(Nie)zapomniane jachty: „Mazurek”
Z Krystyną Chojnowską-Liskiewicz przeszedł do historii światowego żeglarstwa, ale w latach 90. stał zaniedbany w krzakach w Trzebieży. Na szczęście od 2010 roku „Mazurek” znów pływa i startuje w regatach.
Kiedy w kwietniu 1975 roku Krystyna Chojnowska-Liskiewicz została wybrana przez Polski Związek Żeglarski do poprowadzenia Samotnego Kobiecego Rejsu Dookoła Świata, największym problemem w przygotowaniach był brak odpowiedniego jachtu. Ostatecznie podjęto decyzję o budowie nowej jednostki w Gdańskiej Stoczni Jachtowej Stogi, a głównym konstruktorem został mąż żeglarki – Wacław Liskiewicz. Budowę „Mazurka”, na bazie seryjnie produkowanego „Szmaragdu III”, rozpoczęto w sierpniu, a ochrzczono go już po czterech miesiącach – 21 grudnia 1975 roku.
28 marca 1976 roku Krystyna Chojnowska-Liskiewicz wypłynęła z Las Palmas w jeden z najważniejszych rejsów w historii polskiego żeglarstwa. Cała wyprawa trwała ponad dwa lata, a żeglarka 20 marca 1978 roku jako pierwsza kobieta w historii zamknęła pętlę wokółziemską, do Las Palmas dopływając 21 kwietnia. 18 czerwca 1978 roku Krystyna Chojnowska-Liskiewicz została hucznie powitana w Gdańsku, a niedługo później „Mazurek” zasilił flotę Centralnego Ośrodka Żeglarstwa PZŻ w Trzebieży. Został tam nieznacznie przebudowany i służył do rejsów szkoleniowych. Na początku lat 90. wyeksploatowany jacht trafił jednak na ląd. Na szczęście zainteresowało się nim małżeństwo szczecińskich żeglarzy – Urszula i Marek Hermachowie.
– W 1995 roku Polski Związek Żeglarski ogłosił przetarg na zbycie „Mazurka” – wspomina Marek Hermach. – Wspólnie z żoną pojechaliśmy do Trzebieży, żeby go obejrzeć. Widok był opłakany. Jacht stał trzy lata na lądzie z otwartymi lukami, w środku było pełno zgniłych liści, panował wszechobecny bałagan, a zatarty silnik nadawał się wyłącznie na złom. Przykro nam było, że tak zasłużony dla światowego żeglarstwa jacht dogorywa w krzakach. Ponieważ moja żona w latach 80. pływała na „Mazurku”, łatwiej nam było podjąć decyzję o złożeniu oferty. Pod koniec roku PZŻ rozstrzygnął przetarg, przyjmując naszą ofertę jako najwyższą.
Nowi właściciele gruntownie wyremontowali „Mazurka”. Wymienione zostało całe wnętrze jachtu, bo sklejka zgniła i rozpadała się w rękach, zamontowano nowy silnik i uszyto żagle. Jacht został ponownie zwodowany w 2010 roku, po piętnastu latach prac. Dlaczego tak długo?
– Akurat wtedy zajęliśmy się żeglarstwem regatowym, bo nasz syn był mistrzem Polski w Optimiście, potem przeszedł na Lasera i 49er – tłumaczy Marek Hermach. – Trenowałem z nim i nie bardzo miałem czas zajmować się remontem. Dopiero jak w 2008 roku syn przestał zawodowo żeglować, wróciłem do remontu i go skończyłem. Teraz jacht jest w doskonałym stanie technicznym, więc wystarczą coroczne zabiegi konserwacyjne.
„Mazurek” – jak przyznają właściciele – jest obecnie na spokojnej emeryturze. Na co dzień cumuje w przystani Jacht Klubu AZS Szczecin, do którego należą Hermachowie. Pływa zaś głównie w rodzinnych rejsach po Zalewie Szczecińskim i Bałtyku. Co roku bierze też udział w regatach Unity Line, startując w grupie Open. I w dalszy rejs raczej nie wypłynie.
– Może coś wymyślimy, ale na razie nie planujemy dłuższych rejsów na „Mazurku” – mówi Marek Hermach. – Wprawdzie dużo żeglujemy po świecie, ale po prostu tam czarterujemy większe jachty.
„Mazurek”
Rok budowy: 1976
Miejsce budowy: Gdańska Stocznia Jachtowa Stogi
Konstruktorzy: Wacław Liskiewicz, Bronisław Tarnacki, Zbigniew Wierzbicki
Typ osprzętu: slup
Powierzchnia ożeglowania: 35 metrów kwadratowych
Długość: 9,51 metra
Szerokość: 2,7 metra
Zanurzenie: 1,54 metra
Port macierzysty: Trzebież