
Dominik Życki: Nasz cel na 2019 to kwalifikacje olimpijskie
7 grudnia 2018 roku Dominik Życki został dyrektorem sportowym Polskiego Związku Żeglarskiego. Rozmawiamy o jego obowiązkach na nowym stanowisku, wnioskach po mistrzostwach świata w Aarhus, rozwoju kitesurfingu i zbliżających się zawodach Pucharu Świata w Miami.
– Dlaczego postanowił pan zostać dyrektorem sportowym PZŻ?
– Półtora roku pełniłem w Polskim Związku Żeglarskim funkcję trenera wspierającego, byłem też członkiem zespołu wsparcia sportowego stworzonego przez wiceprezesa PZŻ ds. sportu Mateusza Kusznierewicza. Z biegiem czasu zakres naszych działań rozszerzył się, zajmowaliśmy się praktycznie wszystkim. Kiedy Mateusz Kusznierewicz zrezygnował z pełnienia funkcji wykonawczej zespołu, prezes Tomasz Chamera zaproponował, żebym zgłosił się do konkursu na dyrektora sportowego, bo i tak zajmuję się sprawami, za które odpowiada osoba na tym stanowisku. Zgłosiłem się i pracę dostałem.
– Bardziej kojarzymy w panu zawodnika i dziennikarza niż trenera…
– A czy dyrektor sportowy musi być trenerem? Wydaje mi się, że w tej chwili powinien być przede wszystkim managerem. Ale mam też doświadczenie trenerskie, jeździłem z kadrą na różne wyjazdy, a wcześniej szkoliłem małe dzieci w moim klubie – Spójni Warszawa. Nie można mnie oczywiście porównać do trenerów, którzy tę funkcję pełnią od wielu lat.
– Czym dokładnie pan się zajmuje?
– Niestety póki co, wszystkim. Dążymy do tego, żeby pracę porozdzielać, a na razie zatwierdzam kadry, sprawdzam czy zawodnicy się do nich nadają, pracuję nad budżetem i regulaminami, które muszą być co roku uaktualniane i gotowe przed sezonem. Ponadto podlegają mi sprawy trenerskie, czyli dobieranie ich do poszczególnych grup, ale też wakaty, które trzeba uzupełniać. Oprócz tego jest jeszcze mnóstwo drobnych obowiązków – spotkania z trenerami i zawodnikami, omawianie logistyki na wyjazdy. Ale nie jestem sam, wiele osób w Polskim Związku Żeglarskim mnie wspiera.

Fot. Stanisław Iwiński/Żagle
– Pana bezpośrednim zwierzchnikiem jest Mateusz Kusznierewicz, partner z łódki i wieloletni kolega. To niecodzienna sytuacja.
– W tej chwili powstaje nowa struktura Polskiego Związku Żeglarskiego i będę podlegał bezpośrednio pod Zarząd. Mateusz jako wiceprezes będzie miał oczywiście wgląd do wszystkich rzeczy, które robię, będzie mógł sprawdzać moją pracę i sugerować rozwiązania.
– Jakie cele sportowe postawił przez panem Zarząd? Po mistrzostwach świata w Aarhus trochę do poprawienia w kadrze jest…
– Aarhus okazało się niestety porażką, w tym także moją. Nie zdobyliśmy tyle kwalifikacji, ile zamierzaliśmy. Celem na ten rok jest uzyskanie pozostałych, szczególnie w 49er i 470 kobiet, które wciąż są naszymi priorytetowymi klasami. 49er pokazał się z najlepszej strony w Gdyni podczas mistrzostw Europy, ale w Aarhus czegoś zabrakło. Do tego chcielibyśmy wspomóc bardzo szybko rozwijającą się załogę 49erFX, której trenerem jest Tomek Stańczyk. Ola Melzacka i Kinga Łoboda zrobiły w 2018 roku gigantyczny postęp i mają szansę na kwalifikację. Będziemy też walczyć w Finnie i Laserze Standardzie.
– Wyniki w tej ostatniej klasie nie zachwycają – w Aarhus tylko jeden z naszych reprezentantów znalazł się w złotej grupie.
– Staramy się znaleźć sensowne rozwiązania, żeby zawodnikom pomóc. Jednym z nich jest wsparcie Karola Jabłońskiego, który jest trenerem-konsultantem w sprawach typowo żeglarskich – taktyce, strategii regatowej, trymie sprzętu i technice żeglowania, szczególnie w klasach dwuosobowych. Celem na ten rok, który ma przynieść w 2020 roku przynajmniej jeden medal olimpijski, jest też stworzenie akademii trenerskiej. Będzie się nią zajmował Andrzej Piasecki, który przygotuje szkolenia dla trenerów poświęcone tematom, w których potrzebują pomocy i wsparcia. Chciałbym, żeby skorzystali z tego nie tylko trenerzy kadry seniorów, ale też juniorów i docelowo trenerzy klubowi. W tym roku chcemy przeprowadzić również cztery wspólne szkolenia dla zawodników kadr narodowych – seniorów i juniorów. W tych wszystkich działaniach nie ma rewolucji, ale chodzi o urzeczywistnianie pomysłów, które się rodziły w ciągu ostatnich lat.
– World Sailing wprowadził wiele zmian w programie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. Przygotowujecie się już do wprowadzenia kitesurfingu?
– Myślimy o tym. Są już konkretne ustalenia z ministerstwem odnośnie zasad finansowania, bo kite na razie jeszcze nie jest traktowany jako dyscyplina olimpijska, a to oznacza zupełnie inne budżety. Robimy też wszystko, żeby pomóc kitesurferom – finalizujemy obecnie rozmowy z trenerem dla grupy juniorów, który stworzy program działań. Następnie będziemy musieli powołać drużyny mieszane, bo w takiej formule kitesurfing będzie rozgrywany. Na tym się skoncentrujemy na pierwszym zgrupowaniu seniorskim i juniorskim.
– A co z żeglarstwem offshorowym?
– Dla PZŻ nie jest ono najlepszym rozwiązaniem. To dyscyplina droga i nawet jeżeli World Sailing mówi, że łódki zostaną dostarczone na czas igrzysk, to jednak na czymś trzeba trenować. Federacja na pewno nie wybierze Delphi 24, ani Skippi 650, które są polską specjalnością – jak już, to np. J70 czy inne łódki tego typu. Będzie to dla Związku wyzwanie.
– Przed naszymi żeglarzami zawody Pucharu Świata w Miami. Ile medali przywiozą?
– Traktuję tę imprezę w kategoriach czysto szkoleniowych. Nie liczę na medale, ale nie będę zaskoczony, jeżeli Zosia Klepacka go przywiezie. Mam przede wszystkim nadzieję na dobre żeglowanie naszych zawodników, efektywną współpracę z Karolem i wzmocnienie ich pewności siebie przez wiosennymi mistrzostwami Europy. Szczególnie chciałbym, żeby dobrze wypadł Piotr Kula, który jako pierwszy przystąpi do próby zdobycia kwalifikacji olimpijskiej już w maju.
Dominik Życki, ur. 15 lutego 1974 roku w Warszawie, sportowiec startujący w klasach Finn i Star, dziennikarz oraz trener. Żeglować zaczął w wieku 11 lat w klasie Cadet w KS Spójnia Warszawa. Później pływał w klasie Finn, zdobywając m.in. mistrzostwo Europy juniorów w 1993 roku, oraz Star jako załogant Mateusza Kusznierewicza, z którym zwyciężył w mistrzostwach świata w 2008 roku oraz dwukrotnie wystąpił na igrzyskach olimpijskich. Od kilkunastu lat pracuje jako dziennikarz w magazynie Żagle, kilkukrotnie był też współkomentatorem regat olimpijskich dla TVP oraz regat o Puchar Ameryki w kanałach Eurosport i nSport.
PODZIEL SIĘ OPINIĄ