< Powrót
24
listopada 2015
Tekst:
Dariusz Olejniczak
Zdjęcie:
STS „Zaruski”

Polskie miasta pod żaglami

„Świnoujście” to najmłodsza jednostka we flotylli flagowych jachtów, którymi szczycą się polskie miasta. Flotylla jest wyjątkowo skromna, ledwie kilka polskich miejscowości ma swoje reprezentacyjne jednostki żaglowe.

Szacowny „Generał Zaruski” reprezentuje Gdańsk. Szczecin ma swój „Dar Szczecina”. Sopocki jacht nosi dumne miano „Alf”, w Ustce pływa „Gryfita”. Domeną wszystkich flagowych jednostek są funkcje szkoleniowe i edukacyjne.

Jacht obywatelski

Świnoujska łódka kosztowała 560 tys. zł. Kupiono ją w tym roku, w ramach budżetu obywatelskiego. – Projekt złożył Jacht Klub Kotwica, który dysponuje wprawdzie swoimi jachtami, ale są to łódki w większości wymagające remontu – mówił w lipcu, na łamach naszego portalu, rzecznik prezydenta miasta Robert Karelus. – Brakowało w miarę dużej, sprawnej i nowoczesnej jednostki przeznaczonej do szkolenia młodzieży. Przedstawicielom klubu udało się do pomysłu przekonać nie tylko władze miasta, ale i mieszkańców, no i jacht kupiliśmy za część funduszy z budżetu obywatelskiego.

„Świnoujście” nie jest jednak własnością miasta, jako że władze nie mogą finansować prywatnych jednostek pływających. Ustalono, że miasto kupi jacht Szkole Morskiej, a ta będzie użyczała go klubowi na szkolenie dzieci i młodzieży.

W lipcu jacht zadebiutował rejsami technicznymi po Zatoce Pomorskiej. Miesiąc później uczestniczył w paradzie z okazji Sail Świnoujście. Pierwsze rejsy szkoleniowe z młodzieżą na pokładzie odbyły się w sierpniu.

– W ramach miejskiego programu edukacji morskiej na łódkach należących do Jacht Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica” w Świnoujściu, w minionym sezonie pływało 120 młodych żeglarzy – wylicza Roman Nogalski, komandor „Kotwicy”. – Na pokładzie ZSM „Świnoujście” zaś 15 osób. To niewiele, ale sezon zaczął się na nim dość późno. Poza tym jacht uczestniczył w regatach Wiatrak 2015, gdzie zajął trzecie miejsce oraz w Sputniku Cup 2015, zajmując miejsce piąte. Teraz czeka go cykl napraw i poprawek elementów konstrukcyjnych, które okazały się konieczne po tym pierwszym, trochę testowym sezonie. Zanim jednak będziemy go naprawiać, chcemy sprawdzić system ogrzewania zainstalowany na jachcie. Dlatego na razie nie ściągnęliśmy go z wody.

Nie tylko szkoła pod żaglami

Flagowy „Dar Szczecina” jest własnością gminy Szczecin (obok „Zrywu” i „Magnolii”), a jego armatorem Międzyszkolny Ośrodek Sportowy Centrum Edukacji Wodnej i Żeglarskiej. Od 1996 roku jacht jest jednostką szkoleniową w ramach Szczecińskiej Szkoły pod Żaglami, w której co roku uczestniczy około tysiąca uczniów kilkudziesięciu szczecińskich szkół. Reprezentował swoje miasto w co najmniej kilkudziesięciu europejskich – i nie tylko – regatach i paradach żeglarskich. Co roku zajmuje czołowe miejsca w The Tall Ships Races. W tegorocznej edycji popłynęło w sumie 60 uczniów szczecińskich szkół. Poza zajęciami dla uczestników Szkoły pod Żaglami, jednostka pływa w wakacyjnych rejsach komercyjnych.

Szkoleniowiec „Alf”

Sopot od kilku lat finansuje i realizuje program „Sopot pod żaglami”, adresowany do uczniów sopockich podstawówek i gimnazjów. Kupiony w tym celu jacht „Alf” kosztował 133 tys. złotych.

Dzieci i młodzież w ramach dodatkowych godzin wychowania fizycznego mają przez cały rok zajęcia z żeglarstwa. W okresie maj-czerwiec i wrzesień-październik są one realizowane między innymi podczas rejsów na pokładzie „Alfa”. W roku szkolnym 2014-2015 odbyło się prawie 180 takich rejsów.

– Zajęcia mają charakter interdyscyplinarny – opowiada odpowiedzialny za szkolenie Wojciech Chmielecki. – Z jednej strony uczymy najmłodszych nawigacji, podstaw meteorologii, prac bosmańskich. Z drugiej, stawiamy na rozwijanie bardzo ważnej na morzu umiejętności współpracy w grupie. Poza żeglowaniem, po dobijaniu do przystani w miastach takich jak Hel, Gdańsk czy Gdynia, odwiedzamy muzea, fokarium, spacerujemy po tych miejscowościach. Program „Sopot pod żaglami” obejmuje wszystkie sopockie szkoły podstawowe i gimnazja. Łącznie uczestniczy w nim 200 dzieci podzielonych na ośmio- dziesięcioosobowe grupy. Młode wilki morskie w ramach programu mogą żeglować zarówno na sopockim „Alfie”, jak i na katamaranach oraz Optimistach.

Warto dodać, że „ Alf” to łódź  z tradycjami. Jednostka powstała w 1969 roku, przez lata służyła harcerstwu, w 1979 roku opłynęła przylądek Horn. Była pierwszym polskim jachtem, który dopłynął do Murmańska. Jednostka klasy J-80 ma 14 m długości, 3,70 m szerokości, zanurzenie 2 m, dwa maszty, stalowy kadłub.

– Wszystkie zajęcia zaczynają się od nauki zasad bezpieczeństwa – zaznacza Wojciech Chmielecki, tłumacząc, że „Alf” jest całkowicie bezpieczny. – Sprawdzane są kamizelki, dzieci instruowane są jak poruszać się na jachcie, co można, a czego nie wolno robić na pokładzie.

Jak zapewniają urzędnicy sopockiego magistratu, Miejski Program Szkolenia Żeglarskiego w Sopocie powstał nie tylko, by tworzyć kadrę przyszłych, sopockich żeglarzy, marynarzy oraz sportowców, ale również, by rozwijać wśród młodych ludzi zainteresowanie morzem, elementem definiującym region, umożliwić im aktywne spędzanie czasu oraz, dzięki współpracy na morzu, budowanie więzi.

Generał z Gdańska

Gdańsk nie kryje, że promowanie miasta przy użyciu żaglowca to doskonała okazja do podkreślenia morskiego charakteru grodu nad Motławą.

– „Generał Zaruski” jako flagowa jednostka reprezentuje nasze miasto, jego morskie dziedzictwo i żeglarskie ambicje – mówi Krzysztof Dębski, kierownik Biura Armatorskiego STS „Generał Zaruski”. – Kluczowe są imprezy w porcie macierzystym, przede wszystkim najważniejszy w sezonie zlot „Baltic Sail”.

Oczywiście tradycyjnie żaglowiec jest wykorzystywany do szkolenia młodych żeglarzy i oswajania uczniów gdańskich szkół z żeglarską przygodą. W ramach Programu Edukacji Morskiej zrealizowano dwa pełnomorskie, tygodniowe rejsy dla laureatów konkursu organizowanego przez PEM w dwóch poprzednich sezonach, ale pełnomorskie rejsy na dużym, tradycyjnym żaglowcu to kolejny stopień żeglarskiego szkolenia. Podstawowym elementem są rejsy na mniejszych jednostkach uczestniczących w Programie.

– W każdym sezonie realizowanych jest ok. 30 dłuższych i krótszych rejsów na „Generale Zaruskim”, a udział w nich bierze od ośmiuset do tysiąca osób – wyjaśnia Krzysztof Dębski. – Dalsze tysiące mają okazję zwiedzać jednostkę podczas imprez żeglarskich i zlotów. Coraz bardziej popularne stają się też odwiedziny grup szkolnych, połączone z prezentacją statku, jego historii i relacji z rejsów. Organizujemy także zajęcia pozaszkolne w czasie ferii zimowych oraz darmowe edycje kursów podstaw żeglarstwa wczesną wiosną.

Teraz „Zaruski” jest objęty kompleksowym programem posezonowej konserwacji i przygotowania do zimy. To tradycyjny, drewniany statek i co roku (a tak naprawdę przez cały czas) prowadzone są nim prace remontowe i konserwacyjne. Opiekunowie jednostki podkreślają, że to także część wychowania morskiego, uczącego młodych wolontariuszy właściwych postaw wobec wspólnych potrzeb i planów eksploatacji statku.

W przyszłym sezonie „Generał Zaruski” weźmie udział w wielu żeglarskich imprezach, na których będzie sławił imię Gdańska, m.in. w 40-leciu partnerstwa Gdańska i Bremy, obchodach Dnia Hanzy w Bergen i 20-leciu Baltic Sail.

Statek został odbudowany przez miasto Gdańsk przy wsparciu środków z Unii oraz ze zbiórki publicznej. Obecna jego działalność jest współfinansowana przez miasto Gdańsk oraz współorganizatorów rejsów – instytucje szkolne, wychowawcze, organizacje społeczne itp.

Promocyjna „Gryfita”

A jak sytuacja wygląda w mniejszych nadmorskie miastach? Niestety nie wszystkie samorządy stać na reprezentacyjne jednostki pod żaglami. Niemało zamieszania było w związku z planami kupna jachtu „miejskiego” dla Ustki. Taką rolę miała pełnić słynna „Tanasza Polska”. Słynna, bo w 2009 r. ustczanka Natasza Caban jako najmłodsza polska żeglarka opłynęła na niej świat. Dobre chęci nie wystarczyły –  koszt zakupu, sprowadzenia do Polski, przystosowania do potrzeb szkoleniowych i kontraktu na promocję miasta przez Nataszę Caban, wyniosły łącznie 325 tys. zł. Władze miasta uznały, że to za drogo i ustecka młodzież uczestniczy w Programie Edukacji Morskiej pływając na pokładzie m.in. „Gryfity”.

Ten jacht, zbudowany w 1975 r. w Stoczni Szczecińskiej, należy do Jacht Klubu Ustka, ale korzystają z niego usteccy uczniowie i nauczyciele. Łódka promuje miasto i region podczas zagranicznych rejsów. Uczestniczy też w regatach „The Tall Ships Races”.

*

– Flagowy jacht jest dla miasta świetnym elementem promocyjnym – uważa Roman Nogalski, komandor ze świnoujskiej „Kotwicy”. – Przecież nie musi to być jakiś duży żaglowiec. Rozumiem, że na ogół w lokalnych budżetach są inne priorytety, ale może za naszym przykładem inni też zdecydują się na kupno jachtu. Skorzysta z niego młodzież i przy okazji będzie to świetna wizytówka miejscowości.

Co myślisz o tym artykule?
+1
1
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0