
Szlakiem Wielkich Polaków: z Chicago do Nowego Orleanu
Od 2014 roku polonijny żeglarz Andrzej W. Piotrowski pływa w rejsach Szlakiem Wielkich Polaków. Dzisiaj publikujemy pierwszą część jego opowieści o odkrywaniu i upamiętnianiu polskich śladów poza granicami kraju.
Andrzej W. Piotrowski w 2014 roku rozpoczął projekt rejsów Szlakiem Wielkich Polaków. Od tego czasu przepłynął tysiące mil morskich. W ubiegłym roku dotarł do Polski, symbolicznie kończąc rejs Władysława Wagnera – pierwszego Polaka, który jachtem opłynął świat. Polonijny żeglarz z Chicago w przyszłym roku planuje kontynuowanie rejsu.
Zapraszamy do przeczytania jego opowieści o projekcie Szlakiem Wielkich Polaków. Dzisiaj część pierwsza.
Idea Rejsów Szlakiem Wielkich Polaków
Historia tegoż dojrzewała powoli. Najpierw były moje spotkania w latach 1990-92 z kapitanem Władysławem Wagnerem na Florydzie (Władysław Wagner zmarł 15 września 1992 roku). Rezultatem spotkań było nazwanie jachtu „Kpt. Wagner”. Wtedy narodziła się myśl rejsów Szlakiem Wielkich Polaków.
Rejs Szlakiem Wielkich Polaków 2014-15
W 2013 roku został zakupiony jacht typu Christ Craft 35 w stanie Wisconsin, przewieziony do Chicago i po ponad rocznym remoncie zwodowany w pierwszych dniach czerwca 2014 w Canal Street Marina na rzece Chicago. Tuż po zwodowaniu odwiedził nas syn Władysława, Michael Wagner, zaproszony przeze mnie z dalekiego Puerto Rico. W niedzielę 22 czerwca jacht ruszył w drogę. Najpierw przez Chicago River, później Chicago Sanitary and Ship Canal, Des Plaines River i Illinois River. Załogę jachtu stanowili Andrzej W. Piotrowski z Chicago i Piotr Rudziński z Nowego Jorku.

Michael Wagner przy jachcie „Kpt. Wagner”. Chicago, czerwiec 2014.
Fot. arch. Andrzeja W. Piotrowskiego
Aby dotrzeć do rzeki Missisipi jacht musiał pokonać 8 śluz. W piątek 27 czerwca o godzinie 10.45 weszliśmy na rzekę Missisipi i niecałą godzinę później zacumowaliśmy w „My River Home Marina” w Portage des Sioux, Missouri. Postój w tym porcie trwał 4 dni. Wybraliśmy się do St. Louis i przy pomocy miejscowej Polonii odwiedziliśmy miejsca znane z polskich śladów. Przede wszystkim na narodowym cmentarzu Jefferson Barracks znaleźliśmy grób pierwszego oficera Unii poległego podczas wojny secesyjnej. Był to kapitan Constantin Blandowski, emigrant z Polski. Odwiedziliśmy również most nad Missisipi z odpowiednią tablicą zbudowany przez Polaka, syna sławnej aktorki Heleny Modrzejewskiej, inż. Rudolfa Modrzejewskiego. W St. Louis Polonusi pokazali nam pomnik jednego z najsłynniejszych graczy amerykańskiego bejsbola, Stanisława Musiała, stojący przed stadionem Busch Stadium.
Z miasta w Missouri trasa prowadziła na południe już cały czas rzeką Missisipi. W sobotę 5 lipca zacumowaliśmy przy kei Memphis Yacht Club na Mud Island. Tutaj zaokrętowała się Beata Moryl, partnerka Piotra, również z Nowego Jorku, będąca znakomitym fotografem. W Memphis byliśmy serdecznie goszczeni przez miejscowych żeglarzy amerykańskich. Nasz pomysł, aby podczas rejsów szukać śladów wielkich Polaków spotkał się z wielkim aplauzem. Wręcz gratulowali nam tego pomysłu. Stolicę bluesa opuściliśmy rano 12 lipca.

„Kpt. Wagner” 16 czerwca 2014 roku, przed wypłynięciem w rejs.
Fot. arch. Andrzeja W. Piotrowskiego
Z Memphis do Nowego Orleanu żeglowanie staje się trudniejsze. Oczywiście od Chicago płynęliśmy z położonym masztem. I tak miało być do stolicy amerykańskiego jazzu. Podstawową trudnością był brak marin na tej trasie, ponieważ trasa dla jachtów jest inna. Najpierw przez ujście rzeki Ohio, Tennessee River, Tennessee-Tombigbee Waterway i Tombigbee River wpadającą do Zatoki Meksykańskiej tuż poniżej miasta Mobile w Alabamie. Tam jest wiele marin i innych udogodnień dla wodniaków i żeglarzy. Ale naszym zamiarem było dotarcie do Nowego Orleanu, bo tak nam dyktował w/w szlak.
Toteż w Memphis wzięliśmy maksymalny zapas paliwa i wody wiedząc, że przez następnych kilka dni czeka nas kotwiczenie przy wyspach lub w ujściach rzek. I tak było – dopiero 16 lipca w środę wieczorem zatrzymaliśmy się w Pontchartrain Landing Marina w Nowym Orleanie. Od Chicago przepłynęliśmy ponad 1,150 mil morskich. Po wyslipowaniu jachtu w Seabrook Harbor&Marine ruszyliśmy na zwiedzanie Nowego Orleanu, a głównie jego naczelnej atrakcji czyli French Quarter. Będąc już parokrotnie w tym mieście podczas poprzednich rejsów jachtami „Solidarity” i „Gemini” byłem poniekąd przewodnikiem. We francuskiej dzielnicy nie odmówiliśmy sobie przyjemności lunchu w tzw. domu Napoleona – w/g legendy i Waldemara Łysiaka („Empirowy pasjans”) dom ten został ufundowany przez oficerów Polskich Legionów biorących udział w spisku mającym na celu ucieczkę Napoleona z wyspy Św. Heleny.

Trasa rejsu jachtu „Kpt. Wagner”.
Podczas przygotowań do ponownego wypłynięcia w 2015 roku w kierunku Florydy dokonaliśmy kolejnych odkryć. Przede wszystkim na cmentarzu nr 3 w Nowym Orleanie znaleźliśmy – przy pomocy fanów historii Ameryki – grobowiec płk. Ignacego Szymańskiego. To były żołnierz Powstania Listopadowego, który uczestniczył wraz ze swoimi towarzyszami – Kacprem Tochmanem, Hipolitem Oladowskim i Walerianem Sułakowskim – w tzw. Brygadzie Tygrysów Luizjany po stronie Konfederatów w wojnie secesyjnej. Kolejnym sukcesem było odkrycie grobu pułkownika Hipolita Oladowskiego, który spoczywa obok swojego przyjaciela generała Braxtona Bragga w kwaterze Konfederatów na cmentarzu Magnolia w Mobile, Alabama. Nasze poszukiwania zakończyliśmy w miejscowości Goliad w Teksasie. Tam odbyła się kolejna bitwa o niepodległość Teksasu zaraz po słynnym Alamo. Nazywana Goliad Massacre – 27 marca 1836 roku. Jej 302 ofiary rozstrzelane przez wojska meksykańskie spoczywają pod monumentem ze ścianą z nazwiskami obrońców. Wśród nich 4 polskie nazwiska. Jeden nich, major Michał Napoleon Dembiński (Dębicki), żołnierz z Powstania Listopadowego, jest praprzodkiem skippera jachtu „Kpt. Wagner” – Andrzeja W. Piotrowskiego, urodzonym w miejscowości Myśliwiec koło Wąbrzeźna na Pomorzu.
Wczesną wiosną ruszyliśmy na trasę prowadzącą na Florydę niemniej jednak poważna awaria skrzyni biegów silnika jachtowego Volvo Penta zniweczyła nasze zamiary. Wróciliśmy na holu do Seabrook Marina. Po tych kłopotach właściciel jachtu wycofał się z projektu. Należało znaleźć nową jednostkę do kontynuowania rejsów Szlakiem Wielkich Polaków.
Andrzej W. Piotrowski jest polskim i polonijnym żeglarzem, dziennikarzem, współpracownikiem-korespondentem magazynów żeglarskich „Rejs” i „H2O”, a także „Dziennika Związkowego” i miesięcznika „Polonia” w Chicago. Żeglarstwo uprawia od 1963 roku, pływając turystycznie i ścigając się w regatach. Kilkanaście razy przepłynął Atlantyk. W ubiegłym roku symbolicznie zamknął nieukończony rejs Władysława Wagnera.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ