
Żeglarze niepodległości: Władysław Wagner
„Tak naprawdę to nie podjąłbym się ponownie wyprawy dookoła świata w tych samych warunkach. Musiałbym mieć większy jacht i więcej pieniędzy. Przedsięwzięcie takiej wyprawy jak ta dobiegająca końca, wymaga dużo optymizmu i nawet trochę głupoty” – tak w jednym z wywiadów podsumował swój słynny rejs Władysław Wagner.
Dziś nie jesteśmy tak krytyczni wobec tego niezwykłego wyczynu, jak jego autor. Trudno wyobrazić sobie historię polskiego żeglarstwa bez pionierskiej wyprawy z lat 30. ubiegłego stulecia. Rejs Wagnera, pierwszego Polaka, który opłynął świat, nie byłby możliwy bez dużej dawki optymizmu, konsekwencji i odwagi. No i z pewnością bez pieniędzy, ale z tym problemem gdyński żeglarz umiał sobie radzić. Także przy wsparciu życzliwych rodaków mieszkających w najdalszych zakątkach globu.
Nie sposób także wyobrazić sobie, jak potoczyłyby się losy Wagnera, gdyby udało mu się wrócić do Polski przed rozpoczęciem II wojny światowej. Czy przetrwałby wojnę? Jak odnalazłby się w powojennej trudnej polskiej rzeczywistości? Na emigracji, w roli ojca rodziny i przedsiębiorcy, odnalazł się całkiem dobrze. Mimo że większość życia spędził z dala od ojczyzny, pozostawił po sobie dziedzictwo, do którego odwołują się kolejne pokolenia polskich żeglarzy.