Paweł Wilkowski: brakuje nam takich regat
W tym roku, na trasie Gdynia – Ventspils – Gdynia, rozegrany zostanie po raz pierwszy najdłuższy w Polsce wyścig załogowy. Rozmawiamy z jego pomysłodawcą i organizatorem, Pawłem Wilkowskim.
– Skąd pomysł?
– Mówiąc wprost – z obserwacji regat rozgrywanych na Bałtyku i własnych marzeń. Pomysł zacząłem realizować niedawno, bo w pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku. Zauważyłem, że brak w Trójmieście i w naszej części Bałtyku regat długodystansowych w formule dwuosobowej. Uznałem, że warto podjąć się organizacji takiej imprezy. Do współpracy zaprosiłem mój macierzysty klub YKP Gdynia. Stąd oficjalna nazwa regat: Gdynia Doublehanded – Puchar Komandora YKP Gdynia. Z pewnością nie będzie to jednorazowa impreza, wierzę, że na stałe wpisze się w kalendarz żeglarskich imprez na Bałtyku.
– Kiedy wyścig zostanie rozegrany?
– Przeanalizowałem pomorski i zachodniopomorski kalendarz. Znalazłem „okienko”, kiedy Gdynia Doublehanded ma szansę nie kolidować z tradycyjnymi imprezami, a jednocześnie nasza impreza może uświetnić gdyńskie obchody Święta Morza. Chcę żeby start imprezy rozegrał się w rejonie gdyńskiego Akwarium, w basenie zewnętrznym, tuż za gdyńską mariną. Planuję też paradę jachtów przed startem, którą będzie mogła oglądać publiczność stojąca na nabrzeżu. Będzie okazja, by zrobić zdjęcia wszystkim startującym w wyścigu jachtom, a podczas uroczystości rozpoczęcia – poznać ich załogi.
– Nowa impreza wymaga nagłośnienia, rozreklamowania, zainteresowania nie tylko środowiska żeglarskiego. Jaki masz pomysł?
– Chciałbym, jeśli budżet pozwoli, by wyścig był relacjonowany przez internet w formie trackingu. Pozwala to na bieżąco obserwować na ekranie komputera postępy poszczególnych jachtów i ich walkę na trasie. Liczę też na relacje radiowe i przekazy telewizyjne z rozpoczęcia i zakończenia imprezy, a szczególną gratką ma być powitanie najszybszego jachtu, którego podejście do mety i wejście do portu będzie (na żywo) relacjonowane z pokładu asystującej jednostki – jak w najważniejszych imprezach regatowych na świecie. Chodzi o to, by z imprezy zrobić show, który „z zapartym tchem” będą śledzić kibice w kraju i za granicą. Dla zwycięzców przewidziany jest szampan, który wystrzeli już na mecie. Będą race albo zapalone pochodnie. Mam nadzieję, że wydarzeniem zainteresują się media. To pozwoli rozpropagować imprezę.
– Jakie jachty będą mogły wziąć udział w wyścigu?
– Planujemy klasyfikację w dwóch kategoriach. Pierwsza to grupa Open, do której będzie mógł się zgłosić każdy, kto dysponuje jednokadłubowym jachtem balastowym zdolnym do pływania po Bałtyku. Tutaj kryterium zwycięstwa jest wyłącznie czas dotarcia do mety. Druga to grupa ORC Club, w której czas łódki podlegać będzie odpowiedniemu przeliczeniu, dla zobiektywizowania jakości żeglowania poszczególnych załóg startujących na niejednakowych jachtach. Zaprosimy też do udziału „Setki”. Wymóg w tym wypadku jest taki, że muszą one być przynajmniej w połowie wykonane samodzielnie przez właścicieli. Te małe, monotypowe jachty będą miały okazję wypróbować swoje możliwości przed planowany na ten rok wyścigiem „Setką przez Atlantyk” – start w listopadzie w Portugalii. Nasz wyścig będzie dla nich prawdziwym morskim sprawdzianem.
– Na jakiej trasie zawodnicy będą się ścigać?
– Trasa jest niemal prosta: start w Gdyni, okrążenie pławy podejściowej portu Ventspils (Windawa), meta w Gdyni, tak więc są to regaty non stop.
– Dlaczego wybrałeś taki kierunek?
– Wybór nie był przypadkowy. Po pierwsze, chciałem, żeby to była naprawdę spora odległość do pokonania. To podnosi rangę, ale i stopień trudności imprezy. Po drugie, pływamy z Trójmiasta do Visby, do Karlskrony, ale nie mamy regat pływających na wschód. Postanowiłem to zmienić. Skoro na Łotwę prawie nie pływamy, to dlaczego nie wybrać się właśnie tam? Jest jeszcze jeden ważny czynnik. Analizowałem raporty pogodowe z ostatnich kilku lat. W tej części Bałtyku, pod koniec czerwca przeważają wiatry zachodnie do północnych, niezbyt silne. W tych warunkach możemy mieć szybki wyścig, prawie bez halsówki. Do Ventspils jest 200 mil w jedną stronę…
– I zrobił się z tego najdłuższy na Bałtyku wyścig załogowy non stop…
– Tak wyszło, choć to nie było najważniejszym czynnikiem przy obmyślaniu całego planu. Skoro jednak tak jest, to czemu się tym nie chwalić? To nas będzie wyróżniać.
– Jak długo potrwa wyścig?
– Jak już wspomniałem, w końcówce czerwca nie należy spodziewać się silnych wiatrów, więc ostrożnie zaplanowałem imprezę na tydzień, biorąc pod uwagę, że wolniejsze jednostki powinny pojawić się na mecie najpóźniej po 5 dniach. Tak więc będzie czas chwilę odpocząć po wyścigu i 2 lipca wystartować w następnych regatach, które są organizowane w Gdańsku. Na wypadek prognozowanej flauty, mamy w zapasie krótszą trasę awaryjną, lecz tego wątku wolałbym w tej chwili nie rozwijać…
– Ilu chętnych do tej pory zgłosiło chęć startu?
– Na Facebooku utworzyłem stronę wydarzenia i jak dotąd wstępnie zadeklarowało się kilkanaście załóg. Mam nadzieję, że chętnych będzie przybywać. Mam także wstępne deklaracje startu od holenderskich i niemieckich żeglarzy.
– Organizacja regat to trudne przedsięwzięcie…
– Tak, ale nie będę sam. Otrzymam wsparcie organizacyjne Pomorskiego Związku Żeglarskiego, na przykład przy zapewnieniu trackingu dla uczestników. Rozmawiam też ze sponsorami. Z tej strony mam pierwsze pozytywne sygnały, jednak za wcześnie, by mówić o szczegółach.
– Na jakim etapie przygotowań jesteś w tej chwili?
– Dopinam porozumienie z YKP Gdynia o wspólnej organizacji wyścigu, do końca stycznia chcę udostępnić stronę internetową, bo pytają mnie o nią zagraniczni żeglarze. Również do końca stycznia pojawi się na tej stronie zawiadomienie o regatach i formularz zgłoszeniowy dla chętnych, którzy chcieliby wystartować w Gdynia Doublehanded Regatta. Zgłosiłem też imprezę do Pucharu Bałtyku Południowego. Jeśli wejdzie do jego kalendarza to każdy kto będzie chciał zbierać pucharowe punkty, będzie miał okazję, żeby powiększyć swoje konto. Jestem dobrej myśli i wierzę, że frekwencja dopisze.
Zainteresowanych zapraszamy na Facebooka, gdzie na bieżąco można śledzić postęp przygotowań do regat.
Paweł Wilkowski, kapitan jachtowy, żegluje na jachcie „Vataha”, stacjonującym w Gdyni, w regatach morskich startuje od 1982 roku, członek YKP Gdynia.