< Powrót
2
grudnia 2024
Tekst:
Jędrzej Szerle
Ilustracja:
NN/Wikipedia
„Borussia” w 1856 roku.

Słyszeliście o… katastrofie żaglowca „Borussia”?

O tym, jak istotne dla bezpieczeństwa jest dobre utrzymanie jednostki pokazał wypadek, który wydarzył się 145 lat temu. 2 grudnia 1879 roku na Atlantyku zatonął parowy żaglowiec „Borussia”, a wraz z nim ponad 150 pasażerów i członków załogi.

„Borussia” (to łacińska nazwa Prus) zwodowana została w 1856 roku w stoczni w Greenock w Szkocji dla niemieckiego przedsiębiorstwa żeglugowego Hamburg-Amerika Linie. Co ciekawe, jeszcze przed przekazaniem armatorowi służyła ona jako… okręt do transportu żołnierzy podczas toczonej w latach 1853-1856 wojny krymskiej. Już 1 czerwca 1856 roku „Borussia” rozpoczęła pierwszy z wielu rejsów na linii Hamburg – Nowy Jork.

Duże zmiany w historii jednostki przyniósł 1871 rok, kiedy został przebudowany i zamontowano w niej nowe maszyny parowe. Tak unowocześniona jednostka przez kilka następnych lat pływała do Indii Zachodnich, czyli obecnie części Karaibów. W 1876 roku „Borussia” została sprzedana młodemu brytyjskiemu przedsiębiorstwu Dominion Line (które potem weszło w skład White Star Line – armatora m.in. „Titanica”). Jak pokazało późniejsze śledztwo, kwota transakcji była wyjątkowo niska, więc stan jednostki nie był raczej najlepszy.

Borussia

U nowego armatora „Borussia” dalej pływała w rejsach transatlantyckich, głównie z emigrantami na trasie Liverpool – Nowy Orlean. Już wtedy zła kondycja żaglowca dawała o sobie znać – statek gubił nity z kadłuba, zdarzały się też poważne przecieki, a nieszczelności były łatane prowizorycznie. Na dodatek główni mechanicy zatrudnieni przez armatora skupiali się na stanie maszyny parowej, a nie na kadłubie.

Jak orzekł później Sąd Kanclerski, „Borussia” wypływając 20 listopada 1879 roku z Liverpoolu w swój – jak się okazało ostatni – rejs nie posiadała dzielności morskiej. Początkowo jednak nic nie zapowiadało dramatu. Żaglowiec dotarł najpierw do hiszpańskiej A Coruñy, zabierając na pokład kolejną grupę emigrantów, po czym skierował na Karaiby. 30 listopada na pełnym Atlantyku złapała go trudna pogoda – silny wiatr i wysokie fale – jednak nie zagrażała ona żegludze.

Problem pojawił się 1 grudnia, kiedy mechanicy zauważyli wodę w kotłowni „Borussi”. Początkowo włączenie pomp pomogło, jednak później ilość wody zaczęła rosnąć i to nie tylko w kotłowni, ale też maszynowni. W efekcie zalane zostały kotły, a statek stracił sterowność. 2 grudnia kapitan podjął decyzję, żeby spuścić na wodę trzy szalupy ratunkowe. Dwie udało się zapełnić, ale trzecia odpłynęła od tonącego statku tylko z kilkoma osobami. W wymagających warunkach pogodowych szalupy szybko straciły kontakt ze sobą i z „Borussią”, która wkrótce potem poszła na dno.

Po kilku dniach wszystkie trzy szalupy zostały odnalezione przez inne statki. Dzięki temu uratowano 26 osób spośród 180, które płynęły żaglowcem.

Co myślisz o tym artykule?
+1
4
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1
+1
0
+1
0