
Rybicka i Radzki, czyli na sukces nigdy nie jest za późno (ani za wcześnie)
Zuzanna Rybicka i Jarosław Radzki to aktualni mistrzowie Europy w bojerowej klasie DN. Tytuły wywalczyli podczas zakończonych 25 stycznia mistrzostw kontynentu, które rozgrywane były na Śniardwach. Zapytaliśmy mistrzów o wrażenia z imprezy i plany na przyszłość.
Jarosław Radzki reprezentuje barwy KKS Warmii Olsztyn. Tytuł zdobyty na Śniardwach to jego pierwszy medal w międzynarodowej imprezie tej rangi. 50-letni żeglarz udowadnia, że nigdy nie jest za późno na sportowy sukces.
– Jak się panu latało na mistrzostwach rozgrywanych po sąsiedzku na Śniardwach?
– Latało mi się doskonale. Cieszę się z tego tytułu, tym bardziej, że to mój pierwszy tak ważny medal. Wprawdzie zwyciężałem już w pucharze Azji i w pucharze Bajkału, ale to imprezy rozgrywane daleko, których konkurencja nie była tak silna. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, przez pierwszą część wyścigów zajmowałem drugą lokatę, jednak kilka błędów technicznych spowodowało, że medal głównej imprezy uciekł mi sprzed nosa. W tym roku udało się wszystko przygotować jak należy, wyeliminowałem błędy i odniosłem sukces. Jest super!
– Co dalej, sezon dopiero się rozkręca…
– Na najbliższy weekend zaplanowana jest bardzo ważna impreza, międzynarodowe mistrzostwa Polski. A zaraz po nich przyspieszam z przygotowaniami do wyjazdu na mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych. Nie planowałem tego, ale po ostatnim sukcesie uznałem, że wypada przynajmniej spróbować powalczyć na imprezie tej rangi. Logistycznie to jest dość trudne przedsięwzięcie, bo trzeba przetransportować sprzęt przez ocean, załatwić wizę, sfinansować wszystko. Ale to jest do zrobienia, więc czemu nie?
– Liczy pan na sukces za oceanem?
– Mamy w Polsce wielu doskonałych żeglarzy. Oni już mają na kontach trofea dużych międzynarodowych imprez. W mediach pojawiają się znakomite nazwiska – Karol Jabłoński, Michał Burczyński, bracia Zakrzewscy. To jest stała czołówka. Zresztą, podczas mistrzostw Europy w pierwszej dziesiątce było siedmiu Polaków. Jesteśmy bardzo mocni w tym sporcie i rywalizacja o tytuł mistrza świata może rozstrzygnąć się miedzy Polakami. Na tym poziomie umiejętności wynik zależy od wielu czynników, choćby dyspozycji dnia. Ale i ja mam szansę na sukces. Cieszę się, że dołączyłem do grona zdobywców trofeów rangi międzynarodowej i zapewniam, że będę walczył dalej o kolejne tytuły.

Zuzanna Rybicka.
Dla 24-letniej Zuzanny Rybickiej tegoroczny sezon jest ostatnim, w którym może startować jako juniorka. Podczas mistrzostw Europy zmierzyła się jednak z seniorami i czuła się w tej rywalizacji bardzo dobrze.
– Mistrzostwa na Śniardwach były dla pani bardzo szczęśliwe, spodziewała się pani takiego wyniku?
– Jestem bardzo zadowolona z przebiegu zawodów i oczywiście z wyniku. Gdyby przed regatami ktoś powiedział mi, że zajmę tak wysokie miejsce w grupie A, nie uwierzyłabym. To najlepszy wynik, jaki uzyskałam od kiedy ścigam się na bojerach. Włożyłam dużo energii i czasu w przygotowania. Teraz to zaprocentowało.
– Czy start w grupie seniorów bardzo różni się od wyścigu juniorskiego?
– Moje wrażenia są takie, że z seniorami lata się zupełnie inaczej. Wszyscy jeżdżą na centymetry odległości, może nawet czasem na milimetry. Poziom zawodników jest bardzo wysoki i wyrównany. Cieszę się więc tym bardziej, że wyścigi udawało mi się kończyć na tak wysokich pozycjach w grupie A, bo moim marzeniem było w ogóle wyjście z grupy C do grupy A. Kiedy się udało, przeszłam wyścigi eliminacyjne i weszłam do tej grupy, byłam szczęśliwa. Zrealizowałam swój plan w stu procentach. Okazało się na dodatek, że jestem w gronie najlepszych jako jedyna kobieta i tym samym zapewniłam sobie złoto w klasyfikacji kobiet. Odetchnęłam i do końca regat mogłam bawić się tym, że tam jestem, próbować nowych ustawień, trochę ryzykować.
– Jakie są pani najbliższe plany sportowe?
– Za tydzień rozpoczynają się mistrzostwa świata juniorów. Regaty organizują Węgry, ale czy one odbędą się u nich, na razie nie wiadomo. Warunków lodowych jeszcze nie mają. To dla mnie główna impreza juniorska w tym sezonie. Ważna, bo ostatnia w roli juniorki.
– Nie żal żegnać się z grupą juniorską?
– Najwyższa pora, bo w naszej dyscyplinie wiek juniorski jest i tak mocno przesunięty w górę. Bardziej już czuję się seniorką. Oczywiście trochę mi żal, bo młodsza nie będę. Z drugiej strony jednak wiem, że mogę rywalizować w klasyfikacji seniorów. Mam już takie starty za sobą i to przejście do seniorów odbywa się w moim przypadku dość płynnie.
– Na mistrzostwa świata pani się nie wybiera?
– W tym roku nie, bo impreza odbywa się w Stanach Zjednoczonych. To trochę kosztowna wyprawa, a czasu na przygotowania zostało bardzo mało. Ale za rok mistrzostwa świata mają odbywać się w Europie i myślę, że wezmę w nich udział.
– Mimo przejścia do „starszaków” nie rezygnuje pani z bojerów?
– Nie. Nadal będę ścigała się na lodzie. To super sprawa i niezbędny dopływ adrenaliny. Z powodów zdrowotnych nie mogę wyczynowo żeglować latem, więc w ten sposób uzupełniam sobie brakującą dawkę emocji.