
Losy polskich olimpijczyków – Windsurfing
Na Igrzyskach Olimpijskich Rio de Janeiro 2016 polscy zawodnicy wystartują po raz piętnasty. Na pewno w klasie 470 kobiet, Laser Standard, 49er, RS:X kobiet i RS:X mężczyzn. Jeszcze walczymy o udział w klasach – Laser Radial, Finn, 470 mężczyzn. A my wspominamy byłych olimpijczyków. Jak potoczyły się ich losy?
Windsurfing pojawił się na igrzyskach w Los Angeles w 1984 roku i była to konkurencja męska. Kobiety na desce z żaglem mogły ścigać się o olimpijski medal dopiero od Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Polskę reprezentowało dotychczas na arenie olimpijskiej ośmiu zawodników – cztery kobiety i czterech mężczyzn.
Pierwszym polskim windsurferem olimpijczykiem był Grzegorz Myszkowski. Na ówczesnej klasie olimpijskiej Division II zajął w Seulu w 1988 roku 17 miejsce. Urodzony 18 kwietnia 1961 roku we Wrocławiu, żeglarsko związany od początku kariery z Jacht Klubem Wielkopolskim, którego członkiem jest do dziś. W 1987 roku zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, a mistrzem Polski zostawał 12 razy w przeciągu swojej kariery.
Po igrzyskach pracował dorywczo, aby skończyć studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Po pół roku otworzył własny biznes. Firma „Mysza Surf Center” istnieje do dziś i zajmuje się sprzedażą sprzętu windsurfingowego, profesjonalną naprawą żagli i desek oraz nauką windsurfingu, głównie podczas obozów i półkolonii, które również organizuje. Można powiedzieć, że windsurfing wypełnił całe życie Grzegorza Myszkowskiego.
– Bycie olimpijczykiem bardzo mi pomogło w życiu zawodowym – opowiada. – Zwłaszcza kontakty, znajomość sprzętu i techniki żeglowania. Nadal szkolę, głównie podczas lekcji indywidualnych. Lubię trudne wyzwania, mam na lekcjach ucznia, który jest niewidomy. Oprócz tego jestem mierniczym Polskiego Związku Żeglarskiego. Po dłuższej przerwie w ściganiu, wystartowałem w zeszłorocznych mistrzostwach Polski mastersów i zdobyłem trzecie miejsce, za Pawłem Gardasiewiczem i Mirosławem Małkiem. Jeśli miałbym coś radzić obecnym i przyszłym zawodnikom, to żeby uczyli się języków obcych.
Grzegorz Myszkowski przez kilka lat pracował jako trener. Wśród jego zawodników znalazły się także jego dzieci. Syn Piotr poszedł w ślady ojca, ukończył poznański AWF, jest trenerem w klubie AZS Poznań. Żeglując na desce zdobył wicemistrzostwo świata juniorów i cztery tytuły mistrza Polski juniorów. Córka Monika jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski juniorów w różnych klasach windsurfingowych, a obecnie studiuje na III roku Architektury na Politechnice Poznańskiej i zajmuje się szkoleniem w rodzinnej szkółce. W wolnych chwilach ciągle startuje w regatach. Także żona pana Grzegorza, Magda kiedyś żeglowała, jest medalistką mistrzostw Polski w klasie 420. Cała rodzina Myszkowskich mieszka w Poznaniu.
W 1992 roku w Barcelonie po raz pierwszy kobiety przystąpiły do rywalizacji o medale olimpijskie w windsurfingu. Pierwszą Polką, która wywalczyła taką możliwość była Joanna Burzyńska, reprezentantka Klubu Sportowego Baza Mrągowo. W klasie Lechner zajęła wówczas dziewiąte miejsce.
Urodzona 26 lipca 1968 roku w Drygałach, przygodę z windsurfingiem rozpoczęła w wieku 15 lat pod okiem trenera Andrzeja Piaseckiego. Zdobywając medale imprez międzynarodowych została okrzyknięta pierwszą polską gwiazdą tej konkurencji. Niedługo po igrzyskach wyemigrowała do Kanady, gdzie wraz z rodziną mieszka do dziś.
Wśród mężczyzn Polskę w Barcelonie reprezentował, urodzony 16 sierpnia 1968 roku w Gdańsku, Piotr Olewiński. Zawodnik Sopockiego Klubu Żeglarskiego zajął 28 miejsce w klasie Lechner. W trakcie swojej kariery zdobył wiele medali mistrzostw Polski na różnych klasach windsurfingowych.
W 1996 roku, wraz z Romanem Budzińskim, trenerem SKŻ, założył szkółkę windsurfingową i wypożyczalnię sprzętu, działającą na terenie sopockiego klubu. W 2003 roku, już na własną rękę otworzył w Rewie bazę sportów wodnych pod nazwą „Rewa Surf Centrum”. Jest to szkoła kitesurfingu i windsurfingu, wypożyczalnia i przechowalnia sprzętu. Piotr Olewiński jest również właścicielem Restauracji Mesa, także działającej na terenie SKŻ. Mieszka w Gdańsku.
Dobrą 6 pozycję podczas igrzysk w Atlancie w 1996 roku, w klasie Mistral zajęła Dorota Staszewska. Warszawianka urodzona 2 października 1978 roku. W 16-letniej karierze sportowej 11 razy zdobyła tytuł mistrzyni świata na różnego typu deskach windsurfingowych. Z żeglarstwem zetknęła się po raz pierwszy w wieku 10 lat w Yacht Klubie Polskim Warszawa, na Zalewie Zegrzyńskim, gdzie zaczęła żeglować na Optimiście. W trakcie kariery zawodniczej reprezentowała także kluby YKP Surf Dziwnów i AZS UW Warszawa. O zakończeniu wyczynowego uprawiania windsurfingu w 2005 roku zadecydowały problemy z kręgosłupem.
Dorota Staszewska wspomina, że od zawsze pasjonowała ją nauka, filozofia, teatr i kreacja treści. W latach 1989-92 była słuchaczem ogniska teatralnego przy Teatrze Ochota w Warszawie. Maturę z języka polskiego zdała z najlepszym wynikiem w szkole, za co otrzymała dyplom od prezydenta Warszawy. Równolegle do uprawiania sportu ukończyła studia magisterskie na kierunku stosunki międzynarodowe w Collegium Civitas. Tuż po zakończeniu kariery uzyskała dyplom MBA ze Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej.
Jeszcze startując w zawodach, rozpoczęła działalność gospodarczą zajmując się obsługą Public Relations i organizacją eventów. Jak dotąd pracowała między innymi: w firmie konsultingowej Hay Group, dla telewizji Orange Sport, dla linii lotniczych Lufthansa, przy organizacji turniejów Simplus Cup, dla Europejskich Letnich Igrzysk Specjalnych w Warszawie. Od pięciu lat w Castrol Polska zajmuje się komunikacją marki poprzez marketing treści. W ubiegłym roku wygrała rekrutację do zespołu europejskiego.
– W trakcie kariery miałam zbyt ciekawe życie sportowca i podróżnika, by rozmyślać nad przyszłością, ale wiedziałam, że sport się kiedyś skończy i wtedy warto mieć jakieś opcje, a wykształcenie na pewno takie daje – wspomina. – Uważam że należy równolegle do sportu rozwijać inne zainteresowania i być w tym równie konsekwentnym. Młodym zawodnikom poradziłabym żeby dbali o swoje zdrowie, szczególnie o kręgosłup. Kiedy nie trzeba, nie przeciążać się, bo to wychodzi po latach. Żeglarstwo to jednak piękny sport i staram się nim zarażać młodsze pokolenia, kiedy tylko mogę, ale to sport dla odważnych, a takich nie ma dużo.
Obecnie Pani Dorota nazywa się Staszewska-Kumiszcze, jest mężatką i ma dwójkę dzieci: 3-letniego Adama i 8-miesięczną córeczkę Julię.
11 miejsce podczas igrzysk w Atlancie, w klasie Mistral, zdobył Mirosław Małek. Urodzony 9 marca 1975 roku w Rybniku, do dnia dzisiejszego związany jest z klubem TS Kuźnia Rybnik. Żeglowanie zaczął w wieku 8 lat od Optimista. Na deskę trafił dość późno, bo mając lat 17. Zupełnie przypadkiem, ale jak się okazało, co sam podkreśla, dość szczęśliwie. Mówi, że jest wdzięczny losowi za to na jakich trenerów trafił, począwszy od Jerzego Lewandowskiego, Andrzeja Piaseckiego, aż po Pawła Kowalskiego. Rok po starcie w igrzyskach zdobył srebrny medal mistrzostw Europy. Kontuzja kręgosłupa sprawiła jednak, że nie dotrwał do kolejnych igrzysk w Sydney.
Będąc zawodnikiem nie wiedział co chce robić w przyszłości, a właściwie się nad tym nie zastanawiał. – Uważam, że trzeba żyć dniem dzisiejszym – podkreśla. – Trzeba się oczywiście uczyć, ale zamartwianie się myślami typu „co będzie potem” jest, moim zdaniem, niepotrzebnym obciążeniem. Ktoś kto trenuje na wysokim poziomie, wie co to jest ciężka praca i dyscyplina, i zawsze sobie poradzi. Dodatkowym plusem jest, gdy można pochwalić się dobrymi wynikami czy statusem olimpijczyka. Myślę, że moje osiągnięcia sportowe pomogły mi w życiu zawodowym.
U kresu swojej kariery zawodniczej założył szkółkę windsurfingową. – Przez 10 lat prowadziłem, wraz z żoną, własny biznes – opowiada. – Była to szkoła windsurfingu w Chorwacji, gdzie rocznie szkoliliśmy około 600 osób.
Obecnie Mirosław Małek zasiada w Rybnickiej Radzie Sportu i pracuje w swoim macierzystym klubie TS Kuźnia Rybnik. Wraz z żoną Joanną i półtoraroczną córeczką Krysią mieszkają w Rybniku.
Podczas igrzysk w Sydney w 2000 roku Polskę reprezentowała Anna Gałecka – urodzona 18 kwietnia 1974 roku w Gdyni. W klasie Mistral zajęła 11 miejsce. W tym samym roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy. Pierwszy trening odbyła w wieku 13 lat w Sopockim Klubie Żeglarskim, którego jest członkiem honorowym.
Po zakończeniu kariery i studiów z tytułem trenerskim, miała nadzieję, że chęci i ogromne doświadczenie pozwolą jej kontynuować dotychczasowe zajęcia w roli trenera windsurfingu. Życie potoczyło się jednak inaczej i do dziś, z powodzeniem, wspólnie ze swoim partnerem, prowadzi firmę „Surfoteka Surf & Ski”, która zajmuje się sprzedażą, serwisem i wypożyczaniem sprzętu windsurfingowego i narciarskiego. Biznes udało im się rozkręcić między innymi dzięki dotacji z Unii Europejskiej.
– Bycie sportowcem, żeglarzem, podróżnikiem z pewnością miało wpływ na kształt moich poczynań zawodowych, bycie olimpijką – to miły akcent, taka wisienka na torcie pracy – tak Anna Gałecka podsumowuje wpływ startu w igrzyskach na jej życie zawodowe. Młodym zawodnikom radzi, by maksymalnie korzystali z życia sportowego, a później bez żalu szli dalej.
Swoją pasję, jaką jest żeglarstwo, Ania przelewa na dwójkę swoich dzieci. – Moje bliźniaki już jako 3,5-latki pływały w Jastarni na desce szkoleniowej, a Tomuś intuicyjnie zrobił nawet rufę przy wietrze 1 w skali Beauforta – wspomina. Cała rodzina mieszka w Gdyni.
Od ósmego miejsca w klasie Mistral, w Sydney w 2000 roku, rozpoczął swój olimpijski maraton Przemysław Miarczyński. Urodzony 26 sierpnia 1979 roku w Gdańsku zawodnik Sopockiego Klubu Żeglarskiego, jest drugim po Mateuszu Kusznierewiczu, polskim żeglarzem jeżeli chodzi o liczbę startów w igrzyskach (Sydney 2000 – kl. Mistral, m. 8; Ateny 2004 – kl. Mistral, m. 5; Pekin 2008 – kl. RS:X, m. 16, Londyn 2012 – kl. RS:X, m. 3). Żeglować zaczął w wieku 8 lat, a jego największym sukcesem jest brązowy medal olimpijski z Londynu. Mimo przegranych eliminacji do igrzysk w Rio de Janeiro, deklaruje dalszą walkę o najważniejsze trofea. Najbliższe wyzwania to regaty Pucharu Świata w Miami, które odbędą się już pod koniec stycznia i lutowe mistrzostwa świata. Na co dzień Przemysław Miarczyński mieszka w Sopocie wraz z żoną Kasią i dwójką ich dzieci.
W 2004 roku do Przemysława Miarczyńskiego na trzy kolejne igrzyska dołączyła Zofia Noceti-Klepacka (Ateny 2000 -kl. Mistral, m. 12; Pekin 2008 – kl. RS:X, m. 7; Londyn 2012 – kl. RS:X, m. 3). Ta urodzona 26 kwietnia 1986 roku warszawianka, jest pierwszą polską żeglarką, która zdobyła medal olimpijski. Poza karierą sportową jest zaangażowana w działalność na rzecz potrzebujących i uzdolnionych dzieci.
Po przegranych (o jeden punkt) eliminacjach do igrzysk w Rio, podobnie jak Przemysław Miarczyński, planuje kontynuowanie kariery żeglarskiej i już w lutym zobaczymy ją na starcie mistrzostw świata w Izraelu. Zofia Noceti-Klepacka ma dwójkę dzieci i wraz z rodziną mieszka w podwarszawskiej Zielonce.
Reprezentanci Polski w windsurfingowej klasie RS:X na igrzyskach w Rio:
Małgorzata Białecka – urodzona 2 kwietnia 1988 roku w Gdyni. Reprezentantka Sopockiego Klubu Żeglarskiego od 2001 roku. Ma na swoim koncie wiele medali na arenie polskiej i międzynarodowej, głównie w kategoriach juniorskich i młodzieżowych. W 2015 roku sięgnęła po srebro seniorskich mistrzostw Europy w klasie RS:X. Poza żeglarstwem Białecka startuje również w zawodach rowerowych i triathlonowych.
Piotr Myszka – urodzony w Mrągowie 25 lipca 1981 roku. Żeglować zaczął w wieku 9 lat na klasie Optimist. Początkowo związany z klubem KS Baza Mrągowo, aktualnie jest zawodnikiem AZS AWFiS Gdańsk. Na swoim koncie ma wiele medali mistrzostw świata i Europy. Mówi, że do kompletu brakuje mu tylko medalu olimpijskiego. Poza żeglarstwem lubi trenować między innymi na rowerze MTB i nartach biegowych. Mieszka w Gdańsku z żoną Zuzanną i dwójką ich dzieci.