< Powrót
30
sierpnia 2016
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Fb samotnyrejs

Zaginął kapitan Grzegorz Węgrzyn

Od kilku dni statki na Oceanie Indyjskim na prośbę ratowników z RPA wypatrują jachtu „Regina R”, na którym Grzegorz Węgrzyn odbywa samotny rejs dookoła świata. Z żeglarzem nie ma kontaktu od ponad trzech miesięcy.

Grzegorz Węgrzyn swoją samotną wyprawę rozpoczął 6 czerwca 2015 roku w Szczecinie.We wtorek 17 maja br. wypłynął z Kapsztadu, a jego celem było australijskie miasto Perth lub nowozelandzkie Auckland. Niestety szczeciński żeglarz wciąż tam nie dotarł, a w piątek 26 sierpnia Radio Szczecin podało, że Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego w Kapsztadzie w RPA prowadzi poszukiwania jachtu.

– Otrzymaliśmy wiadomość od przyjaciela Grzegorza Węgrzyna, że niepokoi się on z powodu opóźnienia „Reginy R”, która jeszcze nie dotarła do miejsca docelowego – wyjaśnia Jared Blows, szef Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego w Kapsztadzie. – Zawsze, kiedy otrzymujemy informację, że jakaś jednostka może mieć problemy, staramy się dowiedzieć jak najwięcej i ustalić, czy jest ona bezpieczna. Z jachtem „Regina R” nie udało nam się skomunikować, ale utrzymujemy kontakt z przyjaciółmi żeglarza i polskim SAR. O sprawie poinformowaliśmy również służby z Australii, Nowej Zelandii i inne z rejonu Oceanu Indyjskiego.

Sytuację komplikuje fakt, że na pokładzie „Reginy R” nie ma środków łączności, które pozwoliłyby na nawiązanie kontaktu z kapitanem, a Grzegorz Węgrzyn od początku wokółziemskiego rejsu borykał się z problemami technicznymi. 16 sierpnia 2015 roku około 1000 Mm na południe od Wysp Zielonego Przylądka awarii uległ komputer z zestawem map i autopilot. Z kolei pod koniec kwietnia tego roku z powodu awarii olinowania zmuszony był zawinąć do Simonstown pod Kapsztadem. Dodatkowo żeglarz cierpi na nadciśnienie i musi przyjmować leki.

Grzegorzowi Węgrzynowi nie sprzyjają również warunki pogodowe panujące na Oceanie Indyjskim, co sam podkreślał we wpisie na facebookowym portalu: „Przede mną długa droga, Perth albo Auckland. (…) Wiem, że będzie to ciężki rejs. Koniec maja i czerwiec to już zima na indyjskim, może być różnie, ale jestem pełen optymizmu i dobrej myśli. Mam nadzieję, że następną relację napiszę z któregoś z tych portów.”

– Jacht uznany jest za zaginiony, kiedy służby ratownicze otrzymają zgłoszenie od osoby znającej plan rejsu – tłumaczy Marek Długosz, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. – Ratownicy mogą wtedy rozpocząć procedury poszukiwawcze. W przypadku Oceanu Indyjskiego nic nie można zrobić nic więcej, niż powiadomić wszystkie jednostki znajdujące się na tym akwenie, że mają zwracać uwagę na ten jacht. Działania te będą prowadzone aż do odnalezienia jakichkolwiek śladów jednostki.

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0