
Słownik Biograficzny Żeglarzy Pomorskich – Maciej Dowhyluk
Kapitan jachtowy, szkutnik, laureat nagrody Conrada. Żeglarz, zajmował się budową, remontami i przebudową bardzo wielu jachtów.
Maciej Dowhyluk urodził się 19 sierpnia 1937 roku w Warszawie. Ranny w czasie Powstania Warszawskiego, w wyniku wybuchu granatu stracił obie nogi. Dziewięć miesięcy spędził w szpitalu w Żyrardowie. Powojenne losy zawiodły rodzinę do Bielska-Białej. Tam w roku 1947 dołączył do nich ojciec, oficer topograf w Wojsku Polskim. W 1939 r. przez Karpaty dotarł do Jugosławii i dalej na Bliski Wschód, do Brygady Karpackiej. Po powrocie pracował w Wojskowym Instytucie Geograficznym, a następnie jako mierniczy i nauczyciel. To właśnie ojciec zaszczepił synowi zamiłowanie do włóczęgostwa i wody.
Zaczęło się od kajaków. Żeby na nich pływać, Maciej Dowhyluk zapisał się w 1950 roku do Ligi Morskiej. W tym czasie uczył się także od ojca – złotej rączki – trzymania hebla, dłuta i wyrabiał z kory rozmaite łódki. Następnym pomysłem był kurs żeglarski, trzeba tylko było zdać egzamin teoretyczny. Egzamin został zaliczony i młody adept wyruszył na jezioro Pogoria, do ośrodka Ligi Morskiej. Przeszedł tam prawdziwy kurs żeglarski na Omegach, Hetkach i Dezetach. Był rok 1953.
W tym samym roku wraz z dwoma kolegami zbudował swoją pierwszą łódkę. P8 projektu Mieczysława Plucińskiego (4,5 m dł., 1,5 m szer., 10 m² żagli). Jacht nazwali „Rudy Rekin”. Trzy wakacyjne sezony pływali nim po Wielkich Jeziorach Mazurskich.
Maturę zrobił w roku 1956, w Liceum Ogólnokształcącym im. M. Kopernika w Bielsku Białej. Następny krok to wyjazd do Gdańska, na studia na Wydziale Budownictwa Okrętowego Politechniki Gdańskiej. Później kształcił się także na wydziale Geologii i Technologii Drewna. Żadnych studiów jednak nie ukończył. Dużo bardziej interesujące było dla Macieja Dowhyluka pływanie pod żaglami. W 1957 roku trafił do Jacht Klubu Morskiego „Gryf” w Gdyni i zaczął zajmować się „skrobaniem” jachtów i żeglowaniem. Niby „zielony” facet ze śródlądzia, praktycznie był już wtedy kapitanem.
Patent kapitana jachtowego nr 107 otrzymał 1 stycznia 1970 roku, a kapitana motorowodnego (nr 6) 2 czerwca 1986. Żeglował po Bałtyku do czasu absurdalnego posądzenia o chęć ucieczki i zatrzymania zezwolenia na pływanie po pełnym morzu. Otwarta była wówczas dla niego jedynie Zatoka Gdańska. Kartę pływań jednak wreszcie odzyskał. Pływał głównie z rodziną, przede wszystkim po Bałtyku i Morzu Śródziemnym.
W roku 1960 z wraku jachtu „El Hakim”, jednostki klasy „Nationalkreiser” (urwany kawałek dziobu, wgnieciony pokład, bez balastu…), należącego do Yacht Klubu Polski, a znalezionego pośród baraków, które wówczas poustawiane były na całym gdyńskim nabrzeżu, zbudował, wspólnie z kolegami, swój pierwszy jacht morski. Mógł to zrobić dzięki pieniądzom uzyskanym ze sprzedaży „Rudego Rekina”. Powstał jacht „BeBe I” (od Brigitte Bardot) – 10 m dł., 2 m szer. i 30 m² żagli. Budowa trwała 1,5 roku.
W tym czasie zbudował też dwie inne jednostki. Kolejne własne jachty to „BeBe II” przerobiona z „Folkboata” (1974 r.) i „BeBe III” – z formy „Cartera”, z przeróbkami, z kadłubem samonośnymi i innym systemem mocowania balastu (dokumentację technologiczną opracował inż. Bernard Korybalski). Gotowa była w roku 1980, ale żeglować na niej zaczął dopiero w 1984 r. Pięć lat później zdecydował, że choć dzielna i szybka, jest za mała, nie da się na niej mieszkać i trzeba zbudować większy jacht. W roku 2000 zeszła na wodę „Zeena” – dł. 12 m, szer. 3,85 m i 75 m² żagli (projekt eksploatacyjny Macieja Dowhyluka i Ryszarda Szatkowskiego, dokumentacja technologiczna ponownie inż. Korybalskiego). Tę ostatnią ma do dzisiaj.
W latach 1965-1966 zbudował dla Leonida Teligi jacht klasy „Konik Morski” projektu Leona Tumiłowicza – „Opty” (10 m dł., blisko 3 m szer., dwa maszty, silnik o mocy 7 KM i nieco ponad 1,5 metra zanurzenia), na którym żeglarz jako pierwszy Polak samotnie opłynął świat.
W 1974 roku brał udział w Operacji Żagiel na wyremontowanym przez siebie 13-metrowym jachcie „Albatros”, należącym do JKM Gryf.
W 1988 roku otrzymał Nagrodę Conrada za rejs z Gdyni do Pireusu na „BeBe III”, a w roku 2011 Nagrodę Conrada – za całokształt dokonań.
Pracę szkutniczą uprawiał głównie na własny rachunek, wyjąwszy 3 miesiące zatrudnienia w warsztatach szkutniczych w Gdyni. Miał też przez pewien czas zarejestrowaną działalność gospodarczą „Jacht Servis”. Nigdy nie liczył zbudowanych jednostek. Ani przebytych mil morskich.
Maciej Dowhyluk opowiada jak to było z budową „Optego”.