
Znani i nieznani: Jan Goździkowski
Przez dziewięć lat był komandorem Yacht Klubu Polski Gdynia. Dziś, już jako emeryt, nadal działa aktywnie w klubie, a obecnie pracuje nad kroniką YKP Gdynia, który w tym roku obchodzi 100-lecia powstania.
Jan Goździkowski urodził się w 1948 roku w Elblągu. To w rodzinnym mieście zaczęła się jego przygoda z żeglarstwem.
– W Lidze Przyjaciół Żołnierza, który potem zmienił nazwę na Ligę Obrony Kraju, zaczynałem żeglować jako nastolatek i robiłem to do 18 roku życia – mówi Jan Goździkowski. – Byłem załogantem, ale też pomagałem przy remontach łódek czy umacnianiu nabrzeża, kiedy stan wody był zbyt wysoki. Ale tak naprawdę moja przygoda z żeglarstwem morskim zaczęła się, kiedy rozpocząłem studia w Szczecinie.
W 1966 roku Jan Goździkowski zaczął naukę na Wydziale Rybactwa Morskiego Akademii Rolniczej w Szczecinie. Zapisał się do szczecińskiego AZS, gdzie mógł kontynuować i rozwijać swoją morską pasję żeglarską. W tym czasie ukończył żeglarskie kursy instruktorskie w Trzebieży.
– Najpierw to było pływanie po Zalewie Szczecińskim, a potem już w barwach Pałacu Młodzieży, można było mówić o morskim żeglowaniu, które trwało przez pięć lat studiów – wspomina. – Pływałem na „Magnolii”. To jest jacht typu Vega, który – jak się niedawno dowiedziałem – został odnowiony.

Jan Goździkowski na “Pogorii”.
Jako stypendysta Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich Dalmor w Gdyni podjął pracę w tym przedsiębiorstwie i kolejne pięć lat pływał na statkach rybackich jako specjalista sprzętu połowowego. Jeden z nich – na Pacyfiku – trwał „tylko” 196 dni.
W 1975 roku przeszedł do pracy na lądzie specjalizując się w sprzęcie połowowym. W tym też roku wstąpił do Yacht Klubu Polski Gdynia. Nazwisko Jana Goździkowskiego w środowisku żeglarskim nadal jest kojarzone przede wszystkim z tym właśnie klubem.
Po przyjeździe ze Szczecina do Gdyni, już jako jachtowy sternik morski, pływał na stalowej, poniemieckiej „80”, która została tu od czasów wojny.
– Jak wspominali moi starsi koledzy, to była pierwsza spawana jednostka dla Hitlerjugend – mówi Jan Goździkowski. – Nazywała się „Przygoda”. Był to jacht typu jol o powierzchni żagla 80 metrów kwadratowych. Jacht do lat 90. był w klubie. Z czasem został wycofany z eksploatacji ze względu na przerdzewiały kadłub. Klub sprzedał ten jacht prywatnemu nabywcy, który umieścił go w prywatnym ogródku pod Grudziądzem.
Drugim jachtem, z którym pan Jan jest emocjonalnie związany to „Lotny”.
– To była przedwojenna drewniana jednostka klasy R-6 zbudowana w Niemczech, mająca 50 metrów kwadratowych żagli. – opowiada. – Podobno Admirał Józef Unrug mawiał, że kto potrafi dowodzić „szóstką”, czyli takim jachtem jak „Lotny”, to będzie też potrafił dowodzić okrętem wojennym.
W latach 80. Jan Goździkowski był już we władzach Yacht Klubu Polski Gdynia. Doceniono jego doświadczenie morskie oraz zaangażowanie i w 1993 roku Walne Zgromadzenie wybrało go na komandora tego klubu. Tę funkcję sprawował do 2002 roku.
Jak wspomina, największym wyzwaniem w jego komandorskiej działalności było uniezależnienie klubu od Polskich Linii Oceanicznych (PLO), z którym był organicznie związany, w trudnym okresie transformacji ustrojowej. Wszystkie jachty zostały wtedy odkupione przez YKP Gdynia od PLO.
Po 4-letniej przerwie spowodowanej pracą w Warszawie Jan Goździkowski wrócił w 2006 roku do zarządu YKP. Poprowadził wiele rejsów na klubowych jachtach jak „Wezyr”, „Kneź”, „Scorpio”, a także na jachtach z innych klubów żeglarskich, ucząc dobrej praktyki morskiej i wychowując wielu żeglarzy, z których część została w klubie.
Jan Goździkowski w tym roku kończy 76 lat, nadal działa w klubie i jest członkiem komisji rewizyjnej. Mieszka w Gdyni-Oksywiu, jest jednym z najstarszych członków Yacht Klubu Polski Gdynia. Dziś jako emeryt ma trochę więcej wolnego czasu, który może poświęcić na działalność klubową i aktywnie włączyć się do obchodów 100-lecia Yacht Klubu Polski Gdynia, między innymi, uzupełniając kronikę klubową za ostatnie 30 lat.