Jest raport w sprawie zatonięcia „Down North”
Potwierdziły się wstępne ustalenia na temat zatonięcia szkunera „Down North” 30 maja ubiegłego roku. Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich stwierdziła, że bezpośrednią przyczyną wypadku był podmuch wiatru o sile 7 stopni w skali Beauforta.
„Down North” płynął ze Świnoujścia na Spitsbergen. W dwunastoosobowej załodze był m.in. pochodzący z Torunia 53-letni reporter „National Geographic” Leszek Bohl, który zmarł przed zakończeniem akcji ewakuacyjnej. Zmarły był niepełnosprawny i jak zauważa w raporcie komisja, zajęcie przez niego koi dziobowej utrudniało ewakuację w każdej sytuacji awaryjnej, praktycznie uniemożliwiając mu samodzielne wydostanie się na pokład. W toku przeprowadzonych procedur sądowo-lekarskich nie udało się ustalić jednoznacznie przyczyny zgonu. Formalnie stwierdzoną, najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci były zaburzenia związane z połykaniem, bądź zachłyśnięciem się wodą morską.
Komisja potwierdziła informacje załogi, którzy jako przyczynę wypadku wskazywali silny szkwał na Bałtyku, tuż po wyjściu ze Świnoujścia. Ponadto ustalono, że poza przyczyną bezpośrednią, wystąpiło wiele przyczyn pośrednich, w tym błędy ludzkie.
„Jachtu „Down North” nie poddano nadzorowi żadnej instytucji klasyfikacyjnej i nie wykonano dla niego nigdy analizy stateczności, uwzględniającej zmiany wynikające z co najmniej dwukrotnej przebudowy kadłuba12 i ze zmiany trybu eksploatacji w stosunku do oryginalnego projektu typowego kadłuba Colvin 45, który był wzorem pierwotnej wersji”. – czytamy m.in. w raporcie. W dalszej części stwierdzono m.in.: „Fakt, że wypadek zaistniał w dniu 30 maja 2015 r., pomimo pomyślnie zakończonych poprzednich rejsów w pozornie zbliżonych warunkach pogodowych, jest wynikiem zbiegu niekorzystnych okoliczności, takich m.in. jak maksymalny poziom zapasów na samym początku wyjątkowo długiego rejsu, wyjątkowej gwałtowności uderzenia niezbyt silnego podmuchu oraz nieskutecznego manewru, który spowodował, że jacht zaczął przyjmować wiatr z trawersu, mając całkowicie wybrane żagle skośne i niecałkowicie wyluzowany żagiel gaflowy”.
Uznano ponadto, że ani kapitan, ani załoga nie znali stateczności jednostki i nie uznali za konieczne korzystać z udokumentowanych informacji o stateczności. Komisja uznała, że armator jachtu „Down North” nie powinien przystąpić do jego komercyjnej eksploatacji i dopuścić do wyjścia w morze jachtu o nieznanej charakterystyce statecznościowej, bez określenia bezpiecznych granic obciążenia jachtu załogą, zapasami i wyposażeniem oraz bezpiecznej powierzchni żagli niesionych w przewidywanych warunkach pogodowych.
Zdaniem komisji kapitan dopuścił się zaniechania obejmując dowództwo jachtu w stanie, w jakim „Down North” się znajdował 30 maja 2015 r., czyli bez dokumentów bezpieczeństwa, bez informacji o stateczności, bez licencji radiowej i z dokumentem wskazującym, że jacht jest jachtem rekreacyjnym.
To nie wszystkie uchybienia, które pośrednio doprowadziły do tragedii. Wszystkie informacje znaleźć można w raporcie opublikowanym na stronie Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich.