< Powrót
12
lutego 2025
Tekst:
Adam Mauks
Zdjęcie:
Krzysztof Golik/Wikipedia

Tajlandia dla żeglarzy – ukryte skarby Morza Andamańskiego

Chorwacja, Grecja, Karaiby, a może Tajlandia? Polskim żeglarzom przestają wystarczać popularne kierunki i szukają atrakcji na egzotycznych morzach.

Takim akwenem jest na pewno Morze Andamańskie położone u wybrzeży Mjanmy (Birmy) i Tajlandii. Zajmuje ono obszar półtora razy większy od Bałtyku.

Morze Andamańskie to popularny cel egzotycznych wycieczek. Ciepły klimat, bajeczne widoki, rajskie wyspy i rafy koralowe przyciągają tam miliony turystów, w tym również żeglarzy. Wśród nich zaczęli też pojawiać się Polacy.

Jednym z nich jest Arkadiusz Wąsik, żeglarz ze Śląska, którego namówiliśmy, aby podzielił się z nami swoim spostrzeżeniami z dwukrotnego już żeglowania po tym morzu.

Po raz pierwszy był tam w styczniu ub. roku. Spędził na Morzu Andamańskim cztery tygodnie i wydawało mu się, że zobaczył dużo, ale po drugim pobycie – jak twierdzi – okazało się, że widział niewiele.

W styczniu b. r. ponownie odwiedził ten akwen. Żeglował po nim kolejne dwa tygodnie na 12-metrowym katamaranie Lagoon 420. Najpierw z Polski polecał na słynną wyspę Phuket. A już na miejscu na wyczarterowanym jachcie, wraz z załogą, przez 10 dni pływał po wodach Zatoki Phang Nga.

– Krajobrazy tej zatoki i Morza Andamańskiego są niesamowite – relacjonuje. – Mogę je porównać jedynie do latających gór Pandory z pierwszej część filmu „Avatar”. Góry, oczywiście nie wiszą, a wystają z wody. Tamtejsze krajobrazy zapierają dech w piersi. Pomijając cudowny kolor morza i życie, które znajduje się pod taflą, to wyspy tej zatoki są po prostu bajeczne. Czegoś takiego nie spotkałem nigdzie na świecie, a wiele cudownych miejsc już widziałem. Wyspy tworzą zatoki, groty, atole. Tamtejsza fauna, flora i klimat są fabryką endorfin, a mentalność i uśmiech Tajów, powoduje, że chce się tam wracać. Dla mnie, jako żeglarza, Tajlandia jest czymś absolutnie niepowtarzalnym.

Wąsik zwraca jednak uwagę, że akwen nie jest łatwy do żeglowania. Utrudniają je np. występujące tam płycizny i kamienie. Są one spowodowane pływami o wysokości 2 metrów. Zmusza to żeglarzy do szczególnej ostrożności.

Z obserwacji i doświadczenia Arkadiusza Wąsika wynika, że wiele do życzenia pozostawia też oznakowanie akwenów żeglownych w Tajlandii. Innego rodzaju problemy sprawia popularność tego miejsca.

– Kumuluje się tutaj dosyć duży ruch turystyczny – mówi Arkadiusz Wąsik. – Jest np. Wyspa Jamesa Bonda czyli Khao Phing Kan, którą warto i trzeba zobaczyć. To urokliwa wyspa, na której kręcono film „Człowiek ze złotym pistoletem”, stąd obecność żeglarskich i nie tylko żeglarskich turystów. To powoduje ogromny ruch jednostek komercyjnych, co z kolei wymusza szczególną uwagę skippera.

Kolejną rzeczą, o której trzeba pamiętać wybierając się na Morze Andamańskie jest odpowiedni dobór sprzętu i zaopatrzenia, trzeba mieć ze sobą solidny zapas np. słodkiej wody.

W rejonie, gdzie żeglował Arkadiusz Wąsik jest dosłownie kilka małych portów, dlatego warto zadbać, aby na łodzi był generator i odsalarka morskiej wody. To także tereny, gdzie jest bardzo dużo moskitów, dlatego trzeba mieć ze sobą moskitierę, jak również hamak z moskitierą.

Plusem żeglowania po tajlandzkich wodach jest natomiast to, że jest ono stosunkowo tanie.

– Są miejsca, gdzie za dwa euro, czy dwa dolary, można zjeść dwudaniowy obiad – opowiada Wąsik. – Należy pamiętać o tym, że tajskie jedzenie jest ostre lub bardzo ostre i osoby, które nie do końca przepadają za pikantną kuchnią powinny pamiętać, aby podczas zamówienia zaznaczyć ten fakt prosząc o łagodne doprawienia Pad Thia.

Pomimo wyzwań, jakie mogą stawiać przed potencjalnymi żeglarzami wody Morza Andamańskiego Arkadiusz Wąsik zdecydowanie poleca zapoznanie się z jego urokami.

– Plusów jest więcej niż minusów – przekonuje. – Wystarczy raz skosztować uroków tego akwenu, a będzie się tam stale wracać.

Oferta czarterowani w Tajlandii jest bogata. Wystarczy skorzystać z wyszukiwarki w internecie. Jedną z nich jest Island Spirit. Koszt 10-dniowego czarteru takiego jachtu jak Lagoon 420 wynosi ok. 10 tysięcy Euro plus kaucja 4,5 tysiąca Euro, którą trzeba mieć na karcie. Żeby wynająć jacht wystarczy licencja SRC na używanie radiotelefonu i patent jachtowego sternika morskiego.

Co myślisz o tym artykule?
+1
2
+1
1
+1
2
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0