< Powrót
28
września 2015
Tekst:
Dariusz Olejniczak
Zdjęcie:
Dariusz Olejniczak

„Strażnik Poranka” wrócił na dłużej

Po przebyciu 4400 mil morskich, rejsie przez Morze Śródziemne i przejściu Cieśniny Gibraltarskiej, „Strażnik Poranka” dotarł do Trójmiasta. Jacht pływający w barwach Chrześcijańskiej Szkoły pod Żaglami w piątek 25 września zacumował w gdyńskiej marinie, a w niedzielę zatrzymał się w macierzystym porcie w Górkach Zachodnich. I wszystko wskazuje na to, że ten postój potrwa dłużej.

– „Strażnik” wymaga remontu – wyjaśnia kpt. ks. prałat Andrzej Jaskuła dowodzący jednostką. – To będą duże roboty szkutnicze. Kasę mamy pustą, ale już rozglądam się za sponsorami i mam nadzieję, że uda się zebrać fundusze. To wymaga czasu, jednak żadne terminy nas nie gonią. Poza tym w przyszłym roku nie wybieramy się na „Strażniku” w rejs po Morzu Śródziemnym i Adriatyku. Chcemy żeby jacht został na stałe w Polsce, w Gdańsku i pływał z naszą młodzieżą po Bałtyku.

Na początku był Horn

Bałtyckie rejsy załoga kapitana Jaskuły planowała już w zeszłym roku. Niestety z powodów finansowych nie udało się zrealizować tego zamierzenia i „Strażnik” przezimował u wybrzeży Chorwacji. Bo trzeba wiedzieć, że Chorwacja, a dokładniej wyspa Iž, to stała baza Szkoły. Tam w 2001 roku grupa zapaleńców księży i żeglarzy uruchomiła polski ośrodek religijno-żeglarski.

Historia Chrześcijańskiej Szkoły pod Żaglami jest jednak dłuższa. Stowarzyszenie zawiązano w 1998 r. i już rok później Szkoła wypłynęła na szerokie wody – w rejs dookoła Ameryki na pokładzie „Fryderyka Chopina”. Młodzieżowa załoga – łącznie 75 osób w dwóch turach – odwiedziła wówczas 16 krajów i opłynęła Przylądek Horn.

– To była naprawdę ciężka przeprawa, zwłaszcza Horn – wspomina Małgorzata Gliwińska, uczestniczka tamtego rejsu sprzed lat, która w piątek przyszła z dziećmi do gdyńskiej mariny, żeby przywitać załogę „Strażnika”. – Mimo to razem z mężem wspominamy ten rejs bardzo ciepło, bo tam się właśnie poznaliśmy. Już od paru dni śledziliśmy traffic jachtu, bo chciałam osobiście przywitać kapitana Jaskułę i resztę załogi.

Do Gdyni przypłynęła sześcioosobowa ekipa. Na pokładzie nie było już młodzieży, która kilka tygodni temu zakończyła etapy szkoleniowe i wróciła do domów, żeby zdążyć na rozpoczęcie roku szkolnego.

– W sumie z Adriatyku do Gdyni płynęliśmy w dziesięciu etapach – mówi kapitan Jaskuła. – Chciałem żeby we wszystkich uczestniczyli nasi podopieczni, ale nie było to możliwe, oni mają swoje zobowiązania w szkołach, na uczelniach. Ostatecznie na ośmiu odcinkach płynęliśmy z wychowankami naszej Szkoły. W sumie w tym przedsięwzięciu uczestniczyło 45 młodych ludzi.

Szkoła na wakacje

„Strażnik Poranka” wrócił do Polski na stałe, ale baza na wyspie Iž w następnym sezonie ruszy pełną parą. Bo Chrześcijańska Szkoła pod Żaglami to szkoła nietypowa, czynna tylko w wakacje.

– W Chorwacji mamy cztery jednostki treningowe – informuje prałat Andrzej Jaskuła. – Jacht typu Micron, jacht kilowy o długości sześciu i pół metra, jacht o długości dziewięciu metrów i Omegę. Tam młodzież zdobywa stopnie żeglarza jachtowego. Bez tego nie można uczestniczyć w rejsach „Srażnika”.

Wychowanie żeglarskie to główny element edukacyjny Szkoły, ale ponieważ jest ona chrześcijańska, nie może obyć się bez misji ewangelizacyjnej. Jak piszą na swojej stronie internetowej twórcy stowarzyszenia „najważniejszy rejs odbywa się we wnętrzu człowieka”. Czy trudno pogodzić żeglarstwo z misją kapłańską?

– Nie, uważam nawet, że czasem jest łatwiej niż w tradycyjnych, lądowych warunkach – twierdzi z przekonaniem kapitan „Strażnika”. – Zwłaszcza, że w rejsach towarzyszą nam kapelani, którzy są przy okazji żeglarzami. Oni rozumieją specyfikę żeglugi i życia w małej wspólnocie w zamkniętej przestrzeni. A mimo że miejsca na jachcie jest niewiele, to i mszę świętą można tu odprawić bez problemu.

Śladami Jana Pawła II

Takie łączenie żeglarstwa i duchowego formowania młodych ludzi jest na pewno zgodne z wolą pierwszego właściciela jachtu, pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. To on w 1980 roku, z zasobów klubu jachtowego „Atol” działającego przy Marynarce Wojennej, kupił 13-metrową jednostkę typu Opal. Niestety długo się nią nie cieszył. Po ucieczce pułkownika z Polski do USA, jacht w 1984 r. został skonfiskowany. W 1998 r. w czasie wizyty płk. Kuklińskiego w Polsce, został zwrócony właścicielowi. Nosił wówczas nazwę „Opal II”. Oficer przekazał go w roku 2001 właśnie Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami, a rok później łódce nadano imię „Strażnik Poranka”. Do tej pory rejsy na pokładzie jachtu odbyło ponad półtora tysiąca adeptów żeglarstwa.

Legendarną łódkę czeka zimowanie i remont w Gdańsku. Potem będą kolejne rejsy z młodymi żeglarzami po Bałtyku, ale kadra Szkoły planuje też dalsze wyprawy. Oczywiście poza standardowym, wakacyjnym pływaniem po Adriatyku. Wśród tych planów jest trwający kilkanaście miesięcy rejs dookoła świata na dużym żaglowcu. Szkoła pod Żaglami będzie wtedy działać także podczas tradycyjnego roku szkolnego.

– Chcemy dotrzeć do tych nadmorskich krajów, które odwiedził Jan Paweł II podczas pontyfikatu – mówi kapitan Jaskuła. – Taki pomysł jest z nami od paru lat, ale na razie z powodów geopolitycznych i finansowych nie udało się go zrealizować. Liczymy jednak na to, że kiedyś spełnimy nasze marzenia.

Więcej o Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami: http://www.cspz.pl

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

PODZIEL SIĘ OPINIĄ