Grzegorz Mańkucki: Wiele zależy od rodziców
Podczas niedawnej Gali Gdańskiego Sportu Młodzieżowego wśród nagrodzonych klubów szkolących młodych zawodników znalazł się Gdański Klub Żeglarski. Nagrodzeni zostali najlepsi zawodnicy i dwaj klubowi trenerzy – Jan Krzyżak i Grzegorz Mańkucki.
Rok 2015 zawodnicy i trenerzy GKŻ mogą uznać za bardzo udany. Żeglarze z tego klubu 22 razy stanęli na podium Mistrzostw Polski w różnych klasach i kategoriach wiekowych. Równocześnie ta ekipa jest w gronie klubów, które w minionym roku zdobyły największą liczbę punktów w ministerialnym, ogólnopolskim programie Systemu Sportu Młodzieżowego. Łącznie zdobyli 178 pkt w rywalizacji dzieci i młodzieży, co dało im 2 miejsce wśród klubów zrzeszonych w Pomorskim Związku Żeglarskim.
Żeglarski.info spytał Grzegorza Mańkuckiego, między innymi, o szanse rozwoju młodzieżowego żeglarstwa w Gdańsku.
– Panie trenerze, jak się domyślam zarówno zawodnicy, jak i szkoleniowcy są bardzo zadowoleni z tego, że miasto Gdańsk doceniło wasze zaangażowanie i osiągnięcia sportowe…
– Oczywiście! Cieszę się bardzo z wyróżnienia, bo choć nasz klub jest dość młody, to zdobyliśmy w kategorii sportu młodzieżowego sporo punktów i znaleźliśmy się na ósmej pozycji wśród wszystkich klubów sportowych w Gdańsku. Obecność w takim gronie, na tej gali to zaszczyt.
– Czy wasze sukcesy i przychylność to oznaka, że na przyszłość gdańskiego żeglarstwa sportowego możemy patrzeć z optymizmem i nadzieją?
– Władze miasta kładą dziś duży nacisk na rozwój żeglarstwa, znalazły się też firmy wspierające młodych żeglarzy, to bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Wierzę, że Gdańsk się wzmocni w roli miasta wspierającego żeglarstwo i będzie jeszcze skuteczniej rywalizował o główne trofea na regatach w Polsce i na świecie. Mamy w mieście sporo utalentowanych zawodników, nie tylko w Gdańskim Klubie Żeglarskim, ale i w żeglarskiej sekcji AZS AWFiS. Coraz częściej ich widać na czołowych miejscach podczas regat.
– A co jest dziś najważniejsze w drodze do sukcesu w żeglarstwie?
– Najważniejsze jest ukierunkowanie się klubów na pozyskiwanie młodych talentów i późniejsza konsekwentna realizacja programu szkoleniowego z tymi zawodnikami. Oczywiście, bardzo istotne jest finansowanie takiego programu i pozyskanie trenerów potrafiących wpływać na zawodników i wspierać ich naturalny rozwój.
– Udaje się wam takich młodych, utalentowanych zawodników pozyskiwać. Kim są ci najlepiej rokujący?
– Bardzo liczymy na naszych młodzików, którzy dopiero rozwijają skrzydła, ale już pokazują na co ich stać. W tym gronie warto wymienić Michała Polaka, Karinę Filip, Dominika Lewińskiego, Kamila i Daniela Ugniewskich. Mikołaj Michalski także świetnie się rozwija. Możemy też liczyć na starszych zawodników jak na przykład Agnieszka Bilska, startująca teraz w Medemblik w klasie RS:X. Na pewno nie wymieniłem wszystkich, którzy na to zasługują, ale zapewniam, że grono utalentowanych żeglarzy z szansami medalowymi jest całkiem pokaźne.
– A co zrobić, by młodzież, właściwie jeszcze dzieci, chciały zająć się żeglarstwem, trenować, pracować na sukces w tym trudnym i wymagającym sporcie?
– Na początku wszystko opiera się na ambicjach rodziców i ich własnym przekonaniu, że warto inwestować w dziecko, które chce zająć się żeglarstwem. To jest nasza, trenerów, największa bolączka, bo żeglowanie wielu dzieciom się podoba, niestety w pewnym momencie na plan pierwszy wysuwają się pieniądze. Wyjazdy na regaty, sprzęt – to wszystko kosztuje. Dlatego często rodzic musi widzieć w dalszej edukacji żeglarskiej głębszy sens i mieć większą tego świadomość, nawet bardziej niż sam zawodnik. Bez współpracy miasta, klubu i rodziców nic nie da się zrobić. To musi być walka drużynowa o osiągnięcia.
– Spore koszty finansowania żeglarskiej pasji dziecka to chyba nie jedyny czynnik odstraszający rodziców od inwestowania w rozwój ich pociech…
– Żeglarstwo nie jest popularnym sportem, jak na przykład piłka nożna. Młody piłkarz wychodzi z domu na podwórko i już ma boisko pod domem, albo przy szkole. I może grać. A w przypadku żeglarstwa trzeba czasem jechać kilkadziesiąt kilometrów na trening. Zatem oprócz wsparcia finansowego niezbędne jest poświęcenie dziecku czasu i uwagi. A przecież dziś większość ludzi spędza codziennie wiele godzin w pracy i niekiedy trudno znaleźć czas dla dzieci. Żeglarstwo wymaga pewnych poświęceń nie tylko od zawodników, ale i od rodziców. Dlatego to wciąż niezbyt popularny, wręcz elitarny sport. Żeby to się zmieniło, rodzice muszą znaleźć więcej czasu dla swoich dzieci.

PODZIEL SIĘ OPINIĄ