Ryszard Wojnowski: pierwszy taki rok na Bałtyku
Przez COVID-19 „Lady Dana 44” po raz pierwszy w swojej historii nie wyruszyła w 2020 roku w dalszy rejs. Co działo się z jachtem w czasie pandemii i jakie są plany na jesień i zimę mówi kapitan Ryszard Wojnowski. Zapowiada także powrót na Ziemię Franciszka Józefa.
„Lady Dana” to jeden z najsłynniejszych polskich jachtów podróżniczych, który pokonał setki tysięcy mil morskich, zwłaszcza w rejsach polarnych. Ostatnie lata dla jednostki i jej kapitana – Ryszarda Wojnowskiego – były bardzo intensywnie. 16 października 2018 roku zakończył 16-miesięczny rejs dookoła świata, a już w maju następnego roku rozpoczął projekt „Rosyjska Arktyka 2019”. Kolejne wyprawy pokrzyżował jednak COVID-19. Wiosną 2020 roku Wojnowski musiał pospiesznie wracać z Wysp Kanaryjskich do Gdańska, bez możliwości dłuższego zacumowania w pozamykanych europejskich portach i marinach.
– Po powrocie do Gdańska i lockdownie, który zamknął niemal cały świat „Lady Dana 44” na dłużej stanęła przy kei?
– Nie, w ubiegłym i tym roku pływaliśmy po Bałtyku w niezbyt długich rejsach. Odwiedziliśmy Litwę, Szwecję, Danię i Niemcy. Inne kraje były częściowo pozamykane, więc nie chcieliśmy płynąć tylko po to, żeby pocałować klamkę i stać na kotwicy przed portem. Na chwilę w maju wyciągnęliśmy łódkę z wody, żeby ją pomalować antifoulingiem. A jesienią 2020 r. przyszedł czas na remont – od 2019 roku zrobiła 20 000 Mm w rejsach do Ziemi Franciszka Józefa, Wysp Kanaryjskich i Azorów. To wystarczyło, żeby trzeba było wymienić łożysko od wału śruby. Zamontowaliśmy też większe panele słoneczne.
– Kiedy ostatnio spędził pan tyle czasu pływając tylko po Bałtyku?
– Na tym jachcie chyba takiego roku jeszcze nie było. No ale dzięki temu, że nie popłynęliśmy nigdzie dalej, mogliśmy w czerwcu tego roku wziąć udział w regatach, co nam się nie zdarza często. W Pucharze Mariny Gdańsk, w klasie Open zajęliśmy trzecie miejsce!
– Gdzie Lady Dana 44 popłynie jesienią?
– Na zimę chcemy uciec w bardziej ciepłe rejony. Myśleliśmy o Karaibach, ale mają tam dalej kłopoty z COVID-19. Trzy tygodnie temu Martynika wyrzuciła wszystkich turystów, bo szpitale im się zatkały. Poza tym, z tego co czytałem, pomimo szczepienia trzeba tam robić często testy na COVID, a każdy kosztuje 100 dolarów. Dlatego stanęło na Wyspach Kanaryjskich – to Europa, więc mniej więcej możemy się spodziewać, jak to będzie działać – czyli zaszczepieni mają swobodę. Poza tym w tym roku chcemy pozwiedzać piękne wybrzeże Francji – w poprzednich latach zawsze nam się spieszyło i stawaliśmy tylko w Amsterdamie, Breście i Lizbonie. Być może popłyniemy też wodami wewnętrznymi Holandii i zobaczymy ją od strony śródlądowej.
– Jeszcze przed pandemią planował pan w 2020 roku wyprawę na Ziemię Franciszka Józefa lub Grenlandię. Plany są jeszcze aktualne?
– Najprawdopodobniej uda się je zrealizować w przyszłym roku i popłyniemy na Ziemię Franciszka Józefa. Mamy nadzieję, że do tego czasu COVID-19 się skończy, bo póki co Rosjanie mają problem ze szczepieniami.
– Nie obawia się pan, że kolejne fale pandemii i związane z nimi obostrzenia pokrzyżują te wszystkie zamierzenia?
– Sądzę, że podejście krajów Europy jest takie, że będą utrudniać życie osobom niezaszczepionym. A na „Lady Danie 44” raczej takich nie będzie – nie chcemy sytuacji, że przypływamy do portu, ktoś nas sprawdza i wychodzą kłopoty z powodu braku paszportu covidowego.
Ryszard Wojnowski jest jednym z najsłynniejszych polskich żeglarzy-podróżników. Ma w dorobku m.in. pokonanie Przejścia Północno-Wschodniego i Przejścia Północno-Zachodniego oraz opłynięcie świata. Najważniejsze wyprawy odbywa na jachcie „Lady Dana 44”, na którym pływa od 2004 roku. Jest też dwukrotnym laureatem Nagrody Honorowej Rejs Roku – Srebrny Sekstant. Więcej o jego życiu przeczytać można w Słowniku Biograficznym Żeglarzy Pomorskich.