< Powrót
31
października 2024
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Tadeusz Lademann
Borda

Znani i nieznani: Barbara i Tomasz Borda

Są pływającym małżeństwem, które połączyło żeglarstwo. Barbara i Tomasz Borda mają już za sobą rejsy po całym świecie i start w transatlantyckich regatach ARC, a wiosną chcą rozpocząć wymarzoną wielką oceaniczną włóczęgę.

Barbara i Tomasz Borda dorastali w różnych częściach Polski, a ich żeglarska droga była zupełnie inna. Barbara pływać zaczęła pod koniec lat 80. w Tarnowie w harcerskiej drużynie wodnej.

– Dorastałam w takich latach, kiedy podróże nie były takie popularne – wspomina. – Okładki z „National Geographic” czy innych pism przyrodniczych robiły na mnie wielkie wrażenie i stąd pewnie zamiłowanie do podróży. A żeglowanie zaczęło się od Omeg na Zalewie Rożnowskim. Potem była Solina, Mazury… Poważniejsze pływanie to już w Gdyni – w Centrum Wychowania Morskiego ZHP. Początkowo były to rejsy na Opalach po Zatoce Gdańskiej, ale później też na „Zawiszy Czarnym”.

Tomasz żeglować zaczął z kolei już jako dorosła osoba.

– Urodziłem się w Gdańsku i zawsze romantycznym okiem patrzyłem na morze – opowiada. – W młodości nigdy nie miałem jednak czasu i żeglować zacząłem już jako osoba dorosła w latach 90. Przypadkiem znalazłem ogłoszenie o kursie na żeglarza jachtowego w Yacht Klubie Polski Gdynia i postanowiłem się na niego udać. Obawiałem się, że będą sami młodzi ludzi, ale na szczęście były osoby w różnym wieku. Potem były pływania stażowe, zdobywanie doświadczenia i patentu na sternika jachtowego.

Borda

Tomasz Borda podczas rejsu.
Fot. arch. rodziny Borda

Tomasz Borda wypływał w coraz dalsze rejsy, prowadząc „Gedanię” w rejsie przez Kanał Kaledoński, a jednym z jego ważniejszych był ten ze Spitsbergenu do Tromsø w 2010 roku. Potem żeglował na „Zawiszy Czarnym” i w 2013 roku go poprowadził już jako kapitan w ostatnim etapie The Tall Ship Races z Rygi do Szczecina. Duży wpływ na jego żeglarski rozwój miał słynny kapitan Andrzej Drapella.

– Był moim mentorem i wielkim przyjacielem – mówi Tomasz Borda. – Działał w The Sail Training Association Poland i kiedyś zabrał mnie na rejs „Gedanią” z Lizbony do Barcelony, na którym byłem jego zastępcą. Przyglądał się, jak mi idzie, zweryfikował moje umiejętności i potem mogłem ten jacht samodzielnie prowadzić.

Andrzej Drapella wprowadził też Bordę do Bractwa Wybrzeża – Mesy Kaprów Polskich, czyli oddziału międzynarodowego stowarzyszenia ludzi morza Hermandad de la Costa. Został bratem numer 113, a później najpierw Skrybą, a następnie Sztormanem Mesy Gdańskiej. Organizował też m.in. 50-lecie Bractwa Wybrzeża, którego częścią było odsłonięcie wspólnie z Pomorskim Związkiem Żeglarskim tablicy Bolesława K. Kowalskiego – doświadczonego kapitana i współtwórcy Bractwa – w Alei Żeglarstwa Polskiego w Gdyni. Zaangażował się też w przyznanie Henrykowi Jaskule honorowego członkostwa w organizacji oraz nagrody Chwała Mórz – Kaperski Topór Bojowy.

Dużą zmianę w życiu Barbary i Tomasza, nie tylko żeglarskim, przyniósł 2007 rok. Poznali się bowiem wtedy podczas rekreacyjnego rejsu po Chorwacji.

– Był to zupełny przypadek – wspomina Barbara Borda. – Popłynęliśmy do Wenecji i zwiedzaliśmy ją już wspólnie we dwójkę, snując plany i marzenia na przyszłość. Potem byliśmy na krótkim rejsie z Londynu, coraz częściej przyjeżdżała do Tomka do Gdyni, w 2010 roku z nim zamieszkałam, a rok później wzięliśmy ślub.

Fot. arch. rodziny Borda. Na Hornie.

Już wspólnie Barbara i Tomasz odbyli kolejne rejsy. Po tym jak zaprzyjaźnili się z Hanną i Mariuszem Koprami często żeglowali na jachcie „Katharsis”. Najpierw w 2015 roku popłynęli na Karaiby, potem z Kostaryki na Polinezję Francuską. Z kolei w 2019 roku m.in. zwiedzili Wyspę Wielkanocną, Patagonię i okrążyli przylądek Horn oraz dotarli do Antarktyki.

– Sylwestra spędzaliśmy na Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, co też było bardzo fajnym przeżyciem – wspomina Tomasz. – Pływaliśmy 1,5 miesiąca po wodach Antarktyki – byliśmy na Morzu Bellingshausena, za Zatoką Małgorzaty, daleko na południe za kołem polarnym. Ze wszystkich rejsów ten był najpiękniejszy, a to, czego tam dotknąłem, zobaczyłem i doświadczyłem, redefiniuje człowieka i sprawia, że inaczej patrzy na świat.

– Trudno zrobić ranking rejsów – dodaje Barbara. – Pacyfik jest niesamowity, a do Chile chciałabym wrócić. Do Antarktyki oczywiście też, ale z drugiej strony pamiętam, jak duże to było wyzwanie pod względem fizycznym.

Innym dużym przeżyciem był udział na przełomie 2013 i 2014 roku w transatlantyckich regatach ARC – Atlantic Rally for Cruisers, w których Barbara i Tomasz popłynęli we dwójkę. Efekt – pierwsze miejsce w kategorii doublehanded.

– Rejs przez Atlantyk był dla mnie mocnym doświadczeniem i skokiem na głęboką wodę – opowiada Barbara. – Tam nabrałam pewności siebie, bo okazało się, że mogę sobie poradzić i do pewnego stopnia podejmować jakieś decyzje i za nie odpowiadać.

Dzięki żeglarstwu mieli też okazję m.in. poznać sir Robina Knox-Johnstona – pierwszego żeglarza, który samotnie opłynął świat bez zawijania do portu.

Obecnie Barbara i Tomasz przygotowują się do kolejnej wyprawy, która tym razem będzie żeglarską włóczęgą po całym świecie. W tym celu kupili aluminiowy jacht typu Breehorn 44. Jednostka nazywa się „Ikinoo”, co pochodzi z języka Inuitów i oznacza biały, załamujący się grzbiet fali.

Barbara i Tomasz Borda z nagrodą za zwycięstwo w regatach ARC w kategorii doublehanded.
Fot. arch. rodziny Borda

– On był przystosowany do długiego pływania we dwie osoby – mówi Tomasz. – Kupiliśmy go od holenderskiej pary, która skończyła ośmioletni rejs dookoła świata. I oni przygotowali go do takiego żeglowania. Jacht ma dwie kabiny, więc możemy zaprosić jeszcze gości, dużo przestrzeni i można na nim wygodnie żyć. Jest też przystosowany do pływania w trudniejszych warunkach. Teraz przechodzi remont.

Pierwszym celem żeglarskiego małżeństwa będzie Spitsbergen. A co potem?

– Chcielibyśmy się tak przygotować, żeby nie musieć potem wracać do Polski – dodaje Barbara. – Bo mamy naprawdę bardzo długą listę miejsc, które chcielibyśmy zwiedzić lub do których wrócić.

Barbara Borda, ur. 12 stycznia 1973 w Tarnowie – absolwentka wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Rzeszowskiego, a także Sopockiej Szkoły Fotografii. Na co dzień pracuje w firmie konsultingowej. W wolnych chwilach zawsze wraca do wody, skąd wszyscy się wywodzimy, żeglując lub nurkując. Instruktorka nurkowania – z wielką pasją obserwuje życie również pod powierzchnią wody, namiętnie je fotografując.

Tomasz Borda, ur. 12 stycznia 1966 w Gdańsku – absolwent Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej oraz Historii Sztuki Uniwersytetu Gdańskiego, kapitan jachtowy, brat wybrzeża #113, pracownik naukowy, właściciel firmy programistycznej.

Co myślisz o tym artykule?
+1
5
+1
2
+1
3
+1
2
+1
3
+1
2
+1
0