Samotnie na biegun – eksperymenty ubraniowe…
Pierwsza Polka, która chce samotnie pokonać 1200 kilometrów, by dotrzeć na biegun południowy, relacjonuje z trasy…
Czas mija niezauważalnie. Dwanaście dni temu opuściłam obóz przygotowawczy w Punta Arenas i przyleciałam na Antarktydę. Potem trzy dni aklimatyzacji w obozie ALE – Union Glacier i już od ponad tygodnia maszeruję na Południe. Jestem zupełnie sama. Nie wiem kiedy mijają kolejne dni. Najpierw punktem odniesienia było pasmo Gór Ellswortha. Teraz góry zostały z tyłu, a przede mną tylko lodowa pustynia.
Dzisiaj, kiedy piszę te słowa jest wyjątkowy dzień – od ponad trzech godzin nie ma wiatru, zupełna cisza. Dziwne uczucie. Tak jakoś czegoś brakuje, jakby ktoś radio wyłączył.
I to słońce. Naprawdę – jak jest słońce na zewnątrz, to w namiocie w środku robi się bardzo ciepło i wtedy wszystko schnie. Tak czytałam, ale trudno w to uwierzyć. Na zewnątrz teraz jest minus 15˚C a w namiocie miłe plus 5 stopni :).

Mój antarktyczny dom i tymczasowa suszarnia.
Nie chodzi o to, że jest bardzo zimno, tak jak przewidywałam: zwykle minus 15-20˚C. Ale ciągle wiejący wiatr wychładza dodatkowo. Trudno dobrać ubranie. Z tyłu na plecy świeci słońce, aż „pot spływa”, a z przodu ziąb potęgowany przez zimny wiatr. Eksperymenty ubraniowe trwają :). Pozdrowienia dla Wszystkich.
Niedziela, 27.11.2016, przekaz satelitarny z pozycji: 080° 39.287S, 080° 08.056W
Małgorzata Wojtaczka – wrocławianka, członkini Bractwa Kaphornowców, uczestniczyła w żeglarskich wyprawach polarnych, podczas których opłynęła jachtami żaglowymi m.in. Spitsbergen, Przylądek Horn i dotarła na Antarktydę.