Zofia Klepacka: Chciałabym pojechać w Rajdzie Dakar
Nie zdobyła kwalifikacji olimpijskiej, a w marcowym Pucharze Zofii na Majorce zajęła czwartą lokatę. Dziś zapowiada, że w rozpoczynających się 25 kwietnia w Hyères zawodach Pucharu Świata, będzie walczyć o miejsce na podium. Zofia Klepacka nie składa broni, a nam mówi między innymi o ekstremalnych planach na przyszłość i potrzebie pomagania.
– Z jakim nastawieniem jedziesz do Francji, chcesz powalczyć o medal?
– Rzeczywiście, przede mną zawody Pucharu Świata we Francji, potem kolejna pucharowa edycja w angielskim Weymouth, no i jeszcze być może start w Holandii podczas Pucharu Europy. Chcę zawody w Hyères potraktować treningowo i przetestować sprzęt, ponieważ niedawno miałam okres lekkiego roztrenowania. Ostatnio prześladuje mnie fatum czwartego miejsca, mimo to postaram się wypaść jak najlepiej i zająć miejsce na podium.
– Z drugiej strony, można by pomyśleć, że i tak zrobiłaś już całkiem sporo – jesteś w światowej czołówce, masz w dorobku olimpijski medal i możesz sobie odpuścić walkę o najwyższe lokaty…
– Właśnie dlatego, że wciąż pływam w czołówce, w pierwszej piątce na świecie i jestem w olimpijskiej kadrze A, nie mogę odpuszczać, myśleć o złożeniu broni, czy końcu kariery.
– Mimo to poszerzasz swoje sportowe horyzonty. Ostatnio przyznałaś, że interesujesz się rajdami, motoryzacją…
– Mam dwa motory, jeżdżę na pobliskim poligonie i nie ukrywam, że marzy mi się start w rajdzie. Może na początek nie w roli kwalifikowanej zawodniczki, ale z kimś w zespole, żeby się przymierzyć do takiego przedsięwzięcia. Kto wie, może dałabym radę? Oczywiście chciałabym pojechać w Rajdzie Dakar, tylko że to już grubsza akcja. Potrzeba pieniędzy i sponsorów.
– I chciałabyś zrezygnować z pływania na rzecz rajdów?
– Niezależnie od tego co będę robić w przyszłości, lubię pływać i to nie tylko na RS:X-ach, także na waveboardzie, slalomie. Sprawia mi frajdę żeglowanie na mniejszych i większych łódkach. Jednak co do rekreacyjnego pływania, to bardziej fascynują mnie zmagania ekstremalne. Stąd chyba wzięły się w kręgu moich zainteresowań te dyscypliny motorowe.
– Wielu żeglarzy po zakończeniu kariery sportowej, podejmuje się działalności trenerskiej. Rozważasz taką możliwość?
– Na pewno jeśli ktoś poprosi mnie o pomoc, chętnie udzielę rady. Zresztą młodsi zawodnicy już się do mnie ze swoimi problemami zwracają. Cieszę się, że mam wśród nich autorytet, że dzwonią do mnie, a nie na przykład do trenera kadry olimpijskiej. Jeśli jestem w stanie, zawsze pomogę. Co do pracy trenerskiej, zobaczymy. Mogę teraz powiedzieć tyle, że wspólnie z moim partnerem planujemy jeszcze w tym roku otworzyć wake park. Będzie to działalność komercyjna. I jeśli chodzi o plany pozasportowe, skupiam się na tym projekcie.
– Znana jesteś też z tego, że angażujesz się w pomoc charytatywną dzieciom chorym i tym z ubogich rodzin. Skąd w tobie potrzeba pomagania ludziom?
– Rodzice wychowali mnie w duchu wartości chrześcijańskich, uczyli, że trzeba pomagać słabszym. Miałam sporo rodzeństwa i nauczyłam się dzielić tym co miałam. To dla mnie naturalne. Wywodzę się z warszawskiego Śródmieścia, tam mieszkają różne dzieciaki, są domy biedne i bogate. A ja staram się promować wśród nich sportowy styl życia i pokazuję przez swoją karierę, że niezależnie skąd się pochodzi, jaki ma się majątek, można góry przenosić i osiągnąć wszystko. Można zdobywać medale, jeśli się o nich marzy i ciężko pracuje. Oczywiście, dzieciaki z bogatych domów mają łatwiej, bo wszystko mają podane pod nos, ale i te biedniejsze mogą osiągnąć sukces. A droga jaką przejdą, kształtuje ich charaktery. I później dają sobie radę w życiu.
– Starasz się im tę drogę ułatwić?
– Kiedy byłam nastolatką chciałam pojechać na misję i pomagać ludziom w krajach ubogich. Tata przekonał mnie, że dużo więcej dobrego zrobię jeśli nie zrezygnuję z uprawiania sportu, że pomogę większej grupie ludzi jako znany sportowiec. No i udało się. Równocześnie uważam, że nic nie dzieje się przypadkiem. To nie był przypadek, że zamieszkałam w Zielonce, w starym domu po babci, a naprzeciwko urodziła się Zuzia chora na mukowiscydozę. Dzięki szesnastu latom treningów, sportowej kariery i sukcesom, wreszcie zdobyciu olimpijskiego medalu, mogłam jej pomóc i zebrać pieniądze na leczenie.
– Mówiłaś o czekających cię w najbliższym czasie startach, czy w związku z tym wyjeżdżasz z Polski na dłużej?
– Nie. Kiedy zrobi się cieplej, będę mogła trenować w Polsce. Mamy bardzo dobre warunki jeśli chodzi o wodę i wiatr, a poza tym do dyspozycji świetny ośrodek przygotowawczy we Władysławowie, z basenami, siłownią, odnową biologiczną, dobrym jedzeniem. W Pucku mamy port, trzymamy tam sprzęt, tamtejszy akwen jest bardzo dobry do treningów. Uważam, że nawet do najważniejszych zawodów na świecie możemy z powodzeniem przygotowywać się na polskich wodach. Do Francji jadę tydzień przed zawodami, żeby się opływać, wypróbować sprzęt, ale na przykład na Majorce startowałam „z marszu”.
Zofia Klepacka (YKP Warszawa) – urodzona w 1986 r. w Warszawie. Jest czterokrotną mistrzynią świata (młodzieżową i juniorów) oraz mistrzynią świata seniorów w klasie RS:X. Była reprezentantką Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 r. w klasie Mistral (12 miejsce), Pekinie (2018 r.) w klasie RS:X (7 miejsce) i w Londynie (2012 r.) w klasie RS:X (3 miejsce – brązowy medal). Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia sportowe i działalność na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu.