Szlakiem Wielkich Polaków: z Florydy do Chicago
Od 2014 roku polonijny żeglarz Andrzej W. Piotrowski pływa w rejsach Szlakiem Wielkich Polaków. Dzisiaj publikujemy drugą część jego opowieści o odkrywaniu i upamiętnianiu polskich śladów poza granicami kraju.
Andrzej W. Piotrowski w 2014 r. rozpoczął projekt rejsów Szlakiem Wielkich Polaków. Od tego czasu przepłynął tysiące mil morskich. W ubiegłym roku dotarł do Polski, symbolicznie kończąc rejs Władysława Wagnera – pierwszego Polaka, który jachtem opłynął świat. Polonijny żeglarz z Chicago w przyszłym roku planuje kontynuowanie rejsu.
Zapraszamy do przeczytania jego opowieści o projekcie Szlakiem Wielkich Polaków. Pierwszą część opublikowaliśmy 2 marca. Dzisiaj część druga.
Nowy jacht
Następny jacht został znaleziony i zakupiony na wyspie Andros w archipelagu Bahamów. Był to jacht typu kecz Morgan 46 z nieczynnym silnikiem. Jacht został w marcu 2016 r. przeprowadzony na Florydę do St. Petersburg za pomocą silnika przyczepnego Honda 15 (15 KM).
Rejs obfitował w dramatyczne momenty z powodu niedostatecznej mocy silnika i długiej (430 Mm) trasy. W St. Petersburg został wymontowany silnik główny (Yanmar turbodiesel o mocy 100 KM), naprawiony w Chicago i zamontowany ponownie. Jacht został zarejestrowany w stanie Illinois pod nazwą „Kpt. Wagner II”.
3 sierpnia 2016 r. polonijny jacht mając na pokładzie Andrzeja W. Piotrowskiego i Artura Żebrowskiego opuścił St. Petersburg wyruszając w dalszy rejs Szlakiem Wielkich Polaków. Ten etap prowadził dookoła Florydy do Ft. Lauderdale i dalej do North Miami Beach (Maule Lake).
Tutaj wyokrętował się Artur Żebrowski, a skipper pozostał na pokładzie kotwicząc na Maule Lake czekając na kolejną załogę. Niestety nie przybyła, toteż skipper – Andrzej W. Piotrowski zdecydował się płynąć samotnie.
11 sierpnia opuścił Maule Lake i poprzez Ft. Lauderdale wypłynął na Atlantyk. Po całodobowej żegludze wpłynął ponownie na Atlantic Intracoastal Waterway w porcie Fort Pierce. Decyzja niekontynuowania rejsu Atlantykiem spowodowana była brakiem autopilota. Płynąc samotnie skipper odwiedził kotwicowiska Florydy i port St. Augustine.
Samotna żegluga trwała aż do 26 sierpnia, kiedy Kpt. Wagner II zacumował w marinie Morning Star w Savannah, Georgia. Tutaj zaokrętował się Piotr Rudziński z Nowego Jorku, uczestnik rejsu z Chicago do Nowego Orleanu.
Savannah to miejsce śmierci Kazimierza Pułaskiego – bohatera Rewolucji Amerykańskiej. Żeglarze odwiedzili Fort Pulaski i miejsca pamiętające czasy bitwy.
Korsarski ślad
Dalsza trasa wiodła Atlantic ICW przez Georgię do Charleston w South Carolina. Tutaj w miejskiej marinie przeżyliśmy huragan Hermine. Tutaj też szukając śladów polskiego korsarza Feliksa Mikłaszewicza – walczył w obronie Rewolucji Amerykańskiej mając dwa żaglowce; „Prince Radziwill” i „Scotch Trick” – napotkaliśmy pracującą w bibliotece publicznej p. Alicię Thompson, która pomagała nam w znalezieniu polskiego korsarza.
Po dłuższej wymianie zdań okazało się, że Alicia Thompson jest potomkiem rodziny Sosnowskich przybyłej z Polski tuż przed rewolucją i zaprzyjaźnionej zarówno z T. Kościuszką jak też K. Pułaskim.
Kolejnym portem na trasie była stara siedziba piratów Beaufort w Północnej Karolinie. Tam też szukaliśmy śladów polskiego kapra korzystając z pomocy miejscowego towarzystwa historycznego.
Dziesiątego września minęliśmy Norfolk, największą bazę US Navy na Atlantyku. Naszym celem był port Annapolis na Chesapeake Bay. Wieczorem o godz. 20.50 weszliśmy na mieliznę. Dopiero po 9 godzinach wysiłków zeszliśmy z niej.
Bez wątpienia był to najgorszy moment naszej żeglugi. Powód był bardzo prozaiczny. Błędne dane z naszych map elektronicznych.
12 września weszliśmy do Annapolis cumując w centrum miasta. Następnego dnia odwiedziliśmy cmentarz narodowy, gdzie są pochowani bohaterowie sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Między innymi żołnierze Unii z wojny secesyjnej. Wśród nich Polacy; Gracanowski. Piątkowski, Podolski. Tradycyjnie ich groby ozdobiliśmy polskimi banderkami. Tego samego dnia w południe opuściliśmy Annapolis. Nasz cel to Cape May i droga do niego prowadzi przez końcówkę Chesapeake Bay, C-D Canal i Delaware Bay.
Następnego dnia stanęliśmy w porcie Cape May. Stąd trasa wiodła Atlantykiem do znanego z kasyn Atlantic City i dalej do Nowego Jorku. 18 września o godz. 12.36 przeszliśmy pod Verazzano Bridge stając po 2 godzinach w marinie na Brooklynie.
W NYC polonijny jacht cumował 3 dni. 21 września „Kpt. Wagner II” opuścił Nowy Jork i popłynął w górę rzeki Hudson z zamiarem odwiedzenia najsłynniejszej militarnej Akademii Wojskowej USA – West Point. Akademia znajduje się na terenie fortu zbudowanego podczas Rewolucji Amerykańskiej przez Tadeusza Kościuszkę.
Po drodze jacht przepłynął pod najpiękniejszym mostem Hudson River zbudowanym przez polskiego inżyniera Rudolfa Modrzejewskiego syna aktorki Heleny Modrzejewskiej znanego w USA jako Ralph Modjeski. West Point okazał się niedostępny dla polonijnego jachtu z powodu niewielkiej głębokości na podejściu.
Przyjazne Buffalo
Po przepłynięciu rzeki Hudson „Kpt. Wagner II” zatrzymał się w miejscowości Catskill już na Erie Canal, gdzie zostały zdjęte maszty. Kanał Erie ma 350 mil długości i 35 śluz stanowych i 2 federalne. Wszystkie mosty na kanale są stałe i zdjęcie masztów było koniecznością. Kanał Erie prowadzi do miasta Buffalo leżącego na wejściu na Lake Erie.
5 października polonijny jacht wpłynął do Buffalo i zacumował w RCR Marina gdzie przybyły nasze maszty (ze względu na bezpieczeństwo żeglugi maszty zostały wysłane do Buffalo drogą lądową).
Jeszcze tego samego dnia odwiedziliśmy Niagara on the Lake w Kanadzie, gdzie znajduje się polski cmentarz wojenny. Jest to również miejsce, gdzie formowała się amerykańska część Błękitnej Armii.
Następne dni to spotkania z Polakami z Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA) w Buffalo, odwiedzinami w prywatnych domach Polaków, zwiedzanie polskiej dzielnicy, polskich kościołów i przyjmowanie Polonusów na pokładzie jachtu „Kpt. Wagner II”.
W sumie w Buffalo staliśmy 9 dni i był to najprzyjemniej spędzony czas podczas naszego rejsu. To, że zdołaliśmy podczas tych szalonych dni postawić maszty na jachcie zakrawa na cud.
14 października opuściliśmy Buffalo żegnani przez szefostwo KPA; Irenę Woszczak i Andrzeja Gołębiowskiego. Przed nami były Wielkie Jeziora Amerykańskie. To ponad 800 Mm plus rzeki Detroit, St. Claire i jezioro St. Claire. W sumie 900 mil. No i pora roku nie nastrajała optymistycznie. Późna jesień, częste sztormowe wiatry i zimno szczególnie w północnej części Wielkich Jezior.
I tak było. Jezioro Erie przywitało nas silnym wiatrem, dużą falą i zimnem Trzydzieści dwie godziny żeglowaliśmy non stop zanim osiągnęliśmy miasto Detroit. Lake Huron powitało nas silnym wiatrem, toteż pokonanie go rozłożyliśmy na 3 etapy. Ostatni do Mackinaw City pod wiatr i falę plus temperatura w granicach zera stopni Celsjusza dał nam ostro w kość.
Jezioro Michigan (najdłuższe) pokonaliśmy w czterech etapach. Pogoda podobna, aczkolwiek im bliżej Chicago to cieplej.
1 listopada 2016 r. po 3 miesiącach żeglugi zawinęliśmy do portu jachtowego w Wilmette (przedmieście Chicago). Tam w czerwcu 2014 rozpoczął się nasz rejs Szlakiem Wielkich Polaków. W Sheridan Shore Yacht Club w Wilmette 3 listopada odbyło się powitanie jachtu „Kpt. Wagner II”.
Andrzej W. Piotrowski jest polskim i polonijnym żeglarzem, dziennikarzem, współpracownikiem-korespondentem magazynów żeglarskich „Rejs” i „H2O”, a także „Dziennika Związkowego” i miesięcznika „Polonia” w Chicago. Żeglarstwo uprawia od 1963 roku, pływając turystycznie i ścigając się w regatach. Kilkanaście razy przepłynął Atlantyk. W ubiegłym roku symbolicznie zamknął nieukończony rejs Władysława Wagnera.