Słyszeliście o… najdłuższym drewnianym żaglowcu w historii?
Miał 140 metrów długości, sześć masztów, pod pokładem mieścił 3730 ton rejestrowych ładunku i został zbudowany z drewna. Szkuner „Wyoming”, choć imponujących rozmiarów, nie poradził sobie jednak ze sztormem.
Szkuner „Wyoming” zbudowany został w 1909 roku w stoczni Percy & Small Shipyard w Bath, na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Był największym z siedmiu towarowych żaglowców, które powstały w tej firmie, a nazwę zawdzięcza gubernatorowi stanu Wyoming, Bryantowi Butlerowi Brooksowi, który był jednym z inwestorów.
„Wyoming” był najdłuższym drewnianym żaglowcem jaki kiedykolwiek zbudowano. Jego długość całkowita wynosiła 140 metrów, a długość pokładu 110 metrów. Dla porównania całkowita długość „Daru Młodzieży” wynosi 108 metrów, a ORP „Bałtyk” – największej jednostki Marynarki Wojennej w przedwojennej Polsce – 130 metrów. Napęd szkunerowi zapewniały żagle rozpięte na sześciu masztach. Statek miał również silnik parowy, który nie napędzał jednak śruby napędowej, ale pompy oraz pomagał m.in. w rozwijaniu i zwijaniu żagli. Dzięki temu „Wyoming” do obsługi potrzebował zaledwie 11 marynarzy.
Podczas eksploatacji dla różnych armatorów żaglowiec pływał głównie na trasach północnoamerykańskich, służąc najczęściej do przewozu węgla. Z takim ładunkiem płynął również w 1924 w ostatnim rejsie z Norfolk do Saint John w Nowym Brunszwiku, pod dowództwem kapitana Charlesa Glaesela. 11 marca podczas atlantyckiego cyklonu żaglowiec zakotwiczył w cieśninie Nantucket i prawdopodobnie na skutek silnych fal uderzył o dno morskie. Drewniany kadłub, wypełniony ładunkiem węgla, pękł pod wpływem wstrząsu, a szkuner błyskawicznie zatonął z całą 14-osobową załogą. Wrak odkryty został u wybrzeży wyspy Monomoy dopiero w 2003 roku.