
Czekamy na wieści z pokładu „Reginy R”
– Brak wiadomości, to dobre wiadomości – uważa kpt. Mirosław Folta z Polskiej Żeglugi Morskiej, którego zapytaliśmy o losy okołoziemskiego rejsu Grzegorza Węgrzyna.
Żeglarz z Gryfina wyruszył ze szczecińskiego portu 6 czerwca, a do domu chce wrócić po 300 dniach żeglugi. Będzie żeglował non stop, bez zawijania do portów. Jego jacht „Regina R” jest dobrze przygotowany do trudów wyprawy, niestety kpt. Węgrzyn ma jeden kłopot – z powodu wycofania się jednego ze sponsorów, wypłynął na morze bez sprzętu, który umożliwiałby mu stały kontakt ze lądem.
– Ostatni raz rozmawiałem z nim, kiedy był na wysokości duńskiego Przylądka Skagen – mówi kpt. Mirosław Folta. – Liczę na to, że kiedy wypłynie na spokojniejsze wody, uda się nawiązać łączność z Grzegorzem. Wysłałem mu maila, ale jak na razie nie odpowiedział.
Zdaniem kapitana Folty, samotnik powinien minąć już Wyspy Azorskie i być teraz w rejonie Wysp Kanaryjskich. Stamtąd ma kierować się w dół, do Wysp Zielonego Przylądka.
– Grzegorz chciał uniknąć spotkania z piratami, a wiadomo że rejon Afryki jest pod tym względem szczególnie niebezpieczny – mówi Mirosław Folta. – Dalej będzie kierował się do Kapsztadu. Czekam na wieści, ale jestem dobrej myśli. Kiedy tylko się z nim skontaktuję i dowiem czegoś więcej, poinformuję o tym czytelników.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ