
Maja Dziarnowska: Jeśli nie Rio, to… płynę dalej
Volvo Gdynia Sailing Days 2015 przeszły do historii, a złotą medalistką rozegranych podczas tej imprezy pierwszych Mistrzostw Polski w Sprincie w klasie RS:X jest Maja Dziarnowska. Znakomita windsurferka mówi za co lubi Gdynię i zmienia zdanie na temat igrzysk olimpijskich.
– Jakie są pani wrażenia po gdyńskim sprincie?
– Znakomite! Bardzo lubię pływać w Gdyni i żałuję, że tak rzadko mamy okazję ścigać się w tak fajnym, zróżnicowanym akwenie. Wieją tu zmienne wiatry, są różne fale. To bardzo dobre, treningowe warunki do pływania. Potraktowałam te regaty głównie treningowo. Nowa formuła, krótkie wyścigi sprawiły, że trzeba się było mocno skoncentrować. Każdy najmniejszy błąd powodował, że nie było szans na odrobienie strat. Ważne było też, że wyścigi rozgrywały się blisko plaży. Publiczność dobrze nas widziała. Oby więcej takich regat!
– Trwa cykl kwalifikacyjny do igrzysk w Rio de Janeiro, tymczasem w jednym z wywiadów dwa lata temu deklarowała pani, że jeśli nie uda się zdobyć kwalifikacji olimpijskiej, więcej okazji do startu w igrzyskach pani nie przewiduje. Ta deklaracja jest aktualna?
– Jeszcze niedawno myślałam: „No dobra, za kilka lat będę dojrzalsza, bardziej doświadczona, będę miała lepsze predyspozycje do zdobycia olimpijskiej kwalifikacji i uzyskania dobrego wyniku w Rio”. Byłam przekonana, że Rio 2016 to dla mnie ostatnia szansa na start w igrzyskach olimpijskich. Jednak zmieniłam zdanie. Ten sport nadal mnie fascynuje, chce mi się trenować i ścigać w regatach. Mamy wsparcie PZŻ i Energi. Czuję się na siłach, by wciąż walczyć, jestem silna, nie odpuszczam. Wierzę, że otrzymywane wsparcie będzie procentować. Nasza reprezentacja będzie coraz silniejszą ekipą. I nawet jeśli nie pojadę za rok do Rio, to drogę do Tokio mam wciąż otwartą.
– Układ, w którym mamy tak silną ekipę windsurfingową, a na igrzyska możemy wysłać tylko najlepszego zawodnika i najlepszą zawodniczkę, można uznać za pechowy…
– Cóż, to trochę niesprawiedliwe, ale nie mamy na to wpływu. Często w gronie kadrowiczów zastanawiamy się, dlaczego tak jest. Najbardziej krzywdzące jest to dla tak silnych ekip jak nasza. Nie zmienimy tego, trzeba wygrywać, żeby się zakwalifikować i tyle.
– Jakie są pani najbliższe plany startowe?
– Najważniejsze są teraz kolejne regaty kwalifikacyjne, czyli Mistrzostwa Świata w Omanie. Mamy dwa miesiące na przygotowanie się do startów. Planujemy z dziewczynami intensywne treningi. Jesteśmy solidarne i lojalne wobec siebie. Każda chce zdobyć kwalifikację olimpijską, ale dobry wynik całej drużyny na mistrzostwach też jest ważny. Na pewno będziemy walczyć fair play. Wygra ta, która najlepiej się przygotuje i która będzie miała najwięcej szczęścia. Bo szczęście to też ważny czynnik w sporcie. Do mnie należy jak najlepsze przygotowanie, doszlifowanie tego co należy poprawić, a co wyszło podczas Mistrzostw Europy. Jeśli się uda – będę szczęśliwa, jeśli nie – będę kibicować dziewczynom.
– Perspektywę zakończenia sportowej kariery odsunęła pani od siebie co najmniej do igrzysk w Tokio. Czy myślała pani o tym, co robić kiedy już rzeczywiście zrezygnuje z wyczynowego uprawiania windsurfingu?
– To dobre pytanie. Zastanawiam się nad tym dość często, ale teraz nie rozpraszam się odległą przyszłością, skupiam na treningach i osiąganiu coraz lepszych wyników. Dobre treningi to udane starty, a to przekłada się na wyniki. Dobre wyniki to z kolei otwarte perspektywy na przyszłość. I tę bliższą, i tę dalszą.
Jeśli już mówimy o dalekiej przyszłości, to myślę o stworzeniu szkółki żeglarskiej. Chcę wyciągnąć dzieci sprzed komputerów i telewizorów, pokazać im, że można robić coś zupełnie innego, ciekawszego. No i chcę przy okazji przyczynić się do rozwoju żeglarstwa w Polsce.
Maja Dziarnowska
urodzona: 1990 r.
na desce pływa: od 2002 r.
największy sukces: od 2009 r. nieprzerwanie w składzie Kadry Olimpijskiej, Puchar Świata w Hyeres – 2 miejsce w 2012 r. i 3 w roku 2014, złoty medal w olimpijskiej klasie RS:X w pierwszych mistrzostwach Polski w sprincie w 2015 r.
klub: SKŻ Ergo Hestia