpierw – jeżeli pogoda pozwoli – do Alaski. Stamtąd, po zwiedzeniu fiordów Kolumbii Brytyjskiej, udadzą się do Vancouver, gdzie na początku jesieni zakończą sezon. Tam też przeprowadzą prace na łódce – m.in. przy takielunku, sterze i kabestanach. Zimę spędzą zaś pracując zarobkowo. A później?
– Naszym celem są przede wszystkim regaty Sydney – Hobart w 2025 roku i wszystko będzie się kręciło dookoła niego – tłumaczy Anna. – Dlatego w przyszłym roku popłyniemy w kierunku Australii i to jest nasz ogólny plan.
– Oprócz tego oczywiście będziemy chcieli zahaczyć o jakieś lokalne regaty, tak jak robiliśmy do tej pory – dodaje Szymon. – To fajna okazja, żeby poznawać środowisko żeglarskie. Mam nadzieję, że będziemy mieli czas, żeby trochę potrenować. Chciałbym też zatrzymać się na Markizach – kiedyś tam byłem i jak na razie to jedyne miejsce tropikalne, które mnie zachwyciło.
Rejs Anny Jastrzębskiej i Szymona Kuczyńskiego śledzić można na Facebooku
Anna Jastrzębska i Szymon Kuczyński, który wcześniej już dwukrotnie okrążył świat samotnie, wokółziemską włóczęgę na „Hultaju” rozpoczęli w kwietniu 2022 roku. Najpierw wystartowali w transatlantyckich regatach załóg dwuosobowych TwoSTAR z Plymouth do Newport, później rywalizowali m.in. w imprezach na Wielkich Jeziorach Amerykańskich, przepłynęli jachtem na Wyspy Kanaryjskie i już na innej łódce znów przepłynęli Atlantyk w ramach Atlantic Rally for Cruisers. W 2023 roku ścigali się na Karaibach i – po kolejnym pokonaniu Atlantyku – w Rolex Fastnet Race. W grudniu Szymon przeprowadził „Hultaja” z Wysp Kanaryjskich na Karaiby. Żeglarze kolejny etap swojej wyprawy rozpoczęli 10 maja, kiedy wyruszyli w stronę Kanału Panamskiego.
Pacyfik staje się w ostatnim czasie coraz popularniejszym akwenem dla polskich żeglarzy. W 2022 roku Michał Palczyński i Ola Rapp pokonali ponad 8700 Mm na Pacyfiku, odwiedzając m.in. Polinezję Francuską, Aleuty i Hawaje. W tym roku wzdłuż zachodniego amerykańskiego wybrzeża płynął Eugeniusz Moczydłowski, który wcześniej pokonał Przejście Północno-Zachodnie. Podobną trasę pokonuje załoga Macieja Sodkiewicza, która właśnie płynie przez Arktykę.