
Klasy olimpijskie – Finn
Klasa Finn jest najstarszą spośród klas olimpijskich, jakie zobaczymy na igrzyskach w Rio de Janeiro. Jak wygląda sytuacja na polskiej scenie klasy tuż przed ostatnią imprezą kwalifikacyjną i jacy są faworyci do medali olimpijskich, opowiedzieli nam najlepsi polscy zawodnicy.
Finn został zaprojektowany przez Szweda Rickarda Sarby’ego w 1949 r., specjalnie do konkursu na jednoosobową klasę olimpijską na igrzyska w Helsinkach 1952 roku. Od fińskich regat olimpijskich, nieprzerwanie do dziś, klasa ta jest w programie igrzysk. Ciekawostką jest, że Sarby zdobył w Helsinkach brązowy medal olimpijski na Finnie.

Rys. Karolina Matemisz
Dane techniczne:
– długość kadłuba: 4,50 m
– szerokość kadłuba: 1,51 m
– waga kadłuba (z mieczem): 116 kg
– powierzchnia żagla: 10,2 m²
Finn jest klasą olimpijską dla mężczyzn. Z racji jej gabarytów, dla maksymalnego wykorzystania możliwości prędkościowych łódki, zaleca się, aby zawodnicy ważyli nie mniej niż 90 kg.
Jak dotąd Polska nie ma kwalifikacji olimpijskiej w klasie Finn. O ostatnie miejsce nasi zawodnicy powalczą podczas Pucharu Księżniczki Zofii, który rozpocznie się już 25 marca na Majorce. Olimpijczyk z Londynu Piotr Kula (GKŻ Gdańsk) opowiedział nam o swoich przygotowaniach.
– Poprzednie, nieudane, regaty kwalifikacyjne odbyły się w końcu listopada – mówi zawodnik. – W grudniu nie żeglowałem, ale już 7 stycznia byłem na wodzie. Teraz jestem na drugim tegorocznym zgrupowaniu żeglarskim w Walencji w Hiszpanii. W połowie lutego planuję jedenastodniowy trening w Barcelonie. Na początku marca wystartuję tam w Mistrzostwach Europy. W zasadzie na razie przygotowuję się bardziej do tych regat, niż do eliminacji do igrzysk. Regaty na Majorce odbędą się dwa tygodnie później, więc chcę mieć świetną formę już na mistrzostwach. Mam duży głód wyniku. Na wodzie skupiam się przede wszystkim na kursach z wiatrem, bo tam mam duże rezerwy. W treningu motorycznym pracuję nad szybkością, poprawą czasu reakcji i ogólną zwinnością. Ostatnio trening, zarówno na wodzie jak i na lądzie, daje mi bardzo dużo radości.
Jeśli chodzi o ocenę szans na kwalifikację Piotr, mimo że zdaje sobie sprawę, jak trudne będzie to zadanie, wydaje się być spokojny i pozytywnie nastawiony.
– Mamy do pokonania zawodników z Hiszpanii, Rosji, Turcji, Czech i Portugalii – wymienia. – Jest tylko jedno miejsce dla najlepszego, spośród dotąd niezakwalifikowanych krajów europejskich. Zdobycie miejsca dla Polski będzie równoznaczne z miejscem imiennym, więc kolegów z Polski także muszę pokonać. Dostanie się na najbliższe igrzyska, to być może najtrudniejsze wyzwanie, z jakim dotąd przyszło mi się zmierzyć. Konkurencja na wodzie to jedno, ale dodatkowo od maja ubiegłego roku, koszty treningów i startów pokrywam sam. Z Polskiego Związku Żeglarskiego mam sprzęt, na którym żegluję. Mam na szczęście również wspaniałych sponsorów indywidualnych. Firmy: Salamander, Philips, Zakłady Mięsne Warmia oraz Miasto Biskupiec i Gdańsk są ze mną w czasie, w którym potrzebuję tego bardziej niż zwykle. Do tego nieocenionego grona dołączył Pomorski Związek Żeglarski współfinansując mój start w ostatnich mistrzostwach świata. Dzięki takiemu wsparciu mogę myśleć o wyzwaniu, jakim jest walka o igrzyska i jestem za to bardzo wdzięczny. To napędza mnie w działaniu. Mam dobry plan i konsekwentnie go realizuję. Robię wszystko, by zdobyć paszport olimpijski.
Walkę o przepustkę olimpijską zapowiada również aktualny mistrz Polski, Mikołaj Lahn (UKS FIR Warszawa).

Fot. Rafał Szukiel
– Na Majorce będę walczył o kwalifikację olimpijską dla kraju i dla siebie – mówi Mikołaj. – Przygotowania do tych regat rozpocząłem w lipcu, po Mistrzostwach Świata Juniorów, które odbyły się w Walencji. Moim głównym celem okresu przygotowawczego było zwiększenie masy ciała do 92-95 kilogramów oraz poprawienie techniki manewrów na wodzie. Rozpocząłem od wagi 85,5 kg i po kilku ciężkich miesiącach udało się uzyskać 93,5 kg. W listopadzie pojechaliśmy do Wisły trenować na rowerach wytrzymałość i siłę. Od tego momentu staram się utrzymywać stałą masę ciała, co jest bardzo ważne przy trymowaniu sprzętu. Przygotowania na wodzie rozpoczęliśmy w grudniu od zgrupowania i regat w Palamos. Następnie, na początku stycznia, byliśmy w Walencji, gdzie wracamy ponownie 23 stycznia na dalsze treningi. Przed Majorką czekają nas Mistrzostwa Europy, które odbędą się na początku marca w Barcelonie. Będzie to bardzo intensywny początek sezonu.
Zdaniem Mikołaja, szansa na bilet do Rio jest, a Mistrzostwa Europy będą doskonałym sprawdzianem formy.
– Przygotowania idą w bardzo dobrym kierunku – stwierdza Mikołaj. – Niestety, brakuje mi trochę opływania w dużych regatach, ponieważ dopiero od trzech lat żegluję na Finnie. Wiadomo, podejmę wyzwanie i będę walczył ze wszystkich sił. Oczywiście duże szanse ma olimpijczyk z Londynu, Piotr Kula, który ma przewagę w doświadczeniu. Poza tym, on zawsze dobrze żeglował na Majorce w Pucharach Świata. Są jeszcze inni dobrzy zawodnicy, którzy przymierzają się do walki: Łukasz Lesiński i Michał Jodłowski. Na pewno czeka nas trudne zadanie, ponieważ zostało do wywalczenia miejsce tylko dla jednego państwa.
Zarówno Piotr, jak i Mikołaj, jako głównego faworyta igrzysk typują Gilesa Scotta z Wielkiej Brytanii, który już trzykrotnie zdobywał mistrzostwo świata na Finnie. Równie zgodnie do faworytów nasi zawodnicy zaliczają Słoweńca Vasilija Zbogara, który jest dwukrotnym medalistą olimpijskim w klasie Laser Standard (Ateny 2004 – brąz, Pekin 2008 – srebro), a na Finnie zdobył między innymi brązowe medale zeszłorocznych mistrzostw świata i Europy. W gronie pretendentów do olimpijskiego podium znajdują się również Ivan Kliakovic Gaspic z Chorwacji czy Jonathan Lobert z Francji.
– Jeśli dopnę swego i pojadę na igrzyska, spróbuję ich zaskoczyć. Czasami pretendentom w takich zawodach jest najtrudniej – podsumował Piotr.