
Trochę inne Optimisty
Klasa Ice Optimist to bojerowa podstawówka. Wydawać by się mogło, że lodowe ścigacze dla najmłodszych, poza płozami, niczym nie różnią się od ich żeglarskich pierwowzorów. No bo przecież żagiel, maszt, bom, cały układ pędny jest taki sam. Okazuje się jednak, że różnic jest całkiem sporo…
– Różnice zaczynają się na poziomie kadłuba – mówi trener bojerowy Dariusz Kosecki (LKS Charzykowy). – Ice Optimist porusza się na trzech płozach, z których przednia, sterówka, jest ruchoma. Dwie pozostałe płozy są na ogół dłuższe od sterówki. Zasada jest taka, że im szybszy, bardziej gładki lód, tym dłuższe płozy się zakłada. Na śniegu latamy na krótkich. Jeśli na lodzie zalega warstwa śniegu do siedmiu centymetrów, można ścigać się na tak zwanych tasakach, czyli wysokich, krótkich płozach. Taki śnieg nazywamy gipsem i nie jest to ulubiona nawierzchnia bojerowców. Większa warstwa śniegu uniemożliwia ściganie się. Zdecydowanie szukamy tak zwanego czarnego lodu, czyli nawierzchni wolnej od wszelkich opadów.
To nie jedyne różnice. Kadłuby Ice Optimistów dzielą się na trzy kategorie, cieszące się różną popularnością w poszczególnych krajach, w których uprawia się bojery. Niektórzy zawodnicy, na przykład Estończycy, preferują laminatowe. Łotysze wolą ścigać się na tak zwanych szufladach, a Polacy latają na kadłubach przypominających miniaturę klasy DN. Co ciekawe, wszystkie te typy mogą ścigać się między sobą podczas tych samych zawodów, bo istotniejsze od kadłuba są rozstaw płóz i ich długość.
– Sama technika latania różni się od reguł, jakimi kierujemy się podczas żeglowania na wodzie – zaznacza Dariusz Kosecki. – Kiedy na Optimiście płyniemy z wiatrem i przechodzimy do kursu baksztagowego albo fordewindowego, żagiel jest maksymalnie wyluzowany. Tymczasem na Ice Optimiście cały czas jest wybrany. Dzieje się tak ze względu na osiągane duże prędkości. Żeglujemy nie fordewindem, a raczej baksztagami. Dla osiągnięcia celu lecąc z wiatrem na baksztagu halsujemy, podobnie jak na bejdewindzie.
Ice Optimist nie jest tak zwrotny jak żaglówka. Na Optimiście dobry żeglarz może niemal natychmiast wykonać zwrot, na lodzie ta procedura jest dłuższa. Zbyt gwałtowny ruch rumplem i już sterówka traci przyczepność. Kończy się tym, że Ice Optimist wpada w korkociąg, traci sterowność i kręci się wokół własnej osi. Trzeba bardzo uważać, łagodnie poruszać rumplem. To sprawia, że manewr zwrotu trwa dłużej niż na wodzie.
Do latania na Ice Optimistach używa się trzech rodzajów żagli, z których dwa skrajne – głęboki i płaski – są obowiązkowym wyposażeniem każdego regatowca. To, który żagiel się zakłada i pod jakim kątem odchyla się do tyłu maszt, zależy od siły wiatru. Im silniejszy, tym żagiel bardziej płaski, a maszt bardziej odchylony.
A kto może latać na Ice Optimistach? Podobnie jak na „klasycznych” Optimistach, dzieci, które ważą nie więcej niż 40-45 kg. Ciężsi bojerowcy przesiadają się z reguły do klasy DN, choć żadnych przepisów regulujących zmianę klasy bojerowej nie ma. Waga jest o tyle istotna, że lżejsi zawodnicy i zawodniczki w klasie DN, przy większych porywach wiatru, po prostu nie panowaliby nad bojerem. Oczywiście liczą się też umiejętności. Warto, żeby zawodnik przynajmniej przez jeden sezon pościgał się na Ice Optimiście, dla nabrania doświadczenia.
Optimist to najpopularniejsza klasa wśród najmłodszych, początkujących żeglarzy. Czy popularność Ice Optimistów jest podobna? Okazuje się, że nie do końca. W Polsce prężnie działa pięć klubów z Warszawy, Mikołajek, Olsztyna, Gdyni, Kiekrza. Na zawodach rangi mistrzostw kraju spotyka się około 30 zawodników. W mistrzostwach kontynentu startuje z reguły około 70 zawodników. Problemem jest to, że klubom brakuje sprzętu. Do ścigania wyczynowego potrzeba takiego wyższej klasy, droższego oraz indywidualnego przystosowania go do potrzeb konkretnego zawodnika. Liczą się dopasowane do wagi bojerowca płozownice, a same płozy wykonane z dobrej stali utwardzanej, na amerykańskiej licencji, kosztują ok. 600 dolarów. Płóz trzeba mieć na każde zawody kilka kompletów. Podczas starów używać można jednak tylko trzech z nich, w zależności od rodzaju lodu.
– Każdy sport uprawiany wyczynowo wiąże się z kosztami – przyznaje Dariusz Kosecki. – Ale na początek wystarczy kupno używanego Ice Optimista za cenę zbliżoną do łódki Optimist, czyli ok. trzy, cztery tysiące złotych. Za taką kwotę można polatać dla przyjemności. A jeśli jakiemuś dziecku spodoba się ta zabawa i będzie robiło postępy, to myślę, że warto zainwestować więcej.