< Powrót
2
września 2015
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Jędrzej Szerle

Czekając na Rio: Żeglarzy nie można narażać

Po artykule agencji Associated Press, dotyczącym skrajnie zanieczyszczonej wodzie w Zatoce Guanabara, na której odbędą się regaty podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r., żeglarski świat zwrócił uwagę na ten problem. O tym czym grozi kontakt z brudną wodą, czy zagrożenie dla zawodników rzeczywiście jest duże oraz jak się przed chorobami uchronić, rozmawiamy z Leszkiem Mayerem, specjalistą medycyny morskiej i tropikalnej w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.

– W wodach Zatoki Guanabara, gdzie rozgrywane mają być regaty podczas igrzysk w Rio, odnaleziono duże ilości adenowirusów, rotawirusów i enterowirusów. To groźne zarazki?

– Zacznijmy od enterowirusów – są to wirusy przenoszone drogą pokarmową i prawdopodobnie też oddechową (stąd pojęcie grypy żołądkowej czy jelitowej), przez brudne ręce, wodę, surówki, owoce czy przystawki.

Rotawirusów jest kilka grup, występują na całym świecie, powodują ostre zapalenie żołądka i jelit, i zwłaszcza u niemowląt – intensywną biegunkę. U osób dorosłych objawy mogą doprowadzić do znacznego stopnia odwodnienia. Przed zachorowaniem chroni IgA (Immunoglobuliny A – red.), którą mamy w błonie śluzowej. Leczenie jest tylko objawowe, uzupełniamy płyny, ale małe dzieci wymagają na ogół hospitalizacji, bo mogą tragicznie dla siebie się odwodnić. Pomaga stosowanie probiotyków, czyli uzupełnianie własnych bakterii, które chronią przed inwazją obcych drobnoustrojów. Jak temu zapobiegać? Staramy się jeść to co przegotowane, dbać o higienę rąk. Ostatnio wprowadzono dwie szczepionki – Rotavix i Rotarex, ale są one skierowane tylko przeciw rotawiorusom, więc na enterowirusy nie zyskujemy ochrony.

Na adenowirusy szczepionki niestety także nie działają, pozostaje tylko profilaktyka behawioralna, czyli unikanie picia nieuzdatnionej wody i jedzenia surówek, których pochodzenia nie znamy. Wszystkie te drobnoustroje powodują podobne objawy jelitowe, prowadzące do odwodnienia.

– W przebadanych próbkach wody z Zatoki Guanabara liczba adenowirusów na litr wynosiła pomiędzy 14 milionów a 1,4 miliarda.

– To dziwne, bo słona woda chroni przed rozwojem schorzeń jelitowych.

– W zatoce, do której spływają ścieki z całego Rio, woda może nie być tak słona jak w Atlantyku.

– W takim razie sprzyja ona rozwojowi organizmów, które preferują słonawą wodę. Takim organizmem jest na przykład przecinkowiec cholery, który jest znany z tego, że jego rezerwuarem są wody słonawe, małże, owoce morza. I rzeczywiście tak może być, że niedobór zasolenia w tej zatoce może sprzyjać rozwojowi schorzeń układu pokarmowego.

– W niektórych próbkach liczba bakterii coli i pochodnych przekraczało 10-krotnie dopuszczalne normy, co – według autorów badań – może świadczyć o obecności zarazków wywołujących cholerę, czerwonkę i wirusowe zapalenie wątroby typu A.

– Ten wynik jest bardzo wysoki. Są to drobnoustroje przenoszone z wodą, bardzo prawdopodobne jest zarażenie się z pokarmem. Schorzenia są niezwykle groźne, zwłaszcza czerwonka bakteryjna, ale i czerwonka amebowa. Nie są łatwe w leczeniu, zwłaszcza w krajach o klimacie umiarkowanym, gdzie trudno o doświadczenie z tego typu zarazkami.  Na żółtaczkę typu A, chorobę wirusową, nie ma leku, ale można jej zapobiegać poprzez szczepienia, które należy wszystkim zaaplikować. Obecna jest też szczepionka przeciwko durowi brzusznemu. Na świecie i niedługo też w Polsce, dostępna jest również szczepionka przeciwko cholerze, skuteczna przez trzy miesiące. Zatem przed wyruszeniem na olimpiadę, warto wszystkich zaszczepić.

– W przypadku żeglarzy pływających w tak zanieczyszczonym akwenie ryzyko zachorowania jest duże? Bezpośredniego kontaktu z wodą mieć nie muszą, ale fale, bryza…

– Kto wie, czy te ostatnie nie są gorsze – nie widzimy co wdychamy, co osadza na się na języku i ostatecznie dostaje do przewodu pokarmowego. A potem jesteśmy zdziwieni, że  chorujemy, bo przecież unikaliśmy wody.

– Pojawiają się głosy, że jedyne co w tej sytuacji można zrobić, to przyjechać wcześniej do Rio i zbudować odporność – zachorować po prostu.

– W szeregu chorób tzw. infekcyjnych, zakaźnych, takie postępowanie jest uzasadnione, natomiast w przypadku chorób układu pokarmowego nie wiadomo do jakich skutków można doprowadzić. Jeżeli choroba będzie bardzo długo przebiegać, możemy paradoksalnie zamiast uodpornić się, pogłębić swój stan, mieć duże odwodnienie, zaburzenia elektrolitowe. Czyli tak naprawdę im dłuższy pobyt, tym poważniejsze schorzenie może z tego wyjść.

– Sportowcy to generalnie młodzi, silni, zdrowi ludzie. Na dodatek żeglarze często pływają w wodach południowej Europy, więc mają kontakt z innymi drobnoustrojami. Czy wobec tego nie będą mniej podatni na zachorowanie?

– Generalnie są bardziej odporni. W sporcie jednak często decydują ułamki sekund – jeżeli weźmiemy pod uwagę zawodników, z których jeden jest leciutko chory, a drugi zupełnie zdrowy, to ten pierwszy może przez tę drobną niedyspozycję przegrać. Są to ludzie bardzo odporni i mogą szybciej zwalczyć infekcję, ale w momencie, kiedy już zachorują, są bez szans w stosunku do zdrowej konkurencji. Czyli nie należy porównywać sportowców do reszty społeczeństwa, tylko sportowców między sobą. I wtedy dochodzimy do wniosku, że też nie można ich narażać.

– Pomijając brudną wodę – na jakie choroby tropikalne związane z tym konkretnym regionem świata trzeba w Rio de Janeiro uważać? Jak można im zapobiegać?

– Niewątpliwie nasza kadra powinna mieć nie tylko swojego kucharza, ale i przywieźć swoją żywność. Poza tym musi chronić przed owadami produkty, które będą spożywać. Bo mogą one przenosić bakterie. Zanieczyszczona woda z lokalnych źródeł może być źródłem amebozy, już wspomnianej cholery, duru brzusznego, czerwonki bakteryjnej czy chorób wirusowych. Zatem woda do picia musi być koniecznie przegotowana i sprawdzona. Rio de Janeiro na szczęście nie leży w strefie występowania malarii, ale szerzy się tam inna choroba –  przenoszona przez komary – denga. W pobliżu znajduje się też rejon endemiczny występowania żółtej febry – jest ona odległa od Rio o 100-200 kilometrów, ale nie należy o niej zapominać. Dlatego warto pomyśleć o szczepionce, zwłaszcza jeżeli ktoś przy okazji wyjazdu chciałby pozwiedzać trochę Brazylię. Jak wszędzie, należy się liczyć z możliwością chorób wenerycznych, więc trzeba unikać przypadkowych kontaktów seksualnych. Warto mieć na uwadze, że do Rio zjadą się nie tylko zawodnicy, ale i kibice z całego świata, co otwiera na zakażenie drogą oddechową. Z kolei w miejscowych rzekach może występować powszechnie schistosomoza, niezwykle groźna choroba pasożytnicza, którą można łatwo złapać w wodach słodkich, więc należy dokładnie przestrzegać zakazu kąpieli.

– A co samemu można zrobić, żeby zmniejszyć ryzyko zachorowania, oprócz oczywistego mycia rąk i picia przegotowanej wody?

– Unikać kostek lodu, zamiast surówek pić soki z zamkniętych pojemników i nie zostawiać ich na drugi dzień, tylko od razu wypić. Unikać jedzenia żywności kupowanej na ulicy, chronić się przed przegrzaniem. Trzeba bardzo często przyjmować płyny pod kontrolą koloru moczu – musi on być jasny. No i dosalać potrawy – w pierwszym tygodniu pobytu bardzo silnie razem z potem tracimy sól. Poza tym dbać o skórę, żeby nie doszło do potówek, czyli nosić odpowiednio przewiewną odzież z naturalnych włókien i często się kąpać.

Leszek Mayer, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej. Od 22 lat zatrudniony w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Wcześniej lekarz w przedsiębiorstwie połowowym Dalmor.

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0