Dlaczego zaginął kapitan jachtu „Vagant”?
21 listopada 2017 roku kapitan jachtu „Vagant” wypadł za burtę, a płynąca z nim żona nie potrafiła pomóc. Dlaczego? To wyjaśnia raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich.
Był to jeden z najgłośniejszych wypadków żeglarskich w ostatnich latach. Małżeństwo płynęło na jachcie „Vagant”, typu Bavaria 44, w wokółziemskim rejsie, który rozpoczęli w Gdańsku w lipcu 2017 roku. W pierwszych etapach wyprawy towarzyszyli im załoganci zwerbowani przez internet, jednak pokonanie Atlantyku mieli zrealizować tylko we dwoje. 21 listopada 74-letni kapitan jachtu podczas wyciągania żagla z wody przez nieuwagę wypadł za burtę. Z pomocą próbowała przyjść mu żona, ale przez stres i brak umiejętności nie była w stanie ani zawrócić jachtu, ani wezwać pomoc. Dopiero po dwóch dniach udało jej się nawiązać krótki kontakt z rodziną, która powiadomiła służby ratownicze.
Przyczyny tego wydarzenia omawia raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich, przygotowany przez Marka Szymankiewicza i Zbigniewa Łosiewicza. Komisja prześledziła wszystkie okoliczności – wyposażenie i stan jachtu, wyszkolenie i przygotowanie kapitana i jego żony do rejsów oraz przebieg wypadku.
Komisja zauważyła, że jacht „Vagant” nie był odpowiednio przygotowany do oceanicznej żeglugi. Nie posiadał m.in. transpondera AIS, ani radiopławy EPIRB, a uchwyt od jednego z kół ratunkowych był uszkodzony, co utrudniło jego użycie. Na dodatek w celu oszczędzania energii elektrycznej urządzenia nawigacyjne i łączności były wyłączone. Do tego spinaker pochodził z innej jednostki, a właśnie przy awarii i wyciąganiu z wody tego żagla doszło do wypadku.
Jeżeli chodzi o załogę, to tylko jedna osoba była przygotowana do żeglugi. 74-letni żeglarz posiadał patent kapitana jachtowego i sporo pływał w ostatnich latach, m.in. dwukrotnie pokonał trasę z Adriatyku na Bałtyk. Pływająca z nim żona nie posiadała jednak podstawowych umiejętności związanych z prowadzeniem jachtu, nawigacją i łącznością, ani nie została należycie przeszkolona przez męża, jak należy postępować w razie wypadku. Jak zauważyła komisja: „można niemal sformułować hipotezę, że kapitan uprawiał samotne żeglarstwo w towarzystwie żony”.
Sam wypadek był efektem niezachowania ostrożności przy wyjmowaniu z wody spinakera. Warunki na oceanie panowały dobre, a sama awaria nie wymagała natychmiastowej reakcji. Dodatkowo kapitan był niezabezpieczony ani uprzężą, ani kamizelką ratunkową.
Raport można przeczytać na stronie Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ