< Powrót
27
lutego 2017
Tekst:
Dariusz Olejniczak
Zdjęcie:
Fb/Ekomarina
Czy w Mostach będzie równie ładnie jak w holenderskim Giethoorn?

Powstanie marina na 2000 jachtów

W 2020 roku na podmokłych łąkach wokół miejscowości Mosty w gminie Kosakowo ma ruszyć budowa mariny, jakiej jeszcze w Polsce nie było. Schronienie znajdzie tam 2 tysiące jachtów, a inwestycja przyniesie każdego roku kilkumilionowe wpływy do budżetu gminy.

Tak przynajmniej zapowiada pomysłodawca przedsięwzięcia Marek Lis, który od trzech lat robi wszystko, by realizację koncepcji doprowadzić do końca. Większość mieszkańców gminy i jej wójt przyklasnęli inicjatywie. Upatrują w niej szansę na rozwój i powstanie nowych miejsc pracy.

– Interesuję się historią naszej gminy i przeglądając rozmaite źródła natrafiłem na informacje, że dawne tradycyjne łodzie zwane szkutami, wracając z rejsu po Zatoce, chroniły się w tutejszych kanałach – mówi Marek Lis. – Dziś tych kanałów praktycznie nie ma. Zaniedbane pozarastały i teraz trzeba odkopywać je na nowo. Ale ten wysiłek może się opłacić, tym bardziej, że okoliczni mieszkańcy od dawna mówią o konieczności zagospodarowania tych nieużytków. Przy okazji będziemy mogli znacząco poprawić wizerunek gminy i stać się ważnym ośrodkiem na żeglarskiej mapie Polski. Jachty będą wpływać na trzysta, czterysta metrów w głąb lądu.

Jako że stare kanały w tej części Kaszub wykopali przed wiekami Holendrzy, Marek Lis nazwał projekt mariny Nową Holandią. I właśnie w Holandii podpatrywał, jak mieszkańcy małych miejscowości wykorzystują kanały na przystanie żaglowe. Jego projekt spodobał się tamtejszym gospodarzom, którzy dziwili się, że taka inwestycja do tej pory w gminie Kosakowo nie powstała.

Teraz może się to zmienić. Podmokłe nieużytki przekształcono w działki budowlane. 81 właścicieli gruntów, na których powstanie infrastruktura ekologicznej mariny, zyskało możliwość podzielenia swojej ziemi na mniejsze działki i sprzedania ich. Uzyskane w ten sposób fundusze będą mogli przeznaczyć na sfinansowanie własnych inwestycji związanych z powstającą bazą żeglarską.

– Wygląda to tak, że właściciel przekształconego gruntu sprzedaje jego część, a zarobione pieniądze przeznacza na budowę małego pensjonatu, baru czy restauracji lub innego punktu usługowego – wyjaśnia Marek Lis. – Może też przeznaczyć odcinek należącego do niego nabrzeża na cumowisko. Natomiast gmina Kosakowo poszerzy do sześciu metrów wszystkie tory wodne oraz przejmie od każdego właściciela pas o szerokości sześciu metrów od brzegu z uznaniem służebności tego terenu. Powstaną tam trasy spacerowe i ścieżki rowerowe. Teren usługowy z bazą noclegową i gastronomiczną oraz sklepami będzie zatem oddalony o tych kilka metrów od brzegu.

Rada programowa projektu zadba o to, by powstająca infrastruktura gwarantowała harmonijny rozwój tych terenów. Władzom gminy zależy, by właściciele gruntów sprzedawali podzielone działki wybranym inwestorom. Takim, którzy będą obecni na tym terenie przez większą część roku, a nie tylko podczas wakacji. Dzięki temu planowane wydłużenie sezonu z dwóch do czterech, pięciu miesięcy może się udać.

– Koszt przedsięwzięcia bez budynków na terenie mariny szacowany jest na około sto milionów złotych – mówi Marek Lis. – Środki chcemy pozyskiwać między innymi z funduszy unijnych i z Urzędu Marszałkowskiego. Wyglądać to będzie tak, że powstanie główny kanał okalający łąkowy teren. Na tym kanale wybudowana zostanie śluza chroniąca przed cofką oraz duża, „centralna” marina z zapleczem noclegowym i rekreacyjnym. Powstaną też mniejsze kanały boczne, w których będzie można zacumować łódkę i skorzystać z oferty proponowanej przez poszczególnych właścicieli. Kapitan jachtu będzie przy śluzie, u bosmana uiszczał opłatę za przejście śluzy i od razu otrzyma mapę terenu i informację o tym, gdzie znajdują się wolne miejsca. Każdy będzie mógł wybrać miejsce postoju, a przy ponad osiemdziesięciu właścicielach konkurencja będzie na tyle duża, że nie należy obawiać się zbyt wygórowanych cen za poszczególne usługi. W Gdyni całoroczny postój jachtu to wydatek mniej więcej sześciu tysięcy złotych. U nas będzie to jakieś tysiąc złotych. Różnica jest znaczna.

Między innymi w różnicach cenowych nasz rozmówca widzi szansę na skuteczne konkurowanie z istniejącymi już dużymi marinami na Wybrzeżu. A także w bliskim położeniu okolicznych marin. Zarówno do Gdyni, jak i na Hel będzie można dotrzeć jachtem w niecałe dwie godziny. Niewykluczone, że dzięki temu zmniejszy się ruch samochodowy w kierunku Półwyspu.

Jedną z atrakcji mariny w Kosakowie będzie kompleks wypoczynkowo-rekreacyjny. Nadmorski, ale podobny do ośrodka Bukowina Terma SPA w Tatrach. Będzie można wypłynąć z niego na Zatokę albo dotrzeć do mariny.

– Mimo to nasza marina będzie ekologiczna – zapewnia Marek Lis. – Jak najmniej betonu i stali. Będą za to pomosty na drewnianych palach, energia elektryczna z baterii słonecznych, lokalne warzywa i owoce. Będziemy mieli ogrzewanie z biogazowni, którą chce wybudować jeden z rolników. Chcę także przekonać okolicznych żeglarzy do tego, by zamienili silniki spalinowe na elektryczne. Będzie z pewnością ciszej niż w dużych, popularnych miejscowościach nadmorskich. Postaramy się zapewnić naszym gościom idealne warunki do wypoczynku wśród natury.

Facebook 

Ewelina Paszke, szefowa kancelarii wójta gminy Kosakowo:
– Jesteśmy na bardzo początkowym etapie projektu. Przygotowujemy koncepcję mariny, obliczamy kosztorys. Zabezpieczyliśmy wstępnie fundusze w wieloletniej prognozie finansowej na uruchomienie projektu. Nie wiemy na razie, jaki obszar marina obejmie. O jakichś szczegółach będzie można mówić dopiero w przyszłym roku. Ale rzeczywiście przygotowujemy się do realizacji tego przedsięwzięcia.

Co myślisz o tym artykule?
+1
1
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0