< Powrót
19
maja 2023
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Tadeusz Lademann
Jerzy Idzikowski
Jerzy Idzikowski.

Znani i nieznani: Jerzy Idzikowski

Przez marynarzy nazywany jest „żeglarzem”, przez żeglarzy – „marynarzem”. Nie bez powodu – Jerzy Idzikowski życie dzieli pomiędzy marynarski zawód a żeglarską pasję. Łącznie na morzach i oceanach przepłynął zaś ponad 1,3 mln Mm.

Jerzy Idzikowski urodził się 24 października 1951 roku w Częstochowie. Swoją przygodę z morzem rozpoczął jako ośmiolatek – po pierwszej klasie szkoły podstawowej.

– Całą rodziną i ze znajomymi pojechaliśmy do Stegny Gdańskiej – wspomina Jerzy Idzikowski. – Pamiętam, że wspiąłem się na wydmę i po raz pierwszy zobaczyłem morze. Zakochałem się w nim, zacząłem zbierać „Tygodnik Morski”, a później  miesięcznik „Morze”. Żeglować zacząłem kilka lat później, kiedy ojciec wziął mnie nad Jezioro Rożnowskie, gdzie popływałem na Omedze. Bardzo mi się spodobało!

Szanse na żeglarski rozwój Jerzy Idzikowski zyskał w 1966 roku, kiedy jego ojciec dostał pracę w Hucie im. Bolesława Bieruta w Częstochowie. Dowiedział się tam, że hutniczy klub żeglarski LOK organizuje kurs na patent żeglarza jachtowego. W tym samym roku uzyskał ten pierwszy stopień żeglarski, a następnie postawił przed sobą kolejny cel – patent sternika.

Jerzy Idzikowski

Jerzy Idzikowski (w środku, w berecie) na rejsie kandydackim na „Darze Pomorza” w 1969 roku.
Fot. arch. Jerzego Idzikowskiego

– Kurs w Jastarni na sternika jachtowego kosztował 1600 zł – opowiada. – Uzbierałem 400 zł, a od klubu dostałem 1200 zł jako nagrodę za pracę społeczną przy konserwacji jachtów. Udało się zdobyć patent, a ja do końca wakacji zostałem w Jastarni, pracując jako tzw. młodszy instruktor. Udało mi się też popłynąć w swój pierwszy pełnomorski rejs na „Henryku Rutkowskim”. A rok później rozpocząłem studia na Wyższej Szkole Morskiej, ponieważ chciałem popłynął na „Darze Pomorza”.

Podczas rejsu kandydackiego na „Darze Pomorza” dostał pseudonim „Ojo” – po bohaterze filmu „Karmazynowy Pirat”, który świetnie znał się na linach. Szybko trafił też do Sekcji Żeglarskiej Akademickiego Klubu Morskiego przy Wyższej Szkole Morskiej, gdzie dalej rozwijał się żeglarsko pod okiem słynnego żeglarza, opiekuna klubu Zbigniewa Szpetulskiego. W 1970 roku zdał egzamin praktyczny i teoretyczny na stopień jachtowego sternika morskiego, a w 1973 roku otrzymał patent jachtowego kapitana żeglugi bałtyckiej.

Jerzy Idzikowski

Jerzy Idzikowski na rufie „Konstantego Maciejewicza” w 1975 roku.
Fot. arch. Jerzego Idzikowskiego

W 1975 roku Jerzy Idzikowski został jachtowym kapitanem żeglugi wielkiej i poprowadził rejs na „Konstantym Maciejewiczu” dookoła Islandii oraz przez słynną z bardzo silnych prądów cieśninę Pentland Firth.  Rejs został nagrodzony III Nagrodą Honorową Rejs Roku 1975. W tym samym roku po raz pierwszy pływał „Zawiszą Czarnym”. W 1976 roku wyruszył w kolejną wyprawę, tym razem na jachcie „Otago”. Celem był Archangielsk nad Morzem Białym.

– Po Archangielsku następnym portem był Murmańsk – wspomina. – Niestety nasz silnik pomocniczy Volvo-Penta odmówił posłuszeństwa, więc wymyśliłem, że popłyniemy na Wyspę Niedźwiedzią, gdzie jest szansa, że miejscowi mechanicy będą w stanie go naprawić. Byłem tam w 1970 roku na „Janie Turlejskim” z kapitanem Wiktorem Gorządkiem i bardzo mi się spodobała. Trafiliśmy tam bezproblemowo. Załoga jachtu w dwóch partiach odwiedziła wyspę. Ja byłem w tej drugiej grupie – mechanicy ze stacji norweskiej obiecali pomoc. Gdy byłem na wyspie dowiedziałem się, że wiatr się zmienił i stężał, a jacht zdryfował na półkę skalną.

Nikomu z załogi na szczęście nic się nie stało, ale uszkodzony „Otago” zatonął po próbie ściągnięcia ze skał przez norweskich ratowników. Jerzemu Idzikowskiemu na trzy lata cofnięto zaś uprawnienia do prowadzenia jachtów.

– Uważam, że ocean daje czasami człowiekowi prztyczka w nos i uczy pokory – opowiada. – Tak to przyjąłem. Ale gnojono mnie dość długo. Byłem znany jako ten, który utopił „Otago”. Dlatego odsunąłem się trochę od polskiego żeglarstwa.

W 1976 roku Jerzy Idzikowski rozpoczął pracę w Polskich Liniach Oceanicznych. W 1983 roku został kapitanem żeglugi małej, a trzy lata później kapitanem żeglugi wielkiej. W 1987 roku był kapitanem „Drużby” i „Mira” – sióstr „Daru Młodzieży” – w próbach morskich. Ponadto w 1987 roku jako kapitan stażysta prowadził pod okiem kapitana Dariusza Drapelli „Zawiszę Czarnego”, a w 1989 roku dowodził „Oceanią”.

– Żaglowce zawsze mi się podobały, bo żagle to jest sztuka – mówi. – Kiedyś głównie na nich wykonywano manewry w basenie żeglarskim.

Jerzy Idzikowski z żoną Anitą i córką Moniką na statku „Vasos” na Kanale Sueskim w 1991 roku.
Fot. arch. Jerzego Idzikowskiego

W 1988 roku rozpoczął zaś pływanie na statkach obcych bander. Łącznie był kapitanem 47 statków, a podczas żeglarskiej i marynarskiej kariery przepłynął w sumie ponad 1 350 000 Mm. I mimo formalnego przejścia na emeryturę wciąż żegluje.

– Byłem kapitanem „Bonawentury”, „Zawiszy Czarnego” i „Bryzy H” – opowiada Jerzy Idzikowski. – W ubiegłym roku pływałem jako oficer i wykładowca astronawigacji na „Generale Zaruskim”. W najbliższym czasie w podobny rejs wybieram się na żaglowcu „Kapitan Borchardt”. Jestem też instruktorem w Badawczo-Szkoleniowym Ośrodku Manewrowania Statkami w Iławie.

Ponadto Idzikowski kończy właśnie książkę poświęconą astronawigacji, która stała się jego pasją.

– Pamiętam, jak na „Janie Turlejskim” starszy oficer pokazał nam sekstant – opowiada. – Był on zawsze pięknym symbolem nawigatorów. A zajęcia, choć wymagające, bardzo mi się podobały. Potem podczas rejsu na „Darze Pomorza” miałem chody, bo ładnie „łapałem” pozycję. Później w PLO w żegludze oceanicznej też tylko sekstantu używaliśmy. I teraz postanowiłem zebrać wszystkie własne doświadczenia oraz stosowane na świecie metody. Książka powinna ukazać się drukiem już jesienią.

Jerzy Idzikowski, ur. 24 października 1951 roku w Częstochowie, obecnie mieszka w Gdyni. Kapitan jachtowy oraz żeglugi wielkiej. Uczestnik dalekomorskich rejsów, m.in. dookoła Islandii, dowódca żaglowców, miłośnik astronawigacji. Pokonał na jachtach, żaglowcach i statkach łącznie ponad 1,3 mln Mm.

Co myślisz o tym artykule?
+1
12
+1
1
+1
10
+1
0
+1
2
+1
0
+1
2