Słyszeliście o… pływającym cyrku?
Zaczynali od niedużego namiotu. Jeździli ciężarówką od miasta do miasta. Powoli stawali się jednym z największych cyrków zmotoryzowanych w Stanach Zjednoczonych. Kolejnym krokiem miał być statek. Oto historia cyrku pływającego na pokładzie jednostki pasażersko-turystycznej.
„Al. G. Kelly and Miller Brothers Circus” powstał w 1937 roku. Od początku specjalizował się w tresurze zwierząt. Pierwsze występy odbywały się w ręcznie szytym namiocie, z udziałem psów i kucyków. Firma prężnie się rozwijała i w 1963 roku cyrk reklamowano jako drugi największy w Stanach Zjednoczonych. Podczas pokazów pojawiły się niebezpieczne i egzotyczne zwierzęta – słonie, lwy, niedźwiedzie czy gepardy.
W tym czasie właściciele „Al. G. Kelly and Miller Brothers Circus” wpadli na pomysł przemieszczania cyrku drogą morską, co przy okazji byłoby dodatkową atrakcją dla klientów. Zdecydowali się na zakup niewielkiego statku pasażersko-transportowego „Fleurus”. Francuska jednostka przed zmianą armatora ponad 30 lat pływała po morzu. Nie była w świetnej formie, kosztowała za to niewiele. Skutki słabego stanu technicznego transportowca miały się wkrótce ujawnić.
W pierwszy rejs z cyrkiem na pokładzie statek wypłynął z St. Petersburga na Florydzie 1 czerwca 1963 roku. Z powodu awarii do portu w kanadyjskim Yarmouth przybił z dwutygodniowym opóźnieniem. Od razu stał się atrakcją dla miejscowej ludności. Obserwowali wyładunek zwierząt i późniejszą paradę zachęcającą do zakupu biletów.
Po występach, w trakcie załadunku przed kolejnym rejsem, w maszynowni wybuchł pożar. Transportowiec przechylił się w stronę nabrzeża, co szczęśliwie ułatwiło wyprowadzenie zwierząt z pokładu. Drapieżniki, które musiały pozostać w klatkach wyciągnięto za pomocą dźwigu.
Choć pożar ugaszono, statku nie udało się uratować, „Fleurus” osiadł na portowym dnie. Po prawie pół roku jednostkę podniesiono i przetransportowano 150 mil w głąb oceanu, gdzie została ponownie zatopiona. Cyrkowcy, według własnych szacunków, stracili ok. 200 tysięcy dolarów.
Uratowano niemal wszystkie zwierzęta. W tym słonice Shirley i Jenny, które po 24 latach wspólnych występów zostały rozdzielone. Mocno przeżyły separację. Trwała aż 22 lata. Przypadek sprawił, że pewnego dnia obie trafiły do rezerwatu dla słoni w Tennessee. Wzruszające spotkanie Shirley i Jenny zostało nagrane i można je obejrzeć w internecie. Zwierzęta znów stały się nierozłączne i spędzały razem czas aż do śmierci Jenny w 2006 roku. Shirley bardzo przeżyła ponowne osamotnienie, odeszła w 2021 roku.
Dzisiaj widowiska z udziałem zwierząt nie są już powszechne. Niemniej „Al. G. Kelly and Miller Brothers Circus” do 2019 roku, kiedy zakończył działalność w Stanach Zjednoczonych, zajmował się tresurą egzotycznych gatunków.