< Powrót
21
października 2016
Tekst:
dol, Honorata Wąsowicz
Zdjęcie:
Honorata Wąsowicz

Przygotowania do Middle Sea Race

W sobotę 22 października wystartuje Rolex Middle Sea Race. Wśród ponad setki jachtów z całej Europy są dwie polskie jednostki – ekipa Selma Racing na jachcie „Noisy Oister” i załoga jachtu „PorFavor”.

Przez dwa dni, w czwartek i w piątek żeglarze przygotowywali się do rejsu na dystansie ponad 600 mil. Jak było? Relacjonuje Honorata Wąsowicz z ekipy „PorFavor”:

W czwartek było pracowicie, żeglarsko, owocnie, skutecznie, szybko i fantastycznie. Dzień zleciał w mgnieniu oka, a na deser było crew party. Czwartek zdecydowanie udowodnił, że potrafimy jako załoga sprawnie współpracować, a przy tym świetnie się bawić. Zrobiliśmy taką masę rzeczy, że nie sposób wszystkiego opisać. Pokrótce: najważniejsze, że przeszliśmy security control z sukcesem (a wcześniej się do tego solidnie przygotowaliśmy, bo lista kontrolna miała jakieś 2 km). Poza tym wyszliśmy na trening. Mamy już ugruntowane pozycje i każdy wie, co i kiedy robi. Na ćwiczeniach poszło OK. Kapitan po tym powiedział, że jest szansa, że się na morzu przy manewrach nie zabijemy. I pewnie właśnie dlatego dzisiaj zostaliśmy w porcie. Zajęliśmy się odchudzaniem jachtu, zakupami i ształowaniem. Przerobiliśmy też punkt po punkcie instrukcję regat oraz trasę. Mamy sporo sprzętu nawigacyjnego, trzeba było wszystko skonfigurować i powprowadzać znaczniki punktów zwrotnych, których jest sporo. Co więcej? Miły pan nurek pozbył się naszych pasażerów na gapę z kadłuba, a my wykonaliśmy wszystkie małe, ale ważne zadania z naszej jachtowej, technicznej listy „do zrobienia”. Na treningu ćwiczyliśmy manewry na spinakerze oraz przerobiliśmy tematy awaryjne. Postawiliśmy żagle sztormowe, przećwiczyliśmy nawet procedurę MOB. Do portu wróciliśmy późnym popołudniem.

Wieczorem było crew party, a my bardzo posłusznie wypełniliśmy zalecenie kapitana, że mamy się bawić na całego, ile kto ma sił, że pobudki jutro nie będzie i mamy się na party starać przynajmniej tak samo, jak na treningu. Jednym słowem zielone światło, z którego skrzętnie skorzystaliśmy. Jedzenie było smaczne, wino też, towarzystwo wyśmienite, a kapela z butów wyrywała. 11 osób w sekcji dętej i trzy na wokalu. Resztę dopowiedzcie sobie sami.

PS1: Pozdrowienia od załogi Selma Race! Zintegrowaliśmy się.

PS2: W marinie panuje pozytywne zamieszanie i jest tłoczno. Wszyscy przygotowują się do regat, każdy coś wnosi, wynosi, sprawdza żagle lub pracuje na górze przy maszcie. Pięknie jest.

A jak minął piątek?

Bartek Nowicki, kapitan: „Bunkrów nie ma, ale i tak jest za…. (śmiech). Ode mnie tyle. O szczegółach opowie załoga ;).

Michał Krefta: Wczorajszy trening wszystkim się przydał. Przećwiczyliśmy refowanie grota, a w którymś momencie kapitan bez ostrzeżenia wyskoczył za burtę. Przejąłem ster i wykonaliśmy manewr podejścia do człowieka. Uratowaliśmy kapitana w pierwszej próbie. Cała akcja (wliczając w to dyskusję, czy w ogóle kapitana ratować, czy nie) zajęła nam 4 minuty. Kapitan opowiadał później, że był ciężko przestraszony, gdy jechałem na niego dziobem, ale wszystko miałem pod kontrolą. W odpowiednim momencie zarzuciłem rufę. Platforma była otwarta, drabinka przygotowana i nasz man over board szybko przekształcił się w man on board.

Marysia Kurant: Na kei od dwóch dni panuje wielki ruch. Wszyscy przygotowują jachty do regat, bawiąc się przy tym doskonale. Po zawodnikach nie widać śladów wczorajszego crew party, a impreza naprawdę była godna i trwała do samego rana. U nas na jachcie też trwają przygotowania. Sukcesywnie odhaczamy punkty ze zrobionej wcześniej check listy. Cała załoga jest w doskonałych nastrojach. Ja z Bartkiem właśnie wróciliśmy z zakupów. Główną zawartością koszyków była woda, ponieważ kapitan zarządził opróżnienie z wody zbiorników znajdujących się w jachcie. Jak regaty, to regaty. Reszta zakupów to jakieś przegryzki i szybko przyrządzane posiłki. Planujemy też przygotować dwa posiłki, które podczas regat da się szybko przygrzać. Czyli wszyscy nastawiamy się na regatową rywalizację, a nie na turystyczną przejażdżkę.

Honorata Wąsowicz: Brak słów, aby opisać, jak wspaniała jest atmosfera. Szykujemy się jak tylko umiemy najlepiej. Cudów nie ma i patrząc na jachty rywali wielkich szans w regatach nie mamy, ale oczywiście nadajemy PorFavor trym regatowy. Wynieśliśmy z jachtu, co się tylko da. Zostawiliśmy rzeczy związane z bezpieczeństwem, kilka wymaganych przez przepisy regat, bardzo skromną liczbę rzeczy osobistych (sztormiak, buty, dwie zmiany bielizny, jeden zestaw ciuchów dziennych, szczoteczka + pasta) i to w zasadzie wszystko. No i mokre chusteczki. Reszta ląduje w kontenerze. Jutro pobudka 7.30, wyjście z portu 9.30. Aaaaaaaa!!!! To już za chwilę! Radość mi się nie mieści!

Maks Karczewski: Dzisiaj ostatecznie przygotowujemy jacht. Nurek czyści dno, przeglądamy trasę i wprowadzamy ją do urządzeń nawigacyjnych oraz odchudzamy jacht ze zbędnych rzeczy. Jakie nastroje? Ręce mi się trzęsą z nerwów, hahahaha, żartuję. Generalnie jest super. Myślę, że jesteśmy gotowi i każdy z nas już mocno czeka na jutro.