< Powrót
25
marca 2016
Tekst:
Dariusz Olejniczsk
Zdjęcie:
mat. prasowe

Piotr Myszka: Nie mam planów po igrzyskach

Złoty medalista Mistrzostw Świata w Ejlat, w klasie RS:X, Piotr Myszka, mówi nam nie tylko o przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

– Życie spędzasz na desce i na walizkach, jeszcze przed chwilą trenowałeś na Majorce, ale na Święta Wielkanocne wróciłeś do domu. Na długo?

– Nie. Spędzę w kraju kilka dni, a 4 kwietnia ruszam na doroczne zgrupowanie we francuskim Hyères, gdzie będziemy przygotowywać się do Pucharu Świata rozgrywanego tam pod koniec kwietnia. Zresztą, w Polsce, poza Świętami i krótką regeneracją, czekają na mnie zwykłe treningi.

– Puchar Świata w Hyères traktujesz jako okazję do kolejnej rywalizacji w gronie najlepszych windsurferów, czy będzie to raczej praktyczny trening i sprawdzian formy prze tegorocznymi igrzyskami?

– Jadę tam z myślą żeby raczej potrenować, sprawdzić ustawienia sprzętowe. Będzie okazja do sprawdzianu, bo na miejsce zjedzie cała światowa czołówka, doborowe towarzystwo. Z drugiej jednak strony takiego startu nie da się „odbębnić”, potraktować na pół gwizdka. Nie mogę sobie na to pozwolić, bo pływam już na takim poziomie, że nie wypada odpuszczać. Stratuję i płynę najlepiej jak umiem, albo nie startuje wcale. Przy okazji, na pewno start we Francji będzie jednym ze startów kontrolnych przed igrzyskami. Nadarzy się okazja, żeby popływać w dużej stawce, sprawdzić swoją formę i formę rywali. Mówiąc krótko, traktuję ten start poważnie, ale bez przesady, nie za wszelką cenę.
Poza tym, chcemy we Francji sprawdzić sprzęt, jakim dysponujemy. Jeśli będzie jakaś konieczność i możliwość zmiany w wyposażeniu, to przeprowadzimy taką zmianę. Potestujemy, sprawdzimy wszystko w warunkach bojowych.

– A potem już lecisz do Rio?

– Najpierw potrenujemy w Santander, w Hiszpanii. Tam jest bardzo dobre miejsce do treningów, są i prądy, i płaska fala. Warunki na wodzie są zbliżone do tych w Rio de Janeiro. A do Brazylii lecimy w drugiej połowie maja. I tam już będziemy trenować ściśle pod kątem startu w regatach olimpijskich na tym konkretnym akwenie. Będziemy tam w okresie, w którym wystąpią prądy dokładnie takie, z jakimi przyjdzie nam mieć do czynienia w czasie igrzysk w sierpniu. Chcemy je rozpoznać, zobaczyć, jak zachowuje się w tamtych warunkach nasz sprzęt.

– A jeśli chodzi o sprzęt, to na jakie zmiany się szykujesz?

– Już jadąc do Rio chciałbym mieć mniej więcej wybrany sprzęt. Na igrzyskach będziemy mieli do dyspozycji własny statecznik, bom i maszt i to jest nasz priorytet, żeby zabrać do Brazylii to, co najlepsze. Myślę o przynajmniej dwóch zestawach, które powinny być przygotowane pod kątem igrzysk. Tego sprzętu będę tam używał podczas treningów, sprawdzę jak się spisuje i wspólnie z ekipą podejmiemy decyzję dotyczącą wyboru tego, co najlepsze, pod koniec czerwca.

– Pracujesz nad formą i optymalnym doborem sprzętu. A co z twoim nastawieniem psychicznym przed igrzyskami?

– Cóż, staram się podejść do startu na igrzyskach spokojnie. Wiem, że po złotym medalu w Ejlat oczekiwania kibiców są wobec mnie ogromne. Ale to nie był mój pierwszy medal na mistrzostwach świata, więc nie była to jakaś niezwykła nowość, nie ekscytuje się na tyle, żeby stracić głowę. Wiem, że na mistrzostwach wszystko poszło tak, jak sobie zaplanowałem, mam spokojną głowę. Trzeba zrobić swoją robotę, także kondycyjną, fizyczną. Jestem szybki w każdych warunkach i tego się trzymam. Jadę do Rio żeby dać z siebie wszystko. To kolejne regaty, w których nawet będzie mniej startujących niż było w Izraelu. Trasa będzie dla wszystkich taka sama, popłyniemy w tym samym systemie. Jedyna różnica jest taka, że będą to igrzyska olimpijskie. Uważam, że jestem do nich przygotowany zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

– Podchodzisz do sprawy spokojnie, ale oczekujesz od siebie medalu?

– Mam już w kolekcji wszystkie możliwe medale w różnych kolorach i to zobowiązuje mnie do tego, żeby pojechać po kolejny medal. Nie interesuje mnie miejsce czwarte lub jeszcze dalsze. I tak, jak w Izraelu nastawiałem się na walkę o medal i zdobyłem złoto, tak w Rio też będę walczył o medal. Pracuję na to nie tylko ja, ale cała nasza ekipa Energa Sailing Team. Wszyscy mi pomagają. Nie wyobrażam sobie, żeby to nie miało przynieść medalowego efektu.

– No dobrze, przed tobą igrzyska, a co potem?

– Mój plan sportowy kończy się z ostatnim dniem, ostatnim wyścigiem olimpijskim. To jest mój jedyny horyzont i cel. Nie mam żadnych innych wariantów i wyjść awaryjnych. Dziś nie ma znaczenia nic, co będzie potem. Liczy się tylko okres przygotowawczy do igrzysk, no i sam start w Rio.

– Ale o zakończeniu kariery po igrzyskach nie myślisz?

– Nie wydaje mi się. Przekonamy się oczywiście, jak to się wszystko poukłada. Mam rodzinę, dzieci, które oczekują ode mnie żebym był z nimi jak najwięcej i przeżywał razem z nimi ich dzieciństwo. Na dziś jednak wszystko ustawione jest pod igrzyska. A co będzie dzień później – zobaczymy. Zobaczymy, z czym wrócę do Polski, jakie będą możliwości dalszego pływania. Ja chciałbym to robić jak najdłużej, bo chyba jestem w tym niezły i lubię to robić. Chciałbym popływać jeszcze rok, może dwa. Może nawet do kolejnej kampanii olimpijskiej, bo myślę, że to jest jeszcze w moim zasięgu. No, ale teraz są igrzyska w Rio. A jeśli chodzi o sprawy niezwiązane bezpośrednio ze sportem, po Rio pewnie będę miał trochę czasu dla rodziny, kilka miesięcy. I wtedy będzie okazja, żeby wspólnie z żoną zastanowić się, czy ona jeszcze chce i da radę ciągnąć dom i rodzinę tak, jak robi to do tej pory. A może będzie już czas, żeby odpoczęła, zaczęła pełniej czerpać z życia? Może przyjdzie czas na zmiany?

– Czyli po igrzyskach przyjdzie pora na bilans nie tylko sportowy…

– Chciałbym oczywiście pływać jak najdłużej, bo to mój sposób na życie.  Będę jednak musiał poukładać sprawy na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, gdzie jestem zatrudniony. Muszę wykazać się naukowo, żeby potwierdzić, że pracuję tam nie tylko dlatego, że uprawiam wyczynowo sport.

– Rozumiem, że chcesz obronić na tej uczelni doktorat?

– Tak. Mam na to zarezerwowany czas, mam pomysły i możliwości żeby realizować się w tej dziedzinie, więc pewnie będzie to kolejny etap mojego rozwoju, tym razem bardziej zawodowego.

Piotr.Myszka

Piotr Myszka
ur. 25.07.1981
klub: AZS AWFiS Gdańsk
Energa Sailing Team Poland

mistrz świata – Kerteminde 2010, Ejlat 2016
wicemistrz świata – Perth 2011
mistrz Europy – Burgas 2011
brązowy medalista ME – Funchal 2012
zdobywca Pucharu Polski – Puck 2013

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0