Marek Janusz Taber: Bandera i mundur spoiwem Yacht Klubu Polski
Istnieje od 92 lat, łączy ponad 1200 żeglarzy i kluby od San Francisco do Białegostoku. Rozmawiamy z Markiem Januszem Taberem, komandorem Yacht Klubu Polski.
– Jakie to uczucie stać na czele jednej z najstarszych i największych organizacji żeglarskich w Polsce?
– To dla mnie wielki zaszczyt i duma. Obecnie trwa dwudziesta druga kadencja w 92-letniej historii naszego klubu. Czuję wielki szacunek dla tych, którzy wcześniej dla niego pracowali – począwszy od generała Mariusza Zaruskiego. Jestem dwudziestym komandorem YKP.
– Yacht Klub Polski ma wyjątkową strukturę – wiele klubów rozsianych nie tylko po Polsce, ale i świecie, złączonych wspólnym Zarządem.
– Każdy klub jest niezależny, zarówno organizacyjnie jak i finansowo, ale żeby utrzymać jedność i wspólnie kultywować tradycję powołano Zarząd Główny Yacht Klubu Polski. W jego skład wchodzą wszyscy komandorzy Yacht Klubów Polski, a prezydium z komandorem na czele wybierane jest na pięcioletną kadencję.
– Jakie zadania realizuje Zarząd Główny?
– Staramy się nie ingerować w działalność poszczególnych klubów, ale łączymy je poprzez organizację zjazdów i spotkań – na przykład niedawno odbyły się I Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Narciarskie Alpejskim, w których wystartowało 76 uczestników z siedmiu klubów. Są również rejsy morskie i śródlądowe, zloty jachtów i regaty.
– Ile jest Yacht Klubów Polski?
– Piętnaście polskich oraz pięć polonijnych – w Londynie, San Francisco, Bremie, Nowym Jorku i Toronto. Przed II wojną światową było ich sześć – w Warszawie, Gdyni, Katowicach, Wilnie, Lwowie i Bydgoszczy – a w pierwszych latach powojennych aż piętnaście. Na przełomie lat 40. i 50. wiele z nich zostało jednak zlikwidowanych.
– Powstaną kolejne?
– Polonia w Sydney kontaktowała się z nami w sprawie stworzenia tam klubu. Teoretycznie możemy ich przyjąć w poczet członków, ale jest to obarczone ryzykiem, bo nie znamy tamtego środowiska, a z racji odległości nie będziemy wiedzieli, jak funkcjonują.
– Co spaja bardzo różnorodne środowisko żeglarzy z Yacht Klubu Polski?
– Przede wszystkim bandera YKP, która jest banderą Marynarki Wojennej z naszym logo i obowiązuje od 1927 roku. Spaja nas również mundur – granatowa marynarka z logiem na piersi, białe spodnie i buty oraz czapka z białym otokiem. Wielu naszych członków zostało uhonorowanych naszym najwyższym odznaczeniem, komandorią YKP, która jest rozpoznawalna – to też łączy. Poza tym zawsze celebrujemy uroczystości podniesienia i opuszczenia bandery, obchodzimy rocznice powstania klubu i wydajemy książki o naszej historii.
– Yacht Klub Polski powstał jako elitarna organizacja – wciąż taka jest?
– Tylko jeżeli chodzi o zasady – do naszego grona może wstąpić każdy, ale musi spełniać nasze warunki. Każdy z naszych klubów przyjmuje na podstawie balotowania, czyli po długoletnim stażu prowadzonym przez trzech członków wprowadzających. Najpierw jest się kandydatem i dopiero po trzech latach nabywa prawo członkostwa. W sumie w YKP jest dzisiaj ok. 1200 członków.
– Można wskazać jednego żeglarza z Yacht Klubu Polski, który się najlepiej zasłużył dla żeglarstwa?
– Tak, generała Mariusza Zaruskiego, człowieka wielu pasji – nie tylko morza, ale też gór. Żaden z żyjących żeglarzy nie jest w stanie go pokonać. I nie wiem, czy się narodzi druga taka osoba.
Marek Janusz Taber, ur. 18 czerwca 1944 roku, sternik jachtowy, sędzia i instruktor żeglarstwa. Zaczął żeglować w 1955 roku w Pałacu Młodzieży w Warszawie, w 1959 roku uczestniczył w rejsie do Leningradu na „Zewie Morza”, w 1963 roku założył Klub Żeglarski przy Pałacu Młodzieży. Od 1968 roku członek Yacht Klubu Polski. Od 1 kwietnia 1995 roku sekretarz Zarządu Głównego, a od 21 marca 2010 roku komandor YKP.