
Flota Piotra Kulczyckiego rośnie w siłę
Piotr Kulczycki, prezes spółki 3Oceans, uratował 54-letni jacht „Leonid Teliga”. Jednostka po remoncie służyć ma do dalekomorskich wypraw.
Zadbał o „Fryderyka Chopina”, wyremontował „Wielkopolskę” i odbudował „Kapitana Głowackiego”. A to nie wszystko – Piotr Kulczycki, prezes spółki 3Oceans, latem tego roku kupił jacht „Leonid Teliga” i zamierza dać mu nowe życie.
„Leonid Teliga” zwodowany został w 1970 jako trzeci – i ostatni – jacht z typu Antares, który stworzony został w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej. Wcześniej z tej serii powstały „Dar Szczecina” i „Roztocze”. To dzielne jachty oceaniczne, o długości 18,1 metra i szerokości 4,6 metra, które mogą zabrać na pokład 12-14 żeglarzy.
Początkowo armatorem „Leonida Teligi” było Centrum Wychowania Morskiego ZHP, ale już w 1972 roku został nim Klub Sportów Wodnych Hutnik z Dąbrowy Górniczej. Pod banderą tego klubu m.in. przepłynął Atlantyk do USA i wziął udział w Operacji Żagiel w 1976 roku. Później regularnie pływał po Bałtyku i Morzu Śródziemnym. Problemy rozpoczęły się na przełomie lat 80. i 90., kiedy klub popadł w kłopoty finansowe i nie miał środków na remont i utrzymanie jachtu.
– Ten jacht wzbudzał moje zainteresowanie jeszcze zanim kupiłem „Fryderyka Chopina” – wspomina Piotr Kulczycki. – Stał na eksponowanym miejscu, na brzegu Odry koło Mariny Gocław w Szczecinie, i prezentował się pięknie. Zainteresowałem się jego kupnem, skontaktowałem z właścicielem, ale później kontakt zamarł. Stwierdziłem też, że jacht jest naprawdę duży i może sprawić kłopoty organizacyjne i remontowe.
Temat uległ zawieszeniu na kilkanaście lat, Kulczycki skoncentrował na innych jednostkach, a w międzyczasie Hutnik sprzedał „Leonida Teligę” prywatnemu armatorowi. Ten jednak zdążył przeprowadzić tylko drobne prace przy kadłubie i postanowił jacht sprzedać.
– Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że teraz jest czas na taki jacht, na którym będę wstanie prowadzić formułę rejsów wyprawowych – dodaje Piotr Kulczycki. – Istnieje zainteresowanie takimi rejsami pobudzającymi wyobraźnię – na wody południowe, Pacyfik. Oczywiście ludzie nie mają czasu na takie wyprawy, więc trudno oprzeć na tym jakąś sensowną działalność. Ale jeżeli ma się taki jacht i środowisko żeglarskie, zawsze znajdą się chętni. Zwłaszcza że pływanie na „Fryderyku Chopinie” lub „Kapitanie Głowackim” jest diametralnie różne od doświadczeń, które przynosi krążowniczy rejs na tego typu klasycznym jachcie.
Jak tłumaczy Kulczycki, wyprawy przeplatane będą rejsami krótkimi i startami np. w The Tall Ships Races.
Jacht został zakupiony latem, a na początku września rozpoczęła się operacja przenosin ze Szczecina do puckiej firmy Complex Jacht, związanej z Kulczyckim, która ma za sobą m.in. odbudowę „Kapitana Głowackiego”, „Generała Zaruskiego” oraz remonty m.in. „Wielkopolski”.
– Początkowe założenie było takie, żeby przetransportować go drogą morską, ale ze względu na konieczność załatwienia formalności, zdobycia pozwoleń i opłacenia holownika, uznaliśmy, że lądem będzie łatwiej i taniej – tłumaczy Sebastian Kulling, prezes Complex Jachtu. – Najpierw musieliśmy zdemontować balast i trochę innych elementów, a potem przewieźliśmy go drogą lądową.
4 i 5 września odbył się załadunek, a jacht ostatecznie znalazł się w hangarze Complex Jachtu po kilku dniach. Nie obyło się bez problemów – z uwagi na trudny dojazd i gabaryty jednostki, „Leonid Teliga” musiał zostać zwodowany w puckim porcie jachtowym, przeholowany do portu rybackiego i tam wyciągnięty na ląd. Jacht, mimo że stał na lądzie około 25 lat, na razie nie wydaje się być w złym stanie. Na pewno największe zmiany dotkną wnętrze – wcześniej zostało ono bowiem przystosowane do rejsów z nurkami.
– Ze środka wszystko będzie usuwane, bo będzie robiony zupełnie inny układ i pod inne przeznaczenie – dodaje Kulling. – Teraz zaczynamy prace przy burtach, zdzieramy stare szpachle itd. To jednak dopiero początek remontu i jeszcze nie wiemy, jak szeroki będzie jego zakres. Chcielibyśmy w rok go skończyć.

„Gandalfa” w hangarze Complex Jachtu 5 lipca 2024, przed rozpoczęciem prac.
Fot. Fb/Complex Jacht
Równolegle Complex Jacht rozpoczęło latem odbudowę innego jachtu Kulczyckiego – „Gandalfa” typu Vega, kiedyś znanego pod nazwą „Zenit”. Na tej jednostce w 1970 roku Teresa Remiszewska odbyła samotny bałtycki rejs, za który otrzymała nie tylko III nagrodę Rejs Roku, ale też miano Pierwszej Damy Bałtyku.
– „Gandalf” będzie służył raczej do krótkich rejsów bałtyckich – mówi Kulczycki. – Np. dla kogoś z naszego staffu, kto chciałby spróbować samodzielnego poprowadzenia rejsu. To jest zawsze bardzo pożyteczne i kiedyś było naszą doktryną, że każdy oficer powinien poprowadzić jakiś rejs. „Wielkopolska” jest na to za duża, a „Gandalf” w sam raz, bo można nim płynąć w 2-4 osoby.
Piotr Kulczycki jest prezesem firmy 3Oceans i akcjonariuszem spółki Complex Jacht. W jego flocie znajdują się m.in. żaglowce „Fryderyk Chopin” i „Kapitan Głowacki”, na których prowadzone są rejsy Niebieskiej Szkoły, oraz jachty „Wielkopolska” i czekająca na remont bliźniacza „Polonia”, „Leonid Teliga”, „Gandalf” oraz „Amarant” typu Delphia 47. W 2018 roku został laureatem nagrody im. kapitana Leszka Wiktorowicza za 2017 rok.