
Raport z Antarktydy – Już niebawem żagle na maszt!
Kolejne wieści i zdjęcia od pracowitej i wytrwałej ekipy ratowniczej „Polonusa”. Roboty im nie brakuje, a wodować jacht chcą już w Święta Bożego Narodzenia.
18 grudnia: Za nami tydzień w którym oczyściliśmy burty „Polonusa”, a następnie za pomocą penetrantów sprawdziliśmy spaw po spawie na lewej burcie (tej uszkodzonej), oraz pachwinę pomiędzy kilem a kadłubem na burcie prawej.
Ukazało się kilka pęknięć pomiędzy spawem i blachą, oraz cztery dziurki na łączeniu kila z kadłubem. Niektóre z nich były widoczne gołym okiem, a dodatkowo identyfikację ułatwiły rdzawe zacieki z wody, która sączyła się z kila. Podczas zastosowania penetrantów, pod jachtem sceneria jak w tanim horrorze, ponieważ czerwony składnik, który ściekał z miejsc opryskanych, zaciekami lądował na kilu. Udało się częściowo pospawać kilka miejsc, natomiast pogoda uniemożliwiła całkowite zakończenie prac związanych z naprawą kadłuba. Pomimo osłon, nie dało się spawać z uwagi na wiatr, który wdzierał się każdą możliwą szczeliną. Prace musiały zostać przerwane i jeśli „okno pogodowe” nie pojawi się do niedzieli, będziemy musieli zbudować kolejne konstrukcje osłaniające przed wiatrem.
Kadłub jest pomalowany farbą podkładową oraz antyfoulingiem (jedna warstwa). Z uwagi na silny wiatr, dziś nie udało się położyć drugiej warstwy, bo farba dosłownie w postaci kropelek wysysana była z wałka i kuwety. W międzyczasie na maszt trafił nowy fał genuy i topenanta. Do zamontowania pozostał jeszcze nowy fał grota i jeśli pogoda pozwoli, na maszt powędrują żagle. Stary fał został zerwany podczas próby obciążenia topu masztu przy ściąganiu jachtu z brzegu przy Lions Rump w zeszłym roku.
Równocześnie porządkujemy wnętrze jachtu, by za chwilę zabrać tam nasze bagaże. W niedzielę lub poniedziałek chcemy rozpocząć przeciąganie jachtu bliżej wody, by dzień przed świętami, a najpóźniej w Wigilię przeprowadzić akcję rozpoczęcia wodowania „Polonusa”. Pierwszy lub drugi dzień świąt będą kluczowe i wtedy planujemy, by „Polonus” zaczął bujać się na morskiej fali. Następnie w dogodnym miejscu i przy dobrych warunkach pozostanie zatankować zbiorniki paliwa i wody, wrzucić rzeczy na jacht i pożegnać ekipę stacji Arctowskiego.
Czy nam się uda? Trzymajcie kciuki!!! My mamy nadzieję, że to ostatni weekend na Wyspie Króla Jerzego.