
Maciej Muras: Chcemy zrobić polski OSTAR
29 maja 2017 w samotnych, transatlantyckich regatach OSTAR wystartuje Maciej Muras. Pytamy żeglarza o jego doświadczenie, stan przygotowań i obawy przed regatami.
– Andrzej Kopytko z Opola, Krystian Szypka z Bielska-Białej, pan z Rybnika – sprawdza się powiedzenie, że im dalej od morza, tym więcej żeglarzy. W tym wypadku samotnych.
– Słyszałem, że na Śląsku jest najwięcej kapitanów jachtowych w Polsce. Coś więc na rzeczy jest.
– Rybnik jest bardzo aktywny żeglarsko, macie Rybnicką Ligę Regatową, ale do Bałtyku jest kawałek. Jak to się stało, że został pan żeglarzem morskim?
– Moje żeglarskie początki to sport w KS Górnik Boguszowice w Rybniku, ale od końca lat 70. udzielałem się w sekcji turystycznej, która posiadała morski jacht – bardzo starą Vegę. Wyremontowaliśmy ją i zaczęliśmy pływać. W latach 80., kiedy poziom wody w Odrze był wyższy i śluzy działały, przeprowadziliśmy jacht z Kędzierzyna-Koźla przez Berlin, Paryż do Marsylii. Potem jeszcze wiele lat eksploatowaliśmy go w Chorwacji, gdzie dojazd ze Śląska był stosunkowo najłatwiejszy. Później trafiły mi się jeszcze rejsy po Bałtyku i Morzu Północnym, m.in. na „Zawiszy Czarnym”. Pływałem coraz częściej i na przełomie 1999 i 2000 roku zacząłem pracę jako skipper. Z początku godziłem to z pracą w branży budowlanej, a potem wybrałem żeglarstwo.
– Pływał pan głównie w załogowych rejsach turystycznych – od tego daleka droga do trudnych regat samotników.
– Jak człowiek pływa przez wiele dni, co tydzień z inną załogą, to dostaje świra (śmiech). W samotne żeglarstwo uciekałem podczas przeprowadzania jachtów. Nabierałem pewności siebie i widziałem, że można pływać samemu i daje to satysfakcję. No i jak się pływa załogowo, to zawsze do kogoś są pretensje – albo do kapitana, albo do załogi. Czytałem też dużo książek o żeglarstwie i zawsze zazdrościłem bohaterom wolności na morzu, spokoju i większej satysfakcji, kiedy trzeba samemu dać sobie radę z żywiołem.
– Pierwszymi samotnymi regatami był dla pana Polonez Cup w 2015 roku.
– Już wcześniej tam startowałem, ale w załodze dwuosobowej. W 2015 roku faktycznie po raz pierwszy samotnie popłynąłem w Polonezie, a potem w Bitwie o Gotland. W tym roku kontynuowałem starty, ale już z myślą o OSTAR. Do wzięcia udziału w tych regatach namawiał mnie mocno Andrzej Kopytko, od wielu lat znam też Joannę Pajkowską, która wiele o nich opowiadała. Te regaty są przerażające, jeżeli chodzi o budżet – zupełnie inny niż w Polonez Cup czy Bitwie o Gotland. Ale pomyślałem, że skoro Andrzej sobie poradził, to jest to też w moim zasięgu.
– Udział w przyszłym roku w OSTAR i TwoSTAR zadeklarował pan, Andrzej Kopytko, Joanna Pajkowska. Słyszy się też o innych osobach, które wciąż się zastanawiają nad startem. Mało brakuje, żeby był to najbardziej polski OSTAR w historii.
– Na targach Wiatr i Woda w Warszawie na zaproszenie Krystiana Szypki, uczestnika OSTAR 2013, przyłączyliśmy się z Andrzejem do OceanTEAM.pl. Okazało się, że można połączyć siły i cały czas naszym hasłem było, że robimy polski OSTAR. I nadal liczymy, że jeszcze ktoś wystartuje.
– W jakim momencie przygotowań pan się znajduje?
– Jeszcze w listopadzie planuję treningi na łódce na Bałtyku, a potem jest już tylko ogarnięcie spraw technicznych. Szczegóły są podopinane, np. wiem, kto mi będzie szył żagle, mam większość sprzętu wymaganego na OSTAR. Po wyjęciu łódki z wody wyremontowane zostaną kabestany i wymienione olinowanie ruchome i bloczki. Zamontujemy też nową elektronikę. Idziemy w tym kierunku, żeby 1-2 maja móc wypłynąć na zachód.
– Jaki jest pana cel w tych regatach?
– Nigdy nie płynę tylko po to, żeby je ukończyć. Jak startowałem w Bitwie o Gotland, moim celem było jak najwyższe miejsce. W samym OSTAR też nie chodzi mi o przepłynięcie Atlantyku – będę wyciskał z łódki ile tyko się da, bo interesuje mnie, żeby zająć jak najwyższe miejsce. Trochę różnimy się w podejściu z Andrzejem Kopytko, ale on też jest bardzo zaciekłym i twardym zawodnikiem, więc jak mówił, że jego celem jest ukończenie regat, to przemawiała przez niego skromność. Najprawdopodobniej będziemy w jednej grupie w OSTAR, więc będziemy rywalizowali również między sobą.
– Ma pan obawy przed OSTAR?
– Odczuwam napięcie przed startem, ale kiedy przekraczam linię startu, jestem w zupełnie innym wymiarze. Jestem najszczęśliwszy, jak nie muszę nic organizacyjnego robić. Wiem, co mnie tam spotka i jestem psychicznie do tego przygotowany. Nie robi mi różnicy, czy na morzu jestem dwa dni czy miesiąc. Oczywiście boję się, bo tylko ludzie bez wyobraźni się nie boją, ale liczę na to, że dzięki wiedzy i doświadczeniu uda mi się rozwiązać wszystkie problemy, które mnie na tej trasie spotkają.
– Jako członek OceanTEAM.pl korzysta pan głównie z doświadczenia Krystiana Szypki. Ktoś jeszcze panu doradza?
– Z Krystianem bardzo dużo rozmawiam, tym bardziej, że on mieszka w Bielsko-Białej, 50 km ode mnie. Z Joanną Pajkowską od lat się przyjaźnimy, więc jest okazja do wspomnień. Ona jest nieprawdopodobnym pasjonatem i ma ogromną wiedzę, którą potrafi przekazać.
– Andrzej Kopytko od lata nagłaśnia swój start w OSTAR, ma swoją stronę internetową. O panu jest ciszej. To celowe działanie?
– Póki nie dopnę wszystkich formalności, to nie chciałem robić szumu. Sponsorzy też nie mieli na to wielkiego parcia. W grudniu, jak znajdę się oficjalnie na liście startujących, zaczniemy robić kampanię – pojawią się materiały o przygotowaniu jachtu, uzyskaniu kwalifikacji, treningach. Ale dopiero w lutym i marcu zaczniemy naprawdę nagłaśniać mój start.
Maciej Muras urodził się 24 lutego 1964 roku. Od lat 70. żegluje w Sekcji Żeglarskiej Klubu Sportowego Górnik Boguszowice w Rybniku. W 2015 roku po raz pierwszy wystartował samotnie w regatach Polonez Cup. W tym roku w Bitwie o Gotland uzyskał kwalifikację do regat OSTAR. Należy do zespołu OceanTEAM.pl, kierowanego przez Radosława Kowalczyka.
OSTAR (Observer Single-handed Transatlantic Race -Transatlantyckie Regaty Samotników Observera) są uznawane za jedne z najtrudniejszych regat transatlantyckich. Dystans do pokonania, w zależności od wybranej trasy, liczy około 3000 mil morskich, czyli około 5500 km. Trasa regat prowadzi przez północny Atlantyk, na którym żeglarze muszą się zmierzyć z przeciwnymi wiatrami, nieprzyjaznymi prądami morskimi, mgłami i górami lodowymi. Joanna Pajkowska brała udział w OSTAR w 2000 i 2013 roku. W 2013 roku wystartował w nich również Krystian Szypka, w ramach organizowanego przez Pomorski Związek Żeglarski projektu „Ostar for Dydek”.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ