„Do DNA”, czyli nowa wystawa czasowa w Narodowym Muzeum Morskim
Do DNA. 50 lat archeologicznych badań podwodnych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku – taki tytuł nosi nowa, przygotowana przez tę instytucję, wystawa czasowa. Ekspozycję będzie można oglądać od 2 października do 31 grudnia tego roku. Jej „bohaterami” są przedmioty wydobyte przez archeologów z dna morza Bałtyckiego.
– Archeologia podwodna jest w genach naszego muzeum, nasze zbiory pochodzą w dużej mierze z badań podwodnych – wyjaśniał dyrektor NMM, Robert Domżał podczas „przedpremierowego” pokazu ekspozycji. – Mimo to nie robiliśmy dotąd takiej ekspozycji. Na wystawie, którą przygotowaliśmy i która z założenia ma mieć charakter niechronologiczny, nie chodzi o opowieść o półwieczu prowadzonych przez nas badań podwodnych, a o same eksponaty. To one mają mówić o swojej historii, o katastrofach morskich, w których zatonęły. Mam nadzieję, że to się nam udało.
Ekspozycja w spichlerzach na Ołowiance robi wrażenie od pierwszych chwil. Sala, w której zgromadzono artefakty tonie w mroku, a tylko poszczególne przedmioty umieszczone w szklanych gablotach są oświetlone, co podkreśla rolę, jaka pełnią na wystawie.
– Ekspozycja charakteryzuje się oryginalną aranżacją, która podkreśla wyjątkowość zabytków i okoliczności w jakich zostały one odkryte – opowiada kurator wystawy dr Elżbieta Wróblewska. – Widz wraz z archeologami podwodnymi zejdzie na dno Bałtyku, aby odnaleźć najciekawsze i najbardziej fascynujące obiekty. W atmosferze tajemniczości podwodnego świata, w którym dominują cisza i ciemność, pozna kod genetyczny zabytków nieznanych wcześniej szerszej publiczności.
Zwiedzający będą mieli okazję zapoznać się z historiami kilkudziesięciu obiektów wydobytych z morskich głębin. Wśród nich z niezwykłym zabytkiem – pochodzącym z XVIII w. i eksponowanym w przeszklonej chłodziarce słojem z masłem, który podniesiono z wraku drewnianego żaglowca spoczywającego na głębokości 82 metrów pod powierzchnią Bałtyku.
Innym obiektem – uzupełnionym przez jedno z trzech stanowisk multimedialnych dostępnych na wystawie, jest flet poprzeczny. Instrument należał do oficera służącego na statku „General Carleton”. Został wykonany w Londynie w warsztacie Charlesa Schucharta.
– Prawdopodobnie wcześniej nikomu na świecie nie udało się wydobyć dźwięku z oryginalnego instrumentu, który przeleżał 235 lat na dnie morza – mówił dyrektor Domżał. – Dokonała tego Maja Miro-Wiśniewska – flecistka, która zagrała na flecie XVIII-wieczną pieśń morską „The Sailor Boy”. Melodia stanowi muzyczne tło wystawy.
Wśród zabytków są również elementy ubioru marynarzy, które dzięki dziegciowi rozlanemu w chwili katastrofy „General Carleton” przetrwały do dziś. To obecnie najliczniejsza na świecie i najlepiej zachowana kolekcja XVIII-wiecznej marynarskiej odzieży roboczej. Niektóre elementy stroju opatrzone są inicjałami, dzięki którym udało się zidentyfikować ich właścicieli.
– Tą wystawą wkraczamy w kolejną epokę w dziejach naszego muzeum – podkreślał Robert Domżał. – W najbliższych dniach rozpoczniemy w Łebie budowę nowego oddziału archeologii podwodnej i rybołówstwa bałtyckiego. Wiele lat czekaliśmy na to wydarzenie. Wiele wskazuje też na to, że nowa placówka będzie naszym centrum archeologii podwodnej. Bardzo nam miło, że po 60 latach działalności Narodowego Muzeum Morskiego, jego historia się nie kończy.
Wystawę przygotował zespół kuratorów NMM w składzie: dr Elżbieta Wróblewska, Patryk Klein, Emilia Brotz, Aleksandra Kucharska, dr Krzysztof Kurzyk, Paweł Litwinienko, Andrzej Truszkowski.