
Słyszeliście… jak zmieniały się nazwy polskich jachtów?
„Zawisza Czarny” pływanie w Polsce rozpoczynał jako „Harcerz”, a „Kapitan Głowacki” przez prawie pół wieku był „Henrykiem Rutkowskim”. Wielkie dyskusje toczyły się również w sprawie nazwy jachtu Henryka Jaskuły.
Nadanie imienia jachtowi lub żaglowcowi jest wydarzeniem wyjątkowym i najczęściej unikalnym – wszak zgodnie z żeglarskimi przesądami zmiana nazwy przynosi pecha. Przesądy przesądami, a w rzeczywistości wiele słynnych polskich jednostek otrzymywało nowe imię.
Cztery nosił nasz najsłynniejszy żaglowiec – „Dar Pomorza”. Po zwodowaniu w 1909 roku został nazwany „Prinzess Eitel Friedrich”, a po przejęciu przez Francuzów „Colbert”. Kiedy w 1929 roku kupiła go Polska, otrzymał z początku nazwę „Pomorze”, ale ostatecznie zmieniono ją na „Dar Pomorza”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że odrzuconymi propozycjami imienia jego następcy – „Daru Młodzież” – były „Dar Pomorza II” lub „Polska”.
Nie mniej skomplikowane były dzieje pierwszego „Zawiszy Czarnego”. Przez 32 lata od zwodowania w Szwecji pływał pod nazwą „Petrea”. Kiedy kupili go polscy harcerze, z początku nadano mu imię „Harcerz”, ale po namowach generała Mariusza Zaruskiego zmieniono je na „Zawisza Czarny”. Z kolei „Kapitan Głowacki” nosi tę nazwę od zaledwie od 24 lat – wcześniej, od 1951 roku, służył wychowaniu morskiemu jako „Henryk Rutkowski” – na cześć działacza komunistycznego skazanego na śmierć w 1925 roku za zabójstwo policjanta.

„Kapitan Głowacki”.
Fot. arch. Z. Jagniątkowskiego
Zmiany nazw dotyczyły też mniejszych jednostek. Ostatni regatowy jacht Kazimierza „Kuby” Jaworskiego otrzymał nazwę „Spaniel II”. Jego nowy właściciel – Łotewska Akademia Nauk w Rydze – kiedy w 1981 roku zatonął pierwszy „Spaniel”, usunął z nazwy rzymską dwójkę. I tak dawny „Spaniel II” pływa obecnie po Bałtyku jako „Spaniel”.
Często imię zmieniał również słynny jacht pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Zwodowany został w 1965 roku jako „Opal” – prototypowa jednostka serii Opal. Po ucieczce pułkownika na Zachód został skonfiskowany, a w 1998 roku, kiedy mu go zwrócono stał się „Opalem II”. Imię nie było jednak używane długo. Ryszard Kukliński przekazał jacht Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami, która w 2002 roku nazwała go „Strażnikiem Poranka”.
Wyjątkowo gorące były spory na temat nazwy jachtu wybudowanego na samotny rejs Henryka Jaskuły dookoła świata bez zawijania do portów. Na początku 1978 roku, kiedy budowa jednostki była na finiszu, Henryk Jaskuła optował za imieniem „Baltica” – łatwym do wymówienia dla obcokrajowców podczas komunikacji radiowej i nawiązującym do naszego regionu. Inne pomysły mieli organizatorzy rejsu – przemyscy działacze KW PZPR i Polski Związek Żeglarski – którzy na początku kwietnia 1978 roku wspólnie z podkarpackim „Magazynem Nowiny” ogłosili konkurs na nazwę dla jachtu. Sami forsowali nazwę „Przemyślanin”, w konkursie wygrał zaś „San”. Ze zdaniem kapitana Jaskuły niespecjalnie się przy tym liczyli.
„Paradoksem całej tej sprawy jest to, że ten, który ma iść w rejs, nie ma nic do gadania w sprawie nazwy. A przecież jacht to moje dziecko, o które walczę od kilkunastu lat, natomiast wszyscy ci, którzy włączyli się do jego powstania, to jakby lekarze pomagający w porodzie. Dla Ciebie jacht to epizod, dla mnie życie, również po rejsie. Dlaczego nie można życzliwie spojrzeć na nazwę, która mnie się podoba, „Baltica”? Kogo jacht ma rozsławiać w świecie, Przemyśl czy Polskę? Chcemy aby Przemyśl był znany w Polsce, chcemy żeby Polska znana była w świecie. (…) Czy Ty kiedy rozmawiałeś z jachtem? Ja tak, bardzo często, dlaczego zatem jacht ma mieć imię, które mi nie leży? Abym nie mógł się z nim porozumieć? Jak byś rozmawiał ze swoją małą córeczką, gdyby jej w szpitalu dali inne imię niż to, które sobie wymarzyłeś i podoba Ci się?” – pisał Henryk Jaskuła do Andrzeja Brylińskiego, pracownika Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Przemyślu i sekretarza Komitetu Organizacyjnego Rejsu.
Ostatecznie wybrano nazwę „Dar Przemyśla” – z jednej strony nawiązującą do regionu, a z drugiej do wielu innych polskich „Darów” – m.in. „Daru Pomorza”, „Daru Opola”, „Daru Olsztyna”, „Daru Kołobrzegu” i „Daru Żoliborza”. I wbrew obawom Henryka Jaskuły, z tak nazwanym jachtem udało mu się doskonale porozumieć.