Raport z Antarktydy – Pogoda, pogoda… całe życie podporządkowane pogodzie
Uwaga! Uwaga! Nadchodzą kolejne wieści od ekipy ratującej „Polonusa”. A wśród nich informacja, że będzie książkowa relacja z wyprawy. Trzymamy kciuki za autora i całą załogę.
10 grudnia wykorzystaliśmy czterogodzinne okienko pogodowe, by po tąpnięciu w pracach wykopaliskowych (dwa dość niebezpieczne zdarzenia) ustabilizować jacht tak, żeby nadal stał masztami do góry. O tym co się wydarzyło będziecie mogli przeczytać w książce Sajmona – czyli Tomka, która zostanie wydana po rejsie.
Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało i skończyło się na strachu, jednak będąc wewnątrz jachtu przez dłuższą chwilę nie miałem odwagi, by z niego wyjść i zobaczyć skutki zdarzenia. To pokazało, że przede wszystkim rozwaga, ostrożność i brak pośpiechu – choć spowalniają prace – w konsekwencji szybciej pozwolą nam jacht zwodować.
„Polonus” stoi już na swoich właściwych trzech podporach, opierając się stabilnie kilem na każdej z nich. Prace górnicze trwały kolejny tydzień, lecz w tym czasie pozwalały na m.in. wymianę sznura w dławicy wału, kolejne przywracanie do życia elektroniki pokładowej oraz porządkowanie jachtu.
Pogoda zmienia się z dnia na dzień i to w sposób dosłowny. 10 grudnia parę godzin bez wiatru i opadów. Cała droga na jacht bez odrobiny śniegu, a i wysoka, coraz wyższa woda, wdziera się bliżej „Poldka”. A dziś rano krajobraz jak w zimie i znów brodzenie po kolana, by dostać się do domku. Droga na jacht przestała być przyjemna.
Powodem jest wiatr wiejący z południa, który niesie śnieg i mocne porywiste szkwały. Na szczęście utrudnia on jedynie podróż na „Polonusa”, bo pracować można przy nim w miarę komfortowych warunkach. Dzieje się tak, ponieważ kierunek wiatru od S do SW jest zatrzymywany przez Point Thomas w stopniu umożliwiającym pracę przy kadłubie. Jego część już została oczyszczona. Czas zrobił swoje – pokrył burty rdzą i solą, aczkolwiek rokowania są pozytywne. Mamy nadzieję, że pacjent przeżyje, a my za kilka, kilkanaście dni, będziemy na wodzie zastanawiać się skąd „nie leci”.
Gdyby trafiły się przewidywane cztery dni bez wiatru… Miejmy nadzieję, że prognoza tutaj nie okaże się znów tylko zwykłą wróżbą.