
Piotr Cichocki: Jadę po złoto!
Załoga Monika Gibes i Piotr Cichocki (AKS OSW Olsztyn) wywalczyła w Melbourne kwalifikację paraolimpijską w klasie Skud18. To będą pierwsze regaty olimpijskie w tej klasie z udziałem polskich reprezentantów. Kilka dni temu żeglarze wrócili z Australii, a my rozmawialiśmy z Piotrem nie tylko o przygotowaniach do startu w Rio.
– Historia waszego wspólnego pływania nie jest długa, jak się spotkaliście?
– Kiedy zachorowałem i otrzymałem medyczną klasyfikację paraolimpijską wiedziałem, że będę pływał w klasie Skud. Potrzebowałem drugiej osoby do łódki i w zeszłym roku znalazłem Monikę w środowisku osób niepełnosprawnych, którzy zresztą moim zdaniem są często bardziej sprawni od tych „pełnosprawnych”. Powiedziałem jej, że szukam do ekipy dziewczyny, która ma „power” i chce żeglować. Zastanawiała się dwa dni i stwierdziła, że spróbuje. Spotkaliśmy się, powiedziałem, że nauczę ją wszystkiego co sam potrafię. No i wiosną zeszłego roku zaczęliśmy razem trenować. Ja byłem na sterze, ona w załodze. Okazało się jednak, że Monika nie ma tyle siły, żeby pilnować wszystkich sznurków i powinna siedzieć za sterem. Ja, jako bardziej sprawny, poszedłem na przód. Monika jest teraz moimi rękoma, musiała opanować kierowanie łódką. Nie jest to łatwe, ale ogarniamy się.
– Widać to po waszych wynikach…
– Monika zaciska zęby i jedziemy do przodu. I kiedy ścigamy się na jednych czy drugich regatach, podchodzą do nas ludzie z innych załóg z gratulacjami. Mówią, że robimy olbrzymie postępy, że jesteśmy super. To cieszy.
– Ale na sukces trzeba zapracować …
– Dużo czasu poświęcam na trym, dopracowanie wszystkich elementów. Chcę, żeby Monika była o kilka metrów do przodu w porównaniu z innymi załogami. Wiadomo, że regaty wygrywa się różnicą kilku, kilkunastu metrów. A w światowej czołówce jest dość tłoczno.
– Na sukces składają się także finanse. Przygotowujecie się do igrzysk bez martwienia się o pieniądze?
– To, że zdobyliśmy kwalifikację paraolimpijską oznacza, że teraz spokojnie będziemy mogli przygotowywać się do startu w Rio, bo dostaniemy stypendium olimpijskie. Myślimy też o znalezieniu sponsorów, każdy grosz w roku igrzysk się przyda. Teraz będzie o tyle łatwiej, że rok temu przychodziliśmy do ewentualnych donatorów z garścią obietnic. Dziś mamy konkretne argumenty w rękach, możemy pokazać niemałe osiągnięcia.
– Wasza łódka została w Australii, jak będziecie przygotowywać się do nowego sezonu, zanim dotrze do Polski?
– Damy radę, mamy drugą łódkę. Poza pływaniem zajmuję się szyciem żagli i remontowaniem jachtów. Dzięki temu przetrwałem ostatnie półtora roku. Teraz muszę zrobić nowy fotel dla Moniki. Będzie taki, jak w łódce, na której startowaliśmy w Melbourne, sterowany, wychylny na obie burty, z silnikiem elektrycznym. Fotel się przyda, bo nasza startowa łódka będzie płynąć z Australii dwa miesiące. Początkowo chcieliśmy sprowadzić naszego Skuda przez Miami za pięćset dolarów. Myśleliśmy, że w lutym będziemy już pływać. Okazało się jednak, że Urząd Celny nie pozwala na takie operacje. To co wyjechało z Polski do Australii, nie może trafić do Stanów i stamtąd dotrzeć do Polski. Możliwa jest tylko opcja Polska-Australia-Polska. Zatem ten plan nie wypalił. A Monika musi przygotować się fizycznie do sezonu, ona bardzo koncentruje się na sterowaniu. To dość wyczerpujące i trening kondycyjny jest konieczny. Umówiliśmy się z naszymi rywalami z Holandii, którzy zimę spędzą w Hiszpanii, na wspólne zimowe treningi w miarę naszych możliwości finansowych. Będziemy trenować w Kadyksie lub Walencji.
– Kiedy planujecie pierwsze starty regatowe w przyszłym roku?
– Pod koniec kwietnia. Później będą mistrzostwa świata w Medemblik, a jeszcze później będziemy „łapać” wszelkie możliwe regaty, żeby do igrzysk jak najwięcej pływać.
– No i wreszcie Rio…
– Tak, ale to nie wszystko. Nie chodzi o to, żeby tylko wystartować. Ja jadę tam po złoty medal. To nie będzie łatwe, ale taki jest mój plan na najbliższą przyszłość. Nie jest tak, że mi odbiło, że jestem zarozumiały, że mi „sodówa” do głowy uderzyła. Pływam już ponad czterdzieści lat. Mogłem jechać na igrzyska, kiedy pływałem na desce, mogłem, kiedy pływałem na katamaranach. Ale zawsze coś było nie tak, bo na przykład brakowało pieniędzy. Nadal jesteśmy uzależnieni od finansów, ale teraz już niczego nie brakuje, idziemy do przodu.
Piotr Cichocki (AKS OSW) – urodził się w 1960 r. w Warszawie. Żeglarz regatowy, wielokrotny mistrz Polski w kilku klasach żeglarskich.
Niektóre osiągnięcia sportowe:
2001 r. i 2002 r. – mistrz Polski – katamarany klasa Open
2014 r. – zwycięstwo w regatach Nord Cup
2014 r. – puchar Europy w klasie Skippi 360
2014 r. – mistrz Polski w klasie 2,4 mR
2015 r. – mistrz Europy w klasie SKUD 18
2015 r. – 5 miejsce na Mistrzostwach Świata Para Worlds w Melbourne oraz brązowy medal Sailing World Cup Melbourne