
Zasłużony jacht „Freya” czeka nowe życie
55-letnia „Freya”, na której Dariusz Bogucki w 1969 roku odbył pionierską wyprawę na Grenlandię, niedługo może wrócić na wodę. W listopadzie jacht został kupiony przez Krzysztofa Siodłaka, który planuje przywrócić jej świetność.
„Freya”, reprezentantka słynnej serii stalowych jachtów J-80, zbudowana została w 1967 roku dla Jachtklubu Stoczni Gdańskiej. Dwa lata później odbyła się na niej wyprawa do Islandii i Zachodniej Grenlandii, którą poprowadził polarny żeglarz Dariusz Bogucki. W późniejszych latach jednostka służyła w klubie głównie do rejsów stażowych i rekreacyjnych oraz do szkolenia.
W latach 90. „Freyę” wydzierżawił, a w 2003 roku kupił Marian Śmiałkowski, który prowadził firmę czarterową. W 2017 roku zdecydował się sprzedać łódkę Annie Bieleckiej i Piotrowi Ferencowi, którzy stworzyli Fundację Kuźnia Wikingów. Nowi właściciele zapowiadali remont i organizację rejsów m.in. do Grenlandii, jednak już w 2018 roku na stronie internetowej przestały pojawiać się aktualizacje, a z facebooka usunięto wpisy. „Freya” zaś początkowo stała na wodzie, a od jesieni 2019 na strzeżonym parkingu w Rybniku.
Jednostką zainteresował się na szczęście Krzysztof Siodłak, żeglarz z Lubania Śląskiego, współpracujący jako wolontariusz z Fundacją Klasyczne Jachty, która prowadzi remonty historycznych jednostek.
– Już od dawna marzyłem o jotce, bo bardzo mi się te jachty podobają – opowiada Krzysztof Siodłak. – Dowiedziałem się o możliwości kupna „Freyi” i w marcu po raz pierwszy pojechałem do Rybnika. Za pierwszym razem nie udało mi się z Fundacją Kuźnia Wikingów porozumieć odnośnie ceny, ale za drugim, w listopadzie, kupiłem jacht. Perspektywa remontu mnie nie przeraża. Kupiłem kiedyś na Mazurach wrak śródlądowej Sportiny i udało mi się ją pięknie wyremontować. Teraz chciałbym zadbać tak o „Freyę”.

„Freya” 14 listopada 2022 roku podczas transportu.
Fot. Fb/Fundacja Klasyczne Jachty
14 listopada jacht został odebrany i przewieziony do Lubania Śląskiego, na podwórko nowego właściciela. Krzysztof Siodłak planuje zbudować nad nim duży namiot, żeby zabezpieczyć jednostkę i móc prowadzić prace niezależnie od warunków atmosferycznych.
– Najważniejsze zadanie na początek to remont kadłuba – tłumaczy. – Niestety kilka dziur w poszyciu powychodziło. Do końca roku planujemy go wypiaskować. Na pewno wzdłużniki trzeba będzie częściowo wymienić. Zdemontujemy też wnętrze i zobaczymy, w jakim jest stanie – zależy nam na zachowaniu starej zabudowy i nie będziemy wiele zmieniać.
Większość prac Krzysztof Siodłak planuje wykonać sam, ale pomagać mu będą żona i szwagier. Żeglarz może liczyć też na Fundację Klasyczne Jachty. Data zakończenia remontu i wodowania jednostki, nie jest jeszcze znana. Właściciel jachtu ma jednak już pomysł na pierwszą morską wyprawę.
– Na pewno odwiedzimy Bornholm, a potem byśmy chcieli popłynąć na Gotlandię – zdradza żeglarz. – To nasze pierwsze marzenie na rejs „Freyą”.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ